Wojna o sądy trwa: Chaos, bałagan, masowo uchylane wyroki i przeciągane procesy? Cierpią na tym zwykli obywatele
Bałagan, którego nie „posprzątamy” przez lata, wiele znaków zapytania czy podważanie wyroków, które zostały wydane przez zależnych sędziów – tak w najbliższych latach może wyglądać polski wymiar sprawiedliwości. Chociaż o potrzebie jego reformy mówiło się od lat, to działania podjęte przez rządzącą partię doprowadziły do ogromnego chaosu. Co w praktyce oznacza to dla przeciętnego człowieka? Przede wszystkim to, że jeszcze trudniej będzie mu się zorientować w sądowej rzeczywistości. A jednocześnie to, że musi uważnie przyglądać się, który sędzia prowadzi jego proces. Ten z kolei może trwać jeszcze dłużej niż teraz.
– Problem stale narasta, bo każdego dnia wydawane są wyroki. Będziemy się z tym mierzyć przez kolejne 10-20 lat, jeśli nie dłużej. Do dzisiaj mierzymy się z niektórymi problemami i bałaganem sprzed 1989 roku. Zamiast normalnie funkcjonować i osądzać bieżące sprawy, za kilkanaście lat wciąż będziemy naprawiać to, co dzieje się teraz. Trudno mi sobie to wyobrazić – mówi Monika Frąckowiak, sędzia z sądu rejonowego Poznań Nowe Miasto i Wilda.
Czytaj też: Sędzia Monika Frąckowiak: Niezależność sądów jest poważnie zachwiana. Dziś już wstyd nie mieć dyscyplinarki
– Mamy sytuację, w której trudno będzie się odnaleźć zwykłemu człowiekowi i podjąć właściwą decyzję. System prawny jest trudny dla zwykłych ludzi, ale teraz będzie skomplikowany także dla samych prawników, a zwłaszcza sędziów. To oni będą musieli zastanowić się czy dana osoba może orzekać i spełnia warunki niezawisłości i niezależności. A do tego potrzebne będzie badanie przebiegu procedury nominacyjnej konkretnego sędziego - komentuje z kolei adwokat Sławomir Szczęsny.
Przygotowuję duży materiał o tym, co oznacza obecna sytuacja w polskim sądownictwie. – Problem stale narasta. Zamiast normalnie funkcjonować i osądzać bieżące sprawy, za kilkanaście lat wciąż będziemy naprawiać to, co dzieje się teraz – mówi sędzia Monika Frąckowiak @JudgesSsp
— Norbert Kowalski (@norkowalski) January 30, 2020
Wojna o sądy, czyli chaos jakiego dotąd nie było
Kiedy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrywało wybory parlamentarne, można było spodziewać się, że partia Jarosława Kaczyńskiego przystąpi do reformy wymiaru sprawiedliwości. O potrzebie zmian w polskim sądownictwie mówiło się zresztą od lat. Trwające latami procesy, rozprawy odwoływane z błahych powodów czy sędziowie przeciążeni setkami spraw – tak od długiego czasu wyglądało polskie sądownictwo.
Chociaż PiS głosiło potrzebę zmian i zaczęło przeprowadzać reformy, to w praktyce stare problemy wciąż pozostały. Jednak doszły do nich jeszcze nowe.
Przez ostatnie lata reformy PiS doprowadziły m.in. do uzależnienia politycznego Trybunału Konstytucyjnego czy Krajowej Rady Sądownictwa, co przełożyło się na polityczną wojnę o sądy między rządzącymi a obrońcami wolności i niezawisłości sądownictwa. W sprawie polskich sądów interweniował nawet Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kolejna etap walki o polskie sądy ma miejsce w ostatnich dniach.
Niedawno Sąd Najwyższy ogłosił uchwałę, w której stwierdzał, że obsada składu sędziowskiego, w której znajdują się sędziowie wyznaczeni przez neoKRS, jest nienależyta. Konieczne jest też badanie czy tacy sędziowie na pewno są niezawiśli i niezależni. „W odpowiedzi” Sejm uchwalił ustawę kagańcową, która uderza w niezależność sędziów i wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów np. za działania kwestionujące skuteczność powołania danego sędziego.
