Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje: Morale - broń groźna

Wódz nadaje: Morale - broń groźna
Tȟašúŋke Witkó

Na początku lat 90-tych XX w., student uczelni wojskowej postrzegał świat w sposób nieskomplikowany. Najważniejsze były: kolokwia z taktyki i semestralny egzamin z wychowania fizycznego, tuż za nimi plasowały się sprawdziany z rozpoznania, topografii oraz szkolenia strzeleckiego, a inne przedmioty można było próbować wziąć „z marszu” lub „na opowieści niesamowite”.

Zaliczenie „z marszu” polegało na zerknięciu do skryptu kilkanaście godzin przed badaniem wiedzy żaka i tutaj niezbędny był łut szczęścia, gdyż należało wcelować w pytania. Jeśli się nie trafiło, wówczas katastrofy nie było, gdyż sprawdzający znany był z tego, że nie wpisywał ocen niedostatecznych do indeksu przy pierwszym podejściu, ale na kolejną weryfikację pozostawało jedynie solidne przygotowanie. Branie „na opowieści niesamowite” tyczyło tylko cywilnych pracowników uczelni, szczególnie kobiet, i zapewniam moich Czytelników, że gawędy bohaterów „Sposobu na Alcybiadesa” nawet się nie umywały do bredni wygadywanych przez podchorążych. Moim obowiązkiem jest dbać o dobre imię Sił Zbrojnych, toteż pozwolą Państwo, że nie będę kontynuował przedmiotowego wątku, gdyż reputacja ma ległby w gruzach, a przy okazji zdruzgotałbym społeczne morale.

Morale, jest obok wyszkolenia i wyposażenia wojsk, jedną z trzech najważniejszych składowych ich zdolności bojowej. Powyższe, nieco żartobliwe i szydercze zdania, miały wprowadzić Państwa w pogodny nastrój, ale gwarantuję, że morale potrafi być bronią niezwykle groźną. Historia wojen podaje wiele przykładów, gdzie niewielkie i gorzej wyekwipowane, ale zdeterminowane wojska pokonywały liczniejszego przeciwnika, dzięki nieugiętości oraz zaciętości żołnierzy. O tym wykładało się w wyższych szkołach oficerskich już na pierwszym roku, a cały kurs trwał cztery długie semestry. Wykładowcy poruszali zagadnienia z zakresu psychologii, opowiadali jak należy przekazywać pozytywne bodźce i pomagać podnosić się po porażkach.

W umysłach przyszłych dowódców zaszczepiali przekonanie, że zawsze i wszędzie muszą dbać o morale podległych im pododdziałów, a całość wieńczona była trudnym i wymagającym egzaminem. Wtedy, jako dwudziestokilkuletni podoficer-student, uważałem to za grubą przesadę, ale teraz, kiedy moją skroń przyprószyła siwizna, sądzę, że autorzy programu szkolenia mieli rację, tak eksponując ową cześć walki zbrojnej. Cóż, każdy z nas nabywa z wiekiem mądrości.

Mądrość charakteryzuje nasze społeczeństwo, dlatego sondaże pokazują wielkie zaufanie, jakim darzone są w Polsce formacje mundurowe, a szczególnie Siły Zbrojne.

Dziś, kiedy na wschodniej granicy państwa żołnierze i funkcjonariusze zdają wielki sprawdzian, potrzebują od nas tylko jednego – wsparcia słowem i dodania otuchy. Paliwo, jedzenie, amunicję i dach nad głową zapewnią im pododdziały logistyczne, ale my jesteśmy zobowiązani, aby ciepło myśleć o obrońcach Ojczyzny. Jestem pewien, że żaden z nich nie oczekuje patosu czy wielkich słów, gdyż mogliby poczuć się zawstydzeni, ale pojedynczo może zbudować ich pewność siebie, dając choćby pogodny uśmiech, co zbuduje morale – broń groźną.
Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.