Wszystkie psie rytuały, czyli porządkujemy codzienność

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Dorota Kowalska

Wszystkie psie rytuały, czyli porządkujemy codzienność

Dorota Kowalska

Witają się z nami w charakterystyczny sposób, kiedy obieramy marchewkę czekają, wiedzą, że zaraz dostaną kawałek. Kiedy pracujemy przy komputerze, podchodzą, wtedy trzeba posmyrać je za uchem i powiedzieć: „Pani pisze, idź odpocząć, potem pójdziemy pobiegać”. Idą, bo wiedzą, że tak będzie. Rytuały porządkują psiakom rzeczywistość. I te bardzo nie lubią, kiedy ktoś im tę rzeczywistości zmienia.

Mam wrażenie, że całe życie Fili jest jednym wielkim rytuałem. Fila to mój psiak, piętnastoletnia mieszanka dwóch terierów. Zabawny kundel z psim ADHD. Piszę „z psim ADHD”, bo rozpiera ją energia, mimo że jest już mocno starszą panią. Wiecznie niewybiegana, wiecznie gotowa do zabawy. Bez porannego spaceru, dzień jest nieważny, a dla mnie właściwie go nie ma. Bo nie ma szans, abym usiadła do komputera - patrzy na mnie tymi wielkimi oczami, kręci się niespokojnie. Nie odpuści.

Cierpliwie czeka, aż wstanę, wejdę pod prysznic, wypiję kawę. Kiedy widzi, że myję kubek, kładzie się pod drzwiami wyjściowymi i zerka w moją stronę. Jakby mówiła: „Ile mam czekać?! Wychodzimy!”.

Mniej więcej, około godz. 7.30 dochodzimy do domu Nera, stoi tuż przy lesie. Nero, to duży czarny mieszaniec, do którego Fila pała wielką, psią miłością. Z czasem poznałam jego właścicielkę - Mariannę. Nasze długie weekendowe spacery, to wydarzenie, na które psiaki czekają cały tydzień. Robimy dziesięć, czasami piętnaście kilometrów. Nigdy nie brakuje tematów do rozmów. W tygodniu spacery są krótsze, ale Fila codziennie staje pod furtką domu Nera i czeka. To kolejny rytuał.

Szybkim krokiem las przemierza pani z dwoma haskimi, które Fila uwielbia i z którymi przemierzyliśmy dziesiątki kilometrów. To od właścicielki haskich, kiedy moja córka definitywnie zrezygnowała z jedzenia mięsa, dowiedziałam się, co kupować, co gotować, jak sobie w kuchni radzić. Okazało się, że ona wegetarianką jest od wielu lat i świetnie się czuje. Dostałam nawet spis książek, z przepisami dla wegetarian.

Czasami mijamy panią w szarej kurtce ze swoim dużym psem, mówimy sobie „Dzień dobry”, pana z biglem, też jesteśmy na „Dzień dobry”, pana z białą labradorką - zrobiliśmy kilka wspólnych spacerów.

Kiedy po godzinie wychodzimy z lasu - spotykamy tych, którzy wchodzą do niego ze swoimi psiakami. Ci sami ludzie, te same psy. Wszyscy się tu znają, pozdrawiają, rozmawiają ze sobą. Kiedy trzeba, ostrzegają się wzajemnie. Późną wiosną wchodząc do lasu zobaczyłyśmy kartkę przywieszoną do drzewa: „Uwaga, po lesie grasuje stado dzików, lochy są bardzo agresywne. Atakują psy i ludzi”. I rzeczywiście, kilka dni później spotkałyśmy właściciela czarnego labradora i suczki, która w zaroślach natknęła się na dziki - nieźle ją pokiereszowały, weterynarz stwierdził, że cudem przeżyła. Założony przez niego szew ciągnął się przez pół pyska.

