Wybory parlamentarne 2019. Kampania wyborcza na ostatniej prostej. Czym próbują „błysnąć” pomorscy kandydaci?
Kacper Płażyński wciela się w rolę reportera śledczego, Lech Wałęsa obcesowo niszczy broszurę ministra Sellina, a Krzysztof Skiba deklamuje rymowankę, z której wynika, że Agnieszka Pomaska to „twarda laska”. Kampania wyborcza w Trójmieście nabiera rumieńców. Nie brakuje także przykrych incydentów. Ewę Lieder z KO zaatakowano podczas wieszania bannerów.
Kampania wchodzi na ostatnią prostą. Kandydaci i ich zwolennicy mają coraz mniej czasu, by przekonać niezdecydowanych.
- Na niektóre lokalne imprezy przyjeżdża dosłownie pierwsza piątka z naszej listy i wtedy naprawdę trudno się zareklamować - utyskuje jeden z działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Generalnie, kandydaci ruszyli w teren i tam widać ich najbardziej. PiS postawił na spotkania face-to-face w kampanii do Europarlamentu i wyraźnie zaraził tym konkurencję przed bieżącym starciem. Małgorzata Chmiel z KO walczyła w Tczewie o remont mostu przez władze centralne, Michał Urbaniak z Konfederacji rozdawał słodkie krówki podczas rozmów ze starogardzianami, a Krzysztof Trawicki z PSL wręczał puchary hodowcom zwierząt podczas wystawy w Bolesławowie. Jednak jak informują Czytelnicy, działacze Prawa i Sprawiedliwości to wciąż niekwestionowani liderzy w rozdawaniu ulotek pod kościołami. Kulisy jednego z takich spotkań, pod parafią pw. św. Stanisława Kostki w Gdańsku, opisały media w całej Polsce. Po wręczeniu Lechowi Wałęsie broszury wyborczej Jarosława Sellina, były prezydent miał ją podrzeć i rzucić na ziemię, tuż pod nogi... radnego PiS Dawida Krupeja.
„Wciśniętą ulotkę porwałem i odrzuciłem ofiarodawcy ze słowami, że ta orientacja jest bardziej perfidna i szkodliwa od komunistów” - skomentował na Facebooku Lech Wałęsa.
[polecane]19156545,19221133;1;Narzędzia, które pomogą Ci wybrać[/polecane]
Sposoby na dobrobyt
Kandydaci szukają sposobów, by wyróżnić się z politycznego tłumu (tylko w dwóch pomorskich okręgach do Sejmu o mandaty powalczy 260 kandydatów). Agnieszkę Pomaską w wyborczej batalii wsparł muzyk i satyryk Krzysztof Skiba. Po mediach społecznościowych krąży jego filmik z wierszykiem o treści: „Agnieszka Pomaska to twarda laska, do diaska, odważna i mądra, a nie głupia flądra”. Na dłuższą formę przekazu postawiło SLD. Zgodnie z zapowiedzią wykorzystało zakupiony przez Joannę Senyszyn „Głos Wybrzeża” i rozkolportowało go jako wyborczą broszurę w liczbie 135 tys. szt. W materiale można znaleźć wywiad z Aleksandrem Kwaśniewskim, listę kandydatów SLD oraz sposoby Lewicy „na zapewnienie Polakom dobrobytu i spokoju”.
Kacper Płażyński, „dwójka” PiS w Gdańsku nie tylko brylował podczas ostatniej przed wyborami sesji Rady Miasta, która przerodziła się w ostrą, polityczną jatkę (nazwał Gdańsk m.in. Małą Białorusią), ale też postanowił wcielić się w rolę reportera śledczego, szukając winnych rozpoczęcia inwestycji drogowej na działce sadownika z ul. Migowskiej.
- Fakty faktami, a życie życiem. Jedziemy do wydziału architektury - mówi z auta interweniujący radny, któremu towarzyszy podkład muzyczny rodem z dobrego kryminału. Zmontowany na tę potrzebę akcji film, obserwatorzy zgodnie określili wyborczym spotem.
