Wszyscy muszą dmuchać w alkomat. Przed pracą i po pracy
Kilkuset pracowników firmy Zarmen w zdzieszowickiej koksowni codziennie jest poddawanych badaniom trzeźwości. Firma tłumaczy, że to w trosce o ludzi.
Zarmen to firma zajmująca się m.in. utrzymaniem ruchu i remontami w zdzieszowickiej koksowni, zatrudniająca 450 osób.
Od niedawna pracownicy Zarmenu przychodzący do pracy muszą obowiązkowo dmuchać w stacjonarne alkomaty, które znajdują się w specjalnych budkach.
- Trzeźwość sprawdzana jest codziennie. Przy wejściu do pracy i przy wyjściu - opowiada pan Józef, jeden z pracowników. - Dmuchnąć musi każdy, inaczej nie będzie zaliczona obecność w pracy. Nawet nie da się pomóc koledze, który nie czuje się na siłach, bo wszystko obserwują kamery...
Wielu się to nie podoba. - Ludzie się stresują, bo zawsze coś tam może zostać po niedzielnym piwku - opowiada inny pracownik. - Kiedyś kontrole były wyrywkowe. Jak ktoś był „wczorajszy”, ale stał normalnie na nogach, to nikt nie robił afery. Teraz wszyscy muszą być absolutnie trzeźwi.
Musimy dbać o firmę, miejsca pracy, dochody kilkuset rodzin. Dlatego się pilnujemy
Dyrekcja zakładu mówi, że wprowadzenie obligatoryjnych kontroli było koniecznością.
Od kiedy wprowadzono system prewencji w Zarmenie, pracownicy są bardziej zdyscyplinowani. Pilnują się szczególnie w niedzielę.
- Ja też codziennie dmucham i nie widzę w tym żadnego problemu - mówi Krystian Kern, dyrektor oddziału Zarmen w Zdzieszowicach (spółka ma też filie w innych polskich miastach). - To jest tak naprawdę dla dobra naszych pracowników. Dla ich bezpieczeństwa i stabilności firmy.
Koncern ArcelorMittal ma bowiem bardzo surowe wymagania, jeśli chodzi o trzeźwość pracowników z innych spółek, którzy przebywają na terenie koksowni.
Jeśli robotnik zostaje przyłapany „po kielichu”, to firma zewnętrzna, w tym przypadku Zarmen, dostaje karę finansową w wysokości 10 tys. zł. Ponadto przez pewien okres czasu nie może przystępować do przetargów na zlecenie robót. - Nie możemy dopuścić do tego, żeby nie było zleceń. Ja muszę dbać o miejsca pracy, dochody kilkuset rodzin - tłumaczy Krystian Kern.
Od kiedy wprowadzono obowiązkowe kontrole, pracownicy są bardziej zdyscyplinowani. Wcześniej bywało z tym różnie, zdarzały się przypadki przychodzenia do pracy „pod wpływem”. - Kiedy przychodzi piątek popołudnie czy sobota, to mogą sobie pozwolić na jakieś piwko. Ale już w niedzielę odpuszczają, żeby w poniedziałek rano być wyspanym i wypoczętym - dodaje dyrektor Kern.
Póki co, pracownicy samej koksowni nie muszą dmuchać codziennie. - Zdarzają się jednak wyrywkowe kontrole w czasie pracy - mówi Witold Mikitiuk z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Wielozmianowego ArcelorMittal.
Koncern zachęca jednak ludzi do tego, by sami zgłaszali się do kontroli.
- ArcelorMittal Poland umożliwił pracownikom nieodpłatną, dobrowolną i całkowicie anonimową możliwość przeprowadzenia badania trzeźwości w punktach zlokalizowanych przed bramami głównymi zakładów spółki, które są wyposażone w alkomaty - informuje Monika Olech z biura prasowego firmy. To nie wszystko. Koncern uruchomił także dla swoich pracowników specjalny program pod tytułem „Nie jesteś sam – zapytaj o drogę”. To fachowa pomoc dla wszystkich, którzy dostrzegli u siebie niepokojące objawy związane z nadużywaniem alkoholu.
Polskie prawo pozwala pracodawcy kontrolować trzeźwość, ale pod warunkiem, że pracownik wyda na to zgodę. W przypadku jej braku pracodawca może jednak wezwać policję, której nie można już odmówić dmuchania. Powinno istnieć jednak uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po spożyciu alkoholu.