Po przyjściu do domu Fila natychmiast kładzie się przed miską. Znaczy - czas na śniadanie. Kiedy pan jest w domu, najczęściej siada z nią w fotelu, czyta albo ogląda coś w telewizji. Więc Fila, nawet jeśli pan robi coś zupełnie innego, zaraz po śniadaniu biegnie pod fotel. Teraz zerka w stronę pana, wie, że pani siedzi przy komputerze i pracuje. Czasami mam wrażenie, że mój psiak zna się na zegarku. Koło godziny 13.00 i 19.00 zaczyna się nieswojo kręcić. To znak, że czas na popołudniowy i wieczorny spacer. Doskonale wie, kiedy pan kończy pracę i kiedy wróci do domu. Mniej więcej pół godziny wcześniej kładzie się pod drzwiami na swoim kocyku i nasłuchuje. I tak codziennie.

„Podobno psy lubią rutynę. U nas ten pogląd potwierdza się, i to w 100 procentach, bo widać, że Bajzel żyje zgodnie z codziennymi zwyczajami. Na pewno takie zrytualizowane życie pomaga psom zrozumieć otoczenie oraz panować nad emocjami. Po prostu czują się bezpieczniej. Poza tym psy odbierają czas inaczej niż ludzie. Naukowcy mają różne poglądy na ten temat, ale najczęściej pojawia się pogląd, że psy żyją w teraźniejszości, nie planują przyszłości ani nie rozpamiętują dalekiej przeszłości. To rytuały wyznaczają porządek ich psiego świata” - czytamy na stronie www.johndog.pl

Tak, rytuały porządkują psiakom rzeczywistość. I te bardzo nie lubią, kiedy ktoś im tę rzeczywistości zmienia. Fila reaguje nerwowo, jeśli w misce o określonej porze nie ma pożywienia, jeśli Nero nie wychodzi z domu, jeśli z jakichś powodów nie możemy pójść do lasu, bo pani musi rano jechać wcześniej do redakcji albo na ważne spotkanie. Nie mówiąc już o sytuacji, kiedy któryś z domowników znika na dłużej. Fila, niby zachowuje się normalnie, ale jest jakaś smutna, osowiała. Wtedy czas spędza najchętniej na swoim kocyku pod drzwiami i cierpliwie czeka na członka stada, który nie wiedzieć czemu postanowił nagle je opuścić. Kiedy ten ktoś wraca, jest lizanie po twarzy, piski i taniec szczęścia, który polega na bieganiu po całym mieszkaniu i wydawaniu odgłosów, które są połączeniem szczekania i wycia. Roki ma podobnie.

Roki, to piękny 14-letni mieszaniec, którego Irena wypatrzyła razem z rodziną w schronisku dla zwierząt.

- Nasz dzień jest bardzo poukładany. Co rano słyszy ode mnie: „Dobra, stary, wstajemy”, wtedy on się przeciąga i pełznie po swojej części łóżka w moją stronę. Następnie wygłaszam jakiś komplement, najczęściej: „Najpiękniejszy z wszystkich psów”, co jest najprawdziwszą prawdą. „Głasku prasku” i po chwili łapiemy pion, to znaczy ja łapię, on przez chwilę jeszcze myśli, czy warto. Wynurzamy się z sypialni - opowiada.

Potem głos zabiera pies, czyli Roki - komunikuje jej, gdzie jest ptak, gdzie mucha, a gdzie jego ulubiony sąsiad. Rozumie go, więc otwiera drzwi z właściwej strony. Po szybkim śniadaniu mówi swojemu psu coś, co niezmiennie wprawia go w euforię: „Idziemy na wycieczkę”, czasem, zakładając szelki, rymuje „Bierzemy pimpka w teczkę”, a kundel z radości kręci się wokół własnej osi. Na spacerze nie rozmawiają za dużo, ale „Dobry pies” zawsze rzuci w przestrzeń. To go cieszy, naprawdę.

- Przed wyjściem z domu mówię Rokiemu o moich planach. Kiedy słyszy, że idę do pracy albo po zakupy lub do apteki, ostentacyjnie kieruje się w stronę kanapy. Jeśli zdradzam, że idę do sąsiadów, patrzy z zainteresowaniem, jakby chciał się dowiedzieć, do których. Wtedy rzucam niedbale: „Ale ty ze mną nie idziesz”. „Ok” - zdaje się odpowiadać i odchodzi w kierunku sypialni - streszcza Irena.