Atak przy wieszaniu bannerów
Nietypowych sposobów szukania zainteresowania jest jak na lekarstwo. Ogólne odczucia wyborców, a nawet samych polityków, są takie, że kampania jest nudna, bez polotu i pomysłów na błyskotliwą promocję. W przestrzeni publicznej dominują nieciekawe plakaty, a na nich hasła w stylu „Wybierz przyszłość” oraz sztuczne „główki” z Photoshopa. Niewiele ciekawiej jest w mediach społecznościowych.
W większości politycy ograniczają się do sztywnych konferencji i briefingów. Szczytem piarowej prowizorki, było wystąpienie Jarosława Wałęsy podczas oficjalnej prezentacji kandydatów na posłów w regionalnej siedzibie PO w Manhattanie, który zamiast zachwalać działaczy i program koalicji, w obecności dziennikarzy prosił koleżanki i kolegów o zaangażowanie w kampanię.
Niestety pojawiają się także niemiłe incydenty. Do takich zaliczyć należy atak na ostatnią na gdańskiej liście KO Ewę Lieder. Do zdarzenia doszło w nocy z 28 na 29 września, podczas wymiany plakatów przy ul. Pomorskiej.
- Przy wymianie pociętych banerów zostałam kolejny raz zaatakowana i zwyzywana - opisuje na Facebooku kandydatka. - Mężczyzna w koszulce Lechii Gdańsk nazwał mnie: „żydowska k..., komuch, ścierwo”. Mojemu mężowi wytracił z ręki telefon i groził, że mu „rozp.... łeb”. Policja zawiadomiona. A to już drugi raz. W czerwcu, w okolicy dworca PKP w Gdańsku kobieta uderzyła mnie pięścią w twarz. Co się dzieje? - pyta kandydatka KO.
Problem pociętych i poniszczonych plakatów dotyka kandydatów wszystkich opcji. Najwięcej przypadków odnotowuje się na Przymorzu. Jak mówią działacze, jest z tym gorzej niż w kampanii samorządowej z października ub. roku. Pojawiają się także zastrzeżenia do wielkości i miejsc umieszczania wyborczych banerów. Chodzi m.in. o przypadek Piotra Adamowicza z KO, którego baner widnieje na nieruchomości przy al. Zwycięstwa w Gdańsku i prawdopodobnie narusza uchwałę krajobrazową.
„Trzeciej drogi nie ma!”
Biorąc po uwagę o jaką stawkę toczy się gra, należało spodziewać się agitacji z ambony. Wyborcy odnotowują coraz więcej przypadków angażowania w kampanię duchownych, także w woj. pomorskim. Na głównej stronie parafii w podżukowskim Niestępowie proboszcz nie zamieścił wpis na kogo lepiej nie głosować: „Dziś potrzeba czytelnego świadectwa, jakie są nasze poglądy… Nie można być trochę chrześcijaninem i trochę liberałem w stylu: PO-KO, PSL, .N, Wiosny, SLD itp. Albo, albo…. Trzeciej drogi nie ma!”
Po nagłośnieniu sprawy przez media, ks. Wiesław Drążek wydał oświadczenie, że w internecie można wyrażać myśli inaczej niż na ambonie. Ponadto, „myśli te są niczym innym, jak tylko przypomnieniem nauczania Jezusa Chrystusa: Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi”.
W tej kampanii nic nie przebije „politycznych kazań” czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości, m.in. Ryszarda Czarneckiego czy Marka Suskiego, którzy bez skrępowania wcielali się w role moralnych kaznodziejów i z ambony przypominali o sukcesach czterech latach rządów PiS.
- Zgodnie z prawem kościelnym ambona jest miejscem głoszenia Ewangelii i przekazywania nauczania Kościoła katolickiego. Wykorzystywanie jej do innych celów jest nadużyciem - grzecznie komentował rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Paweł Rytel-Andrianik.
Kwintesencją kampanijnej indolencji są spoty wyborcze największych sił w parlamencie, pt. „Zwykła polska rodzina” - KO oraz „Wyborczy sen” - PiS. Bardzo podobnie można ocenić przedwyborczą debatę zorganizowaną przez TVP, w której wziął udział tylko jeden lider spośród największych ugrupowań.
[polecane]19168371,19180947;1;Na kogo głosować?[/polecane]
[sonda]1407[/sonda]