Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje: Nec Hercules contra plures

Wódz nadaje: Nec Hercules contra plures
Tȟašúŋke Witkó

Wszystko, ale to dosłownie wszystko sprzysięgło się przeciwko Federacji Rosyjskiej. Temu „wszystkiemu” dzielnie pomagają ludzie od propagandy, którzy aktualnie ukazują nam oblicza wojny na Ukrainie.

Można jedynie, po raz kolejny, przywołać banał o obrazie mówiącym więcej niż tysiąc słów i dodać, że w przypadku tego okrutnego konfliktu sprawdza się on całkowicie. Bez względu na ostateczny, militarny wynik starcia, który – obawiam się – będzie niekorzystny dla Kijowa, jedno jest pewne: Moskwa już przegrała ową batalię w przestrzeni medialnej i, co za tym idzie, w sercach i duszach ludzi na całym świecie. Najlepszym przykładem są Indianie Ameryki Północnej, członkowie bitnego plemienia Lakota, którzy podarowali Wołodymyrowi Zełenskiemu piękny koc z namalowanymi bizonami, symbolizującymi ducha walki, męstwo, dzielność i gotowość do poświęceń. Jeśli w nędznych barakach rezerwatu Pine Ridge wspiera się prezydenta Ukrainy, to znaczy, że w obszarze informacyjnym niepodzielnie panuje narracja antykremlowska. Z głosem milionów ludzi na całym świecie muszą się liczyć wszystkie organizacje, nawet te, na których czele stoją najbardziej zdegenerowane persony, najprawdopodobniej latami tuczone pieniędzmi pochodzącym ze sprzedaży syberyjskich kopalin. Trudno tutaj nie przytoczyć nadwiślańskiego powiedzenia głoszącego, że: „I Herkules cielę, kiedy ludzi wiele”.

Wiele zdjęć i filmów krążących po mediach elektronicznych ukazuje zmanipulowany wizerunek rosyjskich sołdatów, przedstawiając ich często jako obdartusów o kałmuckich rysach twarzy. Cel takowych działań jest jeden – świat powinien zobaczyć stepową dzicz atakującą cywilizowany kraj. Na to wszystko nakładają się fotografie starego, zdezelowanego sprzętu z lat 80. XX w., pamiętającego czasy militarnej świetności Sojuza. Niezorientowany odbiorca nad Loarą musi być tym wstrząśnięty, a jego sympatie samowolnie zaczynają towarzyszyć napadniętemu. Oceniam osobiście, że jest to majstersztyk roboty agitacyjnej, który powinien być uważnie śledzony, opisany, przeanalizowany, a następnie pieczołowicie wdrożony do realizacji przez nadwiślańskich decydentów.

Nadwiślańscy decydenci winni już teraz powołać zespół roboczy, który przygotuje międzynarodowe kontakty po to, aby w warunkach zagrożenia wojennego lub kryzysu, narzucić korzystny dla Polski sposób prezentacji wydarzeń. Ubiegłoroczne zajścia na granicy z Białorusią pokazały, że reżim Łukaszenki spreparował scenariusz przekazania wieści na Zachód w taki sposób, aby zdeprecjonować nasz kraj. Oczywiście, pomogli mu w tym dziennikarze o skrajnie ostrych, lewicowo-socjalistycznych poglądach, ale to nie zmienia faktu, że Mińsk miał ich od dawna na podorędziu. Opisana sytuacja jednoznacznie wskazuje, że coś takiego jak „prawda w mediach” nie istnieje, a poszczególne fakty tworzone są w zaciszu redakcyjnych gabinetów.

Mając to na uwadze, musimy sobie uświadomić, że odbiór państwa polskiego będzie taki, jakim sami go nakreślimy. Jeśli ośmieszymy naszego przeciwnika i pierwsi dotrzemy z tym do Perth, to oponent będzie musiał włożyć dużo wysiłku, by pokazać swój punkt widzenia. Gdy takich informacji wyślemy tysiące do milionów ludzi, wówczas przeciwdziałanie im stanie się wręcz niemożliwe, bowiem „I Herkules du*a, gdy jest kupa”.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.