Kiedy w domu mieszkało ich więcej, po powrocie za każdym razem wysłuchiwała opowieści Rokiego o tym, jak to był fatalnie traktowany pod jej nieobecność. Jak do dziecka, mówiła wtedy, że go rozumie, że zaraz z pozostałymi domownikami o tym porozmawia i na pewno się poprawią. Odkąd zostali sami, nie opowiada jej niczego. Chyba wie, że nie ma na kogo zwalić winy. To rytuały, które towarzyszą im od lat.

- Jest jeszcze jeden, dość śmieszny. Kiedy wracamy ze spaceru, Roki zawsze czeka, aż wytrę mu nogi, kiedy żył pan, kładł się na plecach i unosił je do góry - śmieje się.

Ich poprzedni pies, też miał całą masę rytuałów, mościł sobie posłanie, obracał w kółko, zanim się położył. Tak ma zresztą większość czworonogów.

Ale też atawistyczne pozostałości po przodkach determinują niektóre zachowania dzisiejszych psów. Pierwotny instynkt nakazuje czworonogom kopać doły, ugniatać koce czy trawę, mościć posłania na swój psi sposób.

Jeżeli pies kręci się w kółko, drapie w poduszkę, dywan, czy pościel, to znaczy, że przygotowuje się do spania. Suki od zawsze tak robiły, by chronić swoje potomstwo. Taka wykopana pazurami w ziemi jama, zimą osłaniała przed chłodem, latem dawała przyjemny chłód. Odstraszała też drapieżniki.

Rozsiewanie swojego zapachu poprzez kręcenie się wokół własnej osi również nie bierze się z niczego - ostrzega potencjalnych intruzów. To był taki sygnał: Jestem tu! Nie podchodź!

Mysza nie była psem poukładanym, miała okropny charakterek i wiele rzeczy robiła spontanicznie, bo była bardzo emocjonalna. Miała jednak kilka przyzwyczajeń.

- Najważniejsze było zawsze powitanie. To mały piesek, więc kiedy ludzie wracali do domu, wciąż obskakiwała im nogi i starała się wspiąć jak najwyżej. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że to obskakiwanie kończy się wtedy, gdy przykucnę, a Mysza dotknie mnie swoim nosem za uchem - opowiada Karolina.

Po tym czarodziejskim dotyku szła do swoich spraw. Dopiero później Karolina dowiedziała się, że psy dotknięciem czy polizaniem ucha demonstrują emocje, swoją miłość i przywiązanie. Jeśli więc pies próbuje przy powitaniu wspiąć się jak najwyżej, trzeba przykucnąć, by mógł swojego nochala wsadzić gdzieś w okolice ludzkich uszu.

Innych rytuałów Mysza nie miała zbyt wiele. W odróżnieniu od wielu innych psiaków, nigdy rano nie domagała się spaceru o stałej porze. Było jej wszystko jedno, czy Karolina wstanie o godz. 7.00, czy o 11.00. Ona też spała. Ale kiedy Karolina wychodziła z łazienki po porannych ablucjach, musiała się sprężać - bo Mysza już czekała na poranny spacer i aż przebierała nogami. Nie wie, jak by zareagowała w wypadku, gdyby porannego prysznica nie było. Pewnie byłaby zdziwiona, że idzie z nią na spacer nieumyta pani.

Jej obsesją był samochód. Bardzo lubiła jeździć, ale zawsze wiedziała, kiedy gdzieś wyjeżdżali, a kiedy samochód stał sobie zaparkowany pod blokiem. Kiedy nie było mowy o przejażdżce, zawsze trzeba było obejść go dookoła, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Mysza obwąchiwała drzwi i progi, jakby chciała sprawdzić, któż czy ktoś nim nie jeździł, kiedy ona siedziała w domu.

