Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje: Wiekowa oś potrzeb

Wódz nadaje: Wiekowa oś potrzeb
Tȟašúŋke Witkó

Jeśli jakaś zabłąkana asteroida nie łupnie w ten padół łez, to – zgodnie ze wszystkimi regulacjami prawnymi – nadchodzące lata będą intensywnym maratonem wyborczym.

Moi wspaniali Czytelnicy, jako ludzie niezwykle wyrobieni politycznie, doskonale wiedzą, że jesienią 2023 r. czekają nas elekcje: samorządowa, sejmowa i senacka, a wiosną następnego roku Polacy spotkają się przy urnach, by wskazać swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Naturalnie, nie możemy zapomnieć także o wyłonieniu kolejnego lokatora Dużego Pałacu, ale tym będziemy ekscytować się dopiero w 2025 r.

Nie wiem, czy politycy, skupiający się głównie na ukazywaniu – najczęściej nieudolnie – swojego jak najlepszego obrazu, pamiętają, że już w najbliższym głosowaniu wezmą udział osoby urodzone przed 30 września 2005 r.? Wielu z nas może być zaskoczonych, ale matematyka jest nieubłagana i musimy sobie uświadomić, że o losie kraju będą decydować ludzie, którzy byli oseskami w momencie, gdy rozpoczynały się tak zwane „I rządy” Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście, nikt mnie nie posłucha, ale gdybym ja się ubiegał o władzę, to dokonałbym analizy preferencji współczesnej młodzieży, zaś wnioski z niej ukazałbym na „wiekowej osi potrzeb”.

„Wiekowa oś potrzeb” winna, w formie graficznej, wskazywać, czego młodzi ludzie oczekują od włodarzy i jak ich zachęcić do zwrócenia uwagi na szeroko pojętą prawicę. Obawiam się, że dotychczasowy – ciosany tępą siekierą i wygładzany zardzewiałym ośnikiem – przekaz medialny serwowany przez obóz rządzący, może być zbyt mizerny, by dotrzeć do licealistów. Z nostalgią wspominam okres, gdy w okolicach obiektów szkoleniowych krakowskiego Hutnika spotykałem młodych mężczyzn-sportowców, z których większość odziana była w koszulki z konterfektem wilka – symbolu żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego. Dziś, po tamtym zapale patriotycznym nie ma śladu i osobiście nie sądzę, by możliwe było ponowne jego wzniecenie w poprzedniej formie. Świat poszedł do przodu i postawił na wielobarwność.

Wielobarwność, tę trafiającą do milionów, napotkałem przypadkowo, podczas oglądania zawodów Formuły 1, gdy dostrzegłem tęczowe flagi wymalowane na bolidach. Zainteresowany sprawą doczytałem, że królewska kategoria wyścigów już od kilkunastu miesięcy zmaga się z jakimś rasizmem i promuje pewne preferencje intymne.

Zestawiłem to w myślach z piłkarzami klękającymi przed meczami, co miało eksponować ruch Black Lives Matter i pomyślałem, że jeśli ktokolwiek z władyków chce jeszcze zwrócić uwagę na wartości związane z istnieniem narodu i historią, będącą jego spoiwem, to musi ostro wziąć się do roboty, bowiem współcześni herosi i gladiatorzy jednym gestem symbolizującym kołysanie dziecka potrafią przekazać więcej, niż, wymagające krociowych kwot, długotrwałe kampanie reklamowe.

Domniemam, że nikt z politycznego świecznika się tym nie zajmie, bowiem nadchodząca era mentalna jest dla tych ludzi niezrozumiała, ale nadzieja w młodych partyjnych działaczach, wypatrujących swojej szansy na zaistnienie. To oni musza trafić z pomysłem do nowego elektoratu, ale do tego potrzebują wsparcia decydentów, którzy muszą pojąć zmiany na „wiekowej osi potrzeb”.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.