Wraki jeżdżą po drogach, bo badania techniczne to fikcja
Zdumiewająco wysoka liczba aut dopuszczonych do ruchu, źle wyposażone stacje kontroli pojazdów, diagności karani za przestępstwa... związane z tym zawodem - raport NIK jest miażdżący dla Podlaskiego
Policja zatrzymuje rocznie w Podlaskiem dziesiątki tysięcy dowodów rejestracyjnych pojazdów, które zagrażają bezpieczeństwu na drodze. To pośredni dowód na kiepski stan samochodów na naszych drogach. Z pewnością ta liczba byłaby jednak niższa, gdyby nie to, że obowiązkowe badania techniczne na stacjach kontroli pojazdów (SKP) są fikcją.
Tak przynajmniej wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która ustaliła, że np. na jednej ze stacji w pow. grajewskim na 4 744 zbadane w 2015 r. auta, tylko... jedno (0,02 proc.) nie zostało dopuszczone do ruchu. W pow. monieckim wskaźnik był niewiele wyższy (0,46 proc.). Tymczasem w Polsce to średnio 2 proc., a w Niemczech - pięć razy więcej.
NIK doszła do wniosku, że to efekt nierzetelnych badań technicznych wykonywanych przez diagnostów. A jedną z przyczyn tego jest brak dostatecznego nadzoru starostów nad SKP. NIK wystawiła ocenę negatywną wszystkim skontrolowanym starostwom w Podlaskiem: grajewskiemu, monieckiemu i wysokomazowieckiemu.
Zarzutów jest wiele. To m.in. pobieżne dokumentowanie przebiegu kontroli okresowych; niedostateczny monitoring wyposażenia stacji; wydawanie uprawnień diagnostom bez właściwego stażu w stacji obsługi pojazdów lub warsztacie. Mało tego! Na obszarze nadzorowanym przez te trzy starostwa badania techniczne robiły osoby, które zostały ukarane przez sądy za przestępstwa związane z wykonywaniem zawodu diagnosty.
- Absolutnie nie zgadzam się z wynikami kontroli. Była robiona pod konkretną tezę, która została udowodniona: „Starostowie źle nadzorują stacje kontroli pojazdów, więc trzeba im te uprawnienia odebrać na rzecz Inspekcji Transportu Drogowego” - mówi bez ogródek Bogdan Zieliński, starosta wysokomazowiecki. - Na „dzień dobry” spotkałem się z sugestiami pracownika NIK, żeby płatne kontrole zlecać ITD.
Z zarzutami Izby nie zgadza się też starostwo monieckie i - przynajmniej częściowo - grajewskie.
Rząd chce wprowadzić w październiku przepisy, które ukrócą możliwości „kombinowania” przy robieniu badań. Opłata za nie ma być uiszczana z góry. Pomysł ten podoba się Jerzemu Poznańskiemu, prezesowi Zarządu Okręgu Polskiego Związku Motorowego w Białymstoku.
- Zwróciłbym jeszcze uwagę na analizę składu spalin. Obecnie rzadko jest robiona na badaniach, a ma duży wpływ na środowisko - mówi.