Miała też swoje ulubione rytuały żywieniowe. Kiedy tylko usłyszała rozkrajanie arbuza, natychmiast meldowała się w kuchni, bo go uwielbiała. Podobnie było z papryką. Na pytanie: „Czy chcesz kość?”, błyskawicznie zjawiała się pod szufladą, w której były jej przysmaki. Dobrze wiedziała, że tam są, ale bez pytania nigdy nawet nie obwąchiwała tej szafki. Natomiast, kiedy skończyła się jej woda, a nikt tego nie zauważył, demonstracyjnie brała miskę w zęby i rzucała ją na środek pokoju. Pewnego razu w nocy, waliła w miskę łapą tak głośno, że wreszcie ktoś się obudził. Nie chciała spać w swoim posłanku, w zasadzie zawsze było puste, bo Mysza posiadała swoją ulubioną miejscówkę między szafką nocną a łóżkiem. Miała tak grube futerko, że nigdy nie było jej zimno. Najlepsza zabawa była wtedy, kiedy na ziemi leżał śnieg. Spacery były wtedy bardzo długie, choć powolne, bo Mysza musiała wywąchać wszystko, co się w tym śniegu kryło. Nie sposób jej było od białego puchu odciągnąć. Za to latem nigdy nie weszła do wody, jeziora czy rzeki. To nie był jej żywioł. Karolina nigdy jej zresztą do niczego nie zmuszała.

- Pies nigdy nie stanie się człowiekiem, tak jak człowiek nie stanie się psem. Naszą najważniejszą powinnością jest pozwolić psu być psem, kotu - kotem, a samemu pozostać człowiekiem - mówiła nam swego czasu Dorota Sumińska, lekarz weterynarii, publicystka.

I apelowała, aby nie zmuszać psów do całego szeregu zachowań, które cechują człowieka. Nie pastwić się nad nim w taki sposób, w jaki pastwimy się nad sobą. Bo jeśli bierzemy pod swoją opiekę inny gatunek, to powinniśmy dowiedzieć się przynajmniej minimum na temat jego potrzeb.

- Ale chyba jest coś takiego, jak charakterologiczne upodabnianie się zwierząt do ich właścicieli i odwrotnie? - pytaliśmy Dorotę Sumieńską.

- Tak samo jest ze starymi małżeństwami. To jest nieuniknione - jeżeli przebywamy razem przez wiele lat, to siłą rzeczy upodabniamy się do siebie. Mamy podobny rytm dnia, podobnie zachowujemy się w różnych sytuacjach. Tak samo pies, który przebywa z człowiekiem przez ileś lat, jak i drugi człowiek, który z nim przebywa, nastraja się na podobny rytm życia - odpowiedziała.

Tak, pies pozostaje psem. Kiedy wita się z innym czworonogiem, nie krzyczy z daleka: „Cześć!”, nie poklepuje po plecach, nie podaje ręki, by opisać swoje emocje lub myśli. Dlatego spotkanie dwóch psiaków to proces zrytualizowany: najpierw na siebie patrzą, jeśli na tym etapie dojdą do wniosku, że są wobec siebie nastawione przyjaźnie, jeden z nich podejdzie do drugiego, by nawiązać kontakt fizyczny. Wąchają tułów, potem przechodzą do miejsc, które wydają najsilniejszą woń. Najbardziej interesujące dla psa są okolicach odbytu, gdyż umiejscowione tu gruczoły okołoodbytowe wydzielają łój, który miesza się z fekaliami, gdy pies się wypróżnia. Jest zapach? Jest!

Po rytuale obwąchiwania często jeden z psiaków znakuje miejsce moczem, drugi natychmiast robi to samo. Potem są dziwne podskoki, całuski, niektóre psy przysiadają lekko na przednich łapach - to sygnał do zabawy. Tu wszystko też odbywa się według pewnych schematów, które psiarze świetnie odczytują. W każdym razie wiedzą, w którym momencie odciągnąć czworonoga, bo po jego zachowaniu widać, że nie polubił spotkanego na spacerze kolegi. Nie te zapachy, po prostu - brak chemii, jak to się mówi w ludzkim świecie.