Bardzo szybko zareagowali na to przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy w oficjalnym komunikacje stwierdzili, że uchwała Sądu Najwyższego jest nieważna. Krytycznie uchwałę Sądu Najwyższego oceniali też przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa. Z kolei w środę Trybunał Konstytucyjny wydał postanowienie, w którym nakazał nie tylko wstrzymanie wykonywania uchwały podjętej przez Sąd Najwyższy w ubiegłym tygodniu, ale też blokował podejmowanie przez Sąd Najwyższy jakichkolwiek uchwał, gdyby miały dotyczyć KRS, powoływania czy oceniania prawidłowości powołań sędziowskich.
– Postanowienie Trybunału Konstytucyjnego to ważny fakt wobec próby stworzenia chaosu, wręcz anarchii prawnej w polskim sądownictwie. Postanowienie ma moc powszechnie obowiązującą i wiążącą wszystkie strony sporu i wszystkie sądy w naszym kraju
– komentował decyzję TK minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
W odpowiedzi rzecznik Sądu Najwyższego stwierdził, że postanowienie Trybunału Konstytucyjnego jest nieskuteczne. Z takim stanowiskiem zgadza się adwokat Sławomir Szczęsny, który uważa, że uchwała Sądu Najwyższego wciąż obowiązuje.
– Postanowienie Trybunału Konstytucyjnego niczego nie zmienia. Jego treść jest, eufemistycznie rzecz ujmując, zaskakująca i to co najmniej z kilku względów (...) Co chyba najważniejsze, Trybunał Konstytucyjny nie może zakazać Sądowi Najwyższego wydawania uchwała – przekonuje mecenas Szczęsny.
Z kolei Bartłomiej Przymusiński, sędzia sądu rejonowego Poznań Stare Miasto i rzecznik stowarzyszenia sędziów Iustitia, mówi: – Uchwała SN jest wykonaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (…) Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie może wywołać takich skutków, jakie chcieliby politycy (…) Ono jest potwierdzeniem totalnego upadku tej instytucji. Nadal może być tak, że sądy powszechne będą orzekały zgodnie z uchwałą SN.
W praktyce Polska podzieliła się na dwa obozy, które mają kompletnie odmienne stanowiska w sprawie polskich sądów, reform sądownictwa i oceny poszczególnych uchwał Sądu Najwyższego, postanowień Trybunału Konstytucyjnego czy decyzji Krajowej Rady Sądownictwa.
- Po co Sąd Najwyższy otworzył furtkę i pozwolił poddawać w wątpliwość wyroki wydawane przez sędziów wyznaczonych przez nową KRS? Chodzi o to, by przeciągnąć obywateli na swoją stronę i pokazać im, że ich też to dotyczy - mówi nam jeden z polityków PiS.
Wyroki „nowych” sędziów będą masowo uchylane?
Chociaż w walkę o polskie sądownictwo zaangażowanych jest wiele osób, w tym także obywateli, którzy na co dzień nie mają styczności z sądami, dla większości Polaków aktualna sytuacja w polskim wymiarze sprawiedliwości jest skomplikowana i niezrozumiała. I trudno się temu dziwić. Co w takim razie dla przeciętnego mieszkańca Polski oznacza zamieszanie z polskimi sądami?
Największe znaczenie w tej chwili ma wspomniana już ubiegłotygodniowa uchwała Sądu Najwyższego w sprawie sędziów powołanych przez upolitycznioną KRS.
– W przypadku wszystkich spraw zakończonych już wyrokiem, choćby nieprawomocnym, a także spraw karnych, które wciąż się toczą, można być spokojnym. Ale w przypadku spraw pozostałych, czyli wszystkich cywilnych, w sądach pracy, gospodarczych itp., które są w toku, oraz spraw karnych, które rozpoczęły się już po uchwale SN, jest wielki znak zapytania – mówi sędzia Monika Frąckowiak.
