Jesienny początek politycznego sezonu nie przyniósł poważniejszych zmian w sondażach poparcia partii politycznych, skutkował natomiast nieznaczną poprawą społecznych nastrojów.
Nadal jednak uwagę opinii publicznej przykuwały problemy, które pojawiły się już latem. Przyrost zachorowań na covid nie jest jeszcze odbierany jako alarmujący, ale spowolnienie akcji szczepień musi rodzić uzasadniony niepokój. Nadal trwa kryzys na granicy z Białorusią, a skuteczność w odpieraniu nasyłanych przez Łukaszenkę migrantów, wciąż jest kontestowana przez opozycję, wzywającą do przyjęcia tysięcy przybyszów z Iraku, Syrii czy Afryki.
A pamiętajmy, że w białoruskich hotelach czeka na transport około 10 tysięcy chętnych do sforsowania naszej granicy, podczas gdy ich liczba łatwo może zostać zwiększona nawet dziesięciokrotnie. Opinię publiczną niepokoi także wzrost cen, zwłaszcza żywności i energii, pomimo że rząd przygotowuje mechanizmy przeciwdziałania inflacji.
Wreszcie bezpardonowy atak na Polskę ze strony brukselskiej biurokracji rodzi obawy co do uzyskania przez Polskę należnych jej funduszy europejskich. To wszystko wykorzystuje opozycja, używając podległych jej mediów, równocześnie podsycając złość swoich najbogatszych zwolenników, którzy już od przyszłego roku zapłacą wyższe podatki. Tymczasem to właśnie ten fragment Polskiego Ładu zmieni niesprawiedliwy system, niespotykany w Europie, dzięki któremu mniej zarabiający płacili podatki relatywnie wyższe niż niewielka grupa najlepiej sytuowanych.
Pomimo nasilenia kłamliwej krytyki, prezentowanej w Sejmie i w telewizyjnych programach, opozycja słabnie i pogrąża się w wewnętrznych sporach. Powrót Tuska, jako lidera Platformy, mimo chwilowej poprawy sondaży, okazał się błędem: doprowadził do pogłębienia podziałów w partii, zniechęcił wielu jej posłów i działaczy, a równocześnie rozczarował potencjalnych wyborców. Rojenia Gowina, że wzmocni elektorat opozycji, stając u boku koalicji Tuska, Hołowni i Kosiniaka-Kamysza, nie tylko śmieszą rzekomych koalicjantów, ale realnie zniechęcają jej zwolenników.
Można się spodziewać, że im więcej wyborców opozycji odrzuci tę konstrukcję, tym szybciej PSL, a za nim Hołownia, na stałe ulokują się poniżej wyborczego progu. Dryfująca na lewo Platforma zderzy się w kampanii wyborczej z lewicą, co oczywiście zwiększy przewagę Prawa i Sprawiedliwości. Nadzieje opozycji, że jej donosy zapewnią skuteczną pomoc unijnych sądów i komisji, nie mają szans powodzenia, bo dobra sytuacja gospodarcza, pozwoli rządowi poradzić sobie nawet wobec opóźniania europejskich funduszy. Początek sezonu jest więc pomyślny dla rządu i sejmowej większości, podczas gdy opozycja wciąż nie ma recepty na poprawę swoich notowań.