„W każdym domu, w którym jest pies, są też rozmaite rytuały, które łączą jego i właścicieli. Ostatnimi czasy zastanawiałam się właśnie nad naszymi rytuałami czy nawykami, które każdego dnia celebrujemy, często nie zdając sobie z nich sprawy. Wyszedł z tego mały spis, idealny na zakończenie roku - w końcu to czas refleksji, ale i odpoczynku. Co kryje się pod rytuałami? Przede wszystkim rozmaite nawyki, które zazwyczaj nie są potrzebne, ale są przez nas powtarzane praktycznie każdego dnia. Wynikają z przyzwyczajenia, czasem wygody, czasem po prostu rutyny codziennego dnia. Często są to rzeczy, którym inni się dziwią, a które są bardzo indywidualne właśnie dla nas. Co się wśród nich znajdzie?” - pisze Paulina, opiekunka dwóch terierów - JRT i teriera irlandzkiego na stronie www.bialyjack.pl.

I dalej relacjonuje: „Mały Biały każdego wieczoru ok. 23 udaje się z własnej woli do swojej klatki, gdzie kładzie się spać. Tuż przed spaniem, gdy kładziemy się do łóżka, Mały Biały jest nakrywany swoim kocem w klatce, i śpi tam praktycznie do 3-4 w nocy. Następnie wchodzi między nas do łóżka i z automatu jest przykrywany przez nas kołdrą (serio, czasem nie pamiętamy, kto właściwie wpuścił psa do łóżka i kiedy, ale faktem jest, że pies jest zawsze nakryty; musimy to robić my, bo kiedyś spaliśmy na tyle mocno, że zbudził mnie dopiero mokry nos i pies siedzący na mojej poduszce). I każdej nocy, gdy tylko pies już leży z nami, a ja się przebudzę, to podnoszę jedną rękę, a on wtula się we mnie - co sprawia, że mnie jest cieplej, a on na bank jest przykryty”.

Mały Biały nigdy nie budzi ich pierwszy rano, ale niezależnie od tego, czy jego pani wstaje z łóżka o wschodzie słońca, czy w nocy - pies zawsze idzie za nią. Pewnie dlatego, że to ona wychodzi z nim na poranne spacery. Pani pracuje w domu, jest zmarzluchem, przy biurku siedzi okryta kocem, więc Mały Biały śpi codziennie do godz. 10.00 na niezasłanym łóżku, potem idzie jeść, następnie wskakuje na swoje posłanie na parapecie i chwilę wygląda.

„Po tym wszystkim schodzi i staje po mojej lewej stronie, a ja tylko na obrotowym krześle odwracam w jego stronę kolana. Mały Biały wskakuje, jest nakrywany kocem, i zyskujemy oboje - mnie jest cieplej, a jemu wygodniej” - pisze Paulina.

Zawsze, gdy obiad przygotowuje pani, ma z Małym Białym niepisaną umowę. Gdy tylko Mały Biały usłyszy, że ta kroi marchewkę, przybiega do kuchni i siada koło jej nogi. Ona spokojnie kończy krojenie, a on czeka. Ostatni kawałek przekrojonej wzdłuż rdzenia marchewki oczywiście wędruje do psiej paszczy. I takich rytuałów w ich domu jest więcej.

Fila, nawet w środku nocy, słyszy dźwięk odmykanej lodówki. Natychmiast staje wówczas przy wejściu do kuchni. Kiedy widzi, że pan wraca z zakupów, najpierw go wita, a potem wpatruje się w siatki jakby pytała: „A co kupiłeś dla mnie?”. Podobnie jak Roki po spacerze staje w przedpokoju i czeka, aż ktoś wytrze jej nogi. Powtarzane przez wiele miesięcy: „Fila, a ty gdzie się wybierasz? Zdjęłaś buty?”, kiedy ruszała ubłocona pod miskę do kuchni - w końcu przyniosło efekty.

Dzisiaj myślę sobie, że psie rytuały nie tylko czworonogom porządkują rzeczywistość. Mamy pewien rytm dnia, i jeśli tylko można, trzeba się go trzymać, wtedy psy wiedzą, że wszystko jest w porządku, że wszystko jest dobrze. Nie tylko w ich życiu, w życiu ich właścicieli również.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.