Z kolei sędzia Przymusiński dodaje: – Dla zwykłego obywatela uchwała SN jest o tyle istotna, że sąd wyższej instancji z urzędu skontroluje, czy sędzia wydający wyrok nie został powołany z powodów politycznych i czy obywatelowi zagwarantowano w jego procesie prawo do bezstronnego postępowania. A jego warunkiem jest to, by sędzia był osobą wolną od nacisków politycznych.
W uproszczeniu można byłoby stwierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyrok wydany przez sędziego wyznaczonego przez neoKRS zostanie uchylony przez sąd odwoławczy z uwagi na możliwy brak niezawisłości takiego sędziego.
W praktyce oznacza to tyle, że jeśli wygraliśmy proces prowadzony przez „nowego” sędziego, nie powinniśmy się jeszcze zbyt mocno cieszyć, gdyż prawdopodobnie wyrok będzie uchylony i czeka nas kolejny proces od początku. Z drugiej strony, nie trzeba od razu załamywać rąk po niekorzystnym dla nas wyroku, gdyż zapewne otrzymamy drugą szansę.
– Wyroki mogą być sprawiedliwe, ale z racji tego, że mogą być wydawane przez niewłaściwych sędziów, mogą być uchylane
– mówi sędzia Monika Frąckowiak.
Chociaż w wielu przypadkach może dochodzić do uchyleń wyroków, trzeba pamiętać, że jest to jednak tylko uproszczenie i nie można z góry zakładać, że każdy wyrok wydany przez sędziów wyznaczanych przez neoKRS będzie uchylany. – Sąd Najwyższy nie stwierdził, że wyroki wydawane przez takich sędziów mają być automatycznie uchylane. SN uznał, że konieczne jest zbadanie czy sędzia wydający wyrok jest niezawisły i niezależny, a do jego powołania nie ma zastrzeżeń – wyjaśnia sędzia Frąckowiak.
Podobnie wypowiada się sędzia Przymusiński. – W przypadku apelacji sąd odwoławczy może nie uchylić wyroku wydanego przez sędziego wskazanego przez neoKRS, jeśli uzna, że w tych konkretnych okolicznościach dany sędzia może być uznany za niezawisłego. Sąd Najwyższy powiedział, że nie wystarczy sam fakt, że sędzia został powołany przez neoKRS, lecz muszą być przesłanki wskazujące na to, że ta osoba nie została powołana w sposób, który gwarantowałby jej niezawisłość – mówi.
Jeden z polityków PiS przekonuje jednak, że obywatele mogą być spokojni.
- Nikt zdroworozsądkowy nie podda w wątpliwość statusu setek sędziów i tysięcy orzeczeń. Uważam, że nie należy podważać takich wyroków, a spory prawnicze powinny pozostać domeną konstytucjonalistów, a nie polityków. Obywatele musza mieć pewność obrotu prawnego
- słyszymy od jednego z polityków PiS.
Procesy trwają latami. A będzie jeszcze gorzej
Uchwała Sądu Najwyższego otworzyła furtkę do uchylania wyroków wydawanych przez „nowych” sędziów, co może okazać się „świetnym” rozwiązaniem dla obrońców. – W sprawach karnych adwokaci na sto procent będą podnosić w apelacjach argument, że sędzia był wyznaczony przez neoKRS i wyrok powinien być uchylony w kontekście uchwały SN. Dzięki temu zyskują na czasie, podczas gdy nadal będzie „leciał” termin przedawnienia danego czynu. To beznadziejna sytuacja dla całego systemu prawnego – nie ma wątpliwości sędzia Frąckowiak.
Sprawdź też: Były ksiądz spod Poznania skazany na więzienie za molestowanie i rozpijanie dwóch ministrantów
Dla adwokatów będzie więc to wyjątkowa okazja, by jak najbardziej przedłużać proces, zwłaszcza jeśli jest krótki termin przedawnienia, co może pozwolić oskarżonemu uniknąć kary. Z drugiej strony już teraz można powiedzieć, że w wyniku uchwały SN, osoby, których sprawy będą rozpatrywane przez „nowych” sędziów, na pewno muszą liczyć się z jeszcze dłuższym procesem niż do tej pory.
