Wójt Wymiarek dostaje łupnia w sądzie
Zwolniona kucharka dementuje informacje urzędu gminy. Kobieta wygrała proces z wójtem Wojciechem Olszewskim
- To oburzające, co wójt opowiada w mediach - mówi Grażyna Wakuluk, komentując artykuł w jednej z lokalnych gazet, która opisała porażki gminy w sądzie pracy. Padło tam twierdzenie, jakoby zwolniona ze szkolnej stołówki kucharka, mogła wrócić do pracy, lecz odmówiła.
-Przecież do sądu pracy poszłam właśnie po to, by walczyć o pracę - przyznaje G. Wakuluk. - Powodem wypowiedzenia umowy była rzekoma likwidacja mojego stanowiska. Gdy rozstrzygnięto konkurs na prowadzenie szkolnej stołówki, trwał już proces w sądzie pracy. Nikt wówczas żadnych propozycji mi nie składał. Wójt także ze mną nie rozmawiał. Pojęcia nie miałam, czy mogę się ubiegać o zajęcie w kuchni, czy nie.
Grażyna Wakuluk była członkiem komitetu, który zainicjował nieudane referendum w sprawie odwołania wójta Wojciecha Olszewskiego. Przystała do niego krótko po tym, jak wręczono jej wypowiedzenie. Jak utrzymuje, jej zwolnienie powodowane było motywami osobistymi. Poszło o dodatek za wysługę lat. Związki zawodowe, do których G. Wakuluk należy, przesłały do szkoły pismo w tej sprawie. To wówczas w gminie wrócono do starego pomysłu, by stołówkę szkolną zastąpić firmą cateringową. Miało być znacznie taniej. Ostatecznie kuchnię wydzierżawiono spółdzielni socjalnej z Lutola.
- Sędzia pytał, co to za likwidacja stanowiska, skoro chwilę później zadanie powierza się komuś innemu, zaś umowa zawiera klauzule społeczne - mówi G. Wakuluk. - Równie dobrze można było postawić warunek, by prowadzący stołówkę zatrudnił dotychczas pracujące kucharki.
Sąd pracy dopatrzył się nieprawidłowości w sposobie wypowiedzenia umowy o pracę. Pracodawca nie zasięgnął opinii związków zawodowych, co przewidziane jest w kodeksie pracy.
W trakcie procesu wypłynęły oświadczenia, jakie pisali pracownicy niepedagogiczni szkoły. Każdy oświadczał, że nie rości sobie pretensji z tytułu zatrudnienia. Niektórzy dokładali informację, że nie są członkami związków zawodowych. Adresatem pism była nie dyrektor zespołu szkół, a... wójt gminy Wymiarki.
Ostatecznie na rzecz zwolnionej kucharki zasądzono kwotę 5562 zł uznając, że należy jej się odszkodowanie za nieuzasadnione wypowiedzenie umowy. Do tego dochodzą odsetki i koszty pracy związkowego prawnika, który reprezentował B. Wakuluk.
To nie jedyny niekorzystny werdykt jaki zapadł w procesach, jakie gminie wytoczyli jej byli pracownicy. Pod koniec października doszło do ugody ze zwolnionym dyscyplinarnie pracownikiem referatu gospodarki. Zwolniona w tym samym trybie sekretarz gminy uzyskała odszkodowanie i zwrot kosztów sądowych. Wyrok uprawomocnił się 17 listopada.
- To nieprawda, że nie proponowano pani Wakuluk powrotu do kuchni. Zwycięzca konkursu ofert w pierwszej kolejności rozważał kandydatury dotychczasowych kucharek. Pani Wakuluk była wówczas w Niemczech - mówi wójt broniąc jednocześnie decyzji o restrukturyzacji stołówki. - W dalszym ciągu realizujemy to zadanie. Taniej i dla większej grupy dzieci. Oszczędności są, choć z uwagi na mniejszą subwencję oświatową w przyszłym roku, wydamy je inaczej