Przyczyną tego jest fakt, że sądy odwoławcze będą musiały badać, czy sędzia wyznaczony przez nową KRS jest niezależny. W najgorszym przypadku sprawa może trafić nawet do Sądu Najwyższego, co jeszcze bardziej wydłuży termin postępowania.
– Te sprawy, które będą się zaczynać, być może będą przechodziły nawet przez trzykrotną weryfikację czy obsada sądu jest prawidłowa: na etapie rozpoczęcia procesu, apelacji i ewentualnej kasacji. A to wszystko wydłuża postępowanie. Gdyby jeszcze skończyło się tak, że wyrok zostałby z tego powodu uchylony przez Sąd Najwyższy, wszystko wydłużyłoby się niewyobrażalnie – nie ma wątpliwości mecenas Sławomir Szczęsny.
Teoretycznie jest też możliwość, że w przypadku podtrzymania przez wszystkie sądy niekorzystnych wyroków wygłoszonych przez sędziów, którzy nie są niezawiśli, obywatel zgłosi sprawę nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. A to oczywiście jeszcze bardziej wydłuży postępowanie. Trzeba jednak pamiętać, że do ETPC nie może trafić każda spraw.
– Jednym z podstawowych praw wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jest prawo do niezależnego sądu, więc wszystko zależałoby też od odpowiedniej konstrukcji skargi do Trybunału
– mówi mecenas Sławomir Szczęsny.
Sędzia wyznaczony przez nową KRS? Możesz złożyć wniosek o jego wyłączenie
Żeby uniknąć jak najdłuższego procesu, obywatel, którego sprawę będzie rozpatrywał sędzia wyznaczony przez nową KRS, jeszcze przed rozpoczęciem procesu może wystąpić z wnioskiem o wyłączenie sędziego z uwagi na jego możliwy brak niezależności. W Wielkopolsce łącznie jest ponad 30 sędziów, którzy zostali wyznaczeni przez nową KRS. Najwięcej, bo dziewięciu, takich sędziów jest w Poznaniu. Ośmiu takich sędziów jest w Sądzie Okręgowym w Kaliszu, trzech w Lesznie, po dwóch w Pile i Koninie oraz po jednym w Rawiczu, Wolsztynie, Chodzieży, Trzciance, Jarocinie, Krotoszynie, Złotowie, Kole.
– Jeszcze przed rozpoczęciem procesu można wystąpić z wnioskiem o wyłączenie takiego sędziego i w mojej ocenie jest to najlepsze rozwiązanie. Taki wniosek jest rozpoznawany przez inny skład sędziowski, który będzie musiał brać pod uwagę uchwałę Sądu Najwyższego. Dzięki temu obywatel już na początku postępowania zabezpieczy sobie jego prawidłowy przebieg. Nie jestem w stanie powiedzieć czy wszystkie składy sędziowskie uznają, że wniosek o wyłączenie jest zasadny, ale wydaje mi się, że tak – opowiada sędzia Monika Frąckowiak.
Z kolei mecenas Szczęsny dodaje: – Kilka organizacji prowadzi listy sędziów powołanych przez nową KRS, więc dość łatwo można się z tym zapoznać. Przed rozpoczęciem procesu warto sprawdzić czy dany sędzia jest w gronie tych, powołanych przez neoKRS.
Jednym z rozwiązań jest także nieprzydzielanie kolejnych spraw sędziom wyznaczonym przez nową KRS. Inna opcja to wstrzymanie się „nowych” sędziów od orzekania do czasu unormowania sytuacji.
– Przypadki wstrzymania się sędziów od orzekania już mieliśmy, kiedy były wątpliwości dotyczące legalności ich powołania. Tak było np. przy reformie Gowina, kiedy to wyszedł na jaw problem przeniesionych sędziów decyzją podsekretarza stanu. Jeden z obecnych członków KRS, Marek Jaskulski, wstrzymał się wtedy od orzekania. A dziś słyszymy od KRS, że sędziowie mają bez względu na wszystko orzekać. To jakaś niekonsekwencja ze strony tych, którzy z politycznego klucza znaleźli się w KRS i kiedyś mówili co innego – mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński.
Wstrzymaniu się sędziów od orzekania sprzeciwia się za to Krajowa Rada Sądownictwa w oficjalnym stanowisku informowała, że „sędzia, co do którego nie wydano orzeczenia o złożeniu go z urzędu lub zawieszeniu go w urzędowaniu nie ma uprawnienia do powstrzymania się od orzekania i wykonywania obowiązków służbowych”.
- Jedynym wyjątkiem jest złożenie sędziego z urzędu lub zawieszenie w urzędowaniu na mocy orzeczenia sądu dyscyplinarnego - informowali przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa.
Jak zakończyć chaos? Konieczna zmiana prawa
Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja to wielki chaos i wieje niewiadomych. A w takiej sytuacji trudno o budowanie zaufania obywateli do wymiaru sprawiedliwości oraz tego, że będą mieli bezstronny proces. Trudno też wskazać, jakie i czy jakiekolwiek, znaczenie będą miały wyroki wydawane przez „nowych” sędziów.
– Mamy bałagan, na który nikt w tej chwili nie znajdzie odpowiedzi i Sąd Najwyższy też jej nie znalazł. On wyraźnie stwierdził, że uchwała nie zastąpi regulacji prawnych. Pewność prawa zagwarantują tylko prawidłowe regulacje prawne ustawodawcy. A jeśli one są złe, to tego nie naprawi nawet uchwała Sądu Najwyższego (…) To jest kula śniegowa, która nabiera rozpędu. Można ograniczyć to zjawisko, jeśli sędziowie zachowają się odpowiedzialnie, zastosują się do uchwały Sądu Najwyższego i na razie nie będą orzekać – mówi mecenas Sławomir Szczęsny.
– Tak jak powiedział sędzia Wróbel, drzewo jest zatrute, ale nawet zatrute drzewo potrafi wydać dobre owoce. Spośród tych sędziów, są też tacy, którzy są niezawiśli. Jednak ponieważ system jest ułomny i zepsuty to nie możemy dać gwarancji ilu i którzy tacy są
– to już z kolei słowa sędzi Moniki Frąckowiak.
Natomiast sędzia Bartłomiej Przymusiński przekonuje, że jeżeli politycy nie opamiętają się i nie zrobią kroku wstecz pod względem KRS, to może nastąpić kompletny chaos i niewydolność wymiaru sprawiedliwości.
– Dodając do tego wejście w życie ustawy kagańcowej, chaos jeszcze się pogłębi. Jedynym sposobem na wyjście z tego kryzysu jest cofnięcie się o krok i powołanie nowej Krajowej Rady Sądownictwa, która nie byłaby upolityczniona, lecz powołana zgodnie z konstytucją i standardami międzynarodowymi. Taka rada w krótkim terminie mogłaby potwierdzić nadane wcześniej nominacje lub stwierdzić, którzy sędziowie nie powinni orzekać i wznowić postępowania nominacyjne. Dzięki temu wszelkie wątpliwości zniknęłyby – mówi Bartłomiej Przymusiński.
I dodaje: – Rząd robi wszystko, by pozbawić obywateli zaufania do sądownictwa. Zmontował sobie takie narzędzia, które pozwalają wpływać na karierę sędziego i grozić mu postępowaniami dyscyplinarnymi. Jeśli się to ostatecznie uda wdrożyć, spadnie zaufanie do sądów. Sędziowie zostali pozbawieni zbroi, która była gwarancją ich niezawisłości, jak samorząd sędziowski, niezależna od wpływów politycznych KRS, niezależne postępowanie dyscyplinarne, czy brak wpływu polityków na prezesów sądów. Teraz jesteśmy pozbawieni tej zbroi. Może być tak, że trafi się sędzia, który w danej sprawie zaryzykuje nie obawiając się konsekwencji, ale może być i tak, że trafimy na takiego, który będzie obawiał się zaryzykować. Bez przywrócenia systemowych gwarancji niezawisłości, nie zbudujemy trwałego zaufania nie tylko do sądów, ale i do państwa. To sądy stoją na straży tego, żeby państwo nie oszukiwało obywateli.