Niskie temperatury i opady śniegu uniemożliwiły białoruskim służbom specjalnym skuteczną kontynuację operacji szturmowania naszej granicy, przy wykorzystaniu kohort imigrantów. Tak, wiem, że obrona terytorium państwa wciąż trwa, ale nacisk strony przeciwnej jest nieporównywalne mniejszy, niż to miało miejsce jesienią
Niestety, zdaję sobie również sprawę z bólu i cierpienia tysięcy oszukanych ludzi, którzy mamieni wizją życia w dobrobycie, stali się narzędziem w rękach siepaczy Alaksandra Łukaszenki. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli kogoś musi boleć, to lepiej, by bolało najeźdźców niż swoich i nie rozróżniam tutaj poziomów świadomości konsekwencji własnych czynów u strony nacierającej. Akty agresji, których dopuścili się oni w stosunku do polskich formacji mundurowych, jednoznacznie wskazują, że działali w złej wierze i w pełni zasłużyli na negatywne bodźce, jakie ich dotknęły. Egzamin zdały nadwiślańskie resorty siłowe, a w Moskwie i Mińsku trwają zapewne przygotowania do kolejnej fazy projektu podporządkowania sobie Europy za pomocą dwóch podstawowych emiterów siły, mianowicie kalibru i sakwy.
Kaliber i sakwa są w rękach Kremla śmiertelnie niebezpieczne i pozwalają osiągać odradzającemu się „imperium zła” zakładane cele. Od kilku lat rosyjskie armaty straszą swoim kalibrem Ukraińców, a złoto, szczodrze wydzielane z sakwy przyozdobionej wstęgą św. Jerzego, hipnotyzuje zachodnich polityków, począwszy od Gerharda Schrödera, a na François Fillonie skończywszy. Chcę zwrócić Państwa uwagę na sprawne szermowanie przez Rosjan „kijem i marchewką” – państwa przyległe są terroryzowane groźnymi pomrukami silników czołgów, a elity krajów położonych dalej pląsają posłusznie w rytm dźwięków wydawanych przez wstrząsane monety lub mogą być szantażowane ujawnieniem tajemnic alkowy, o czym wspominał syn prezydenta USA, Hunter Biden. Gdy rozejrzeć się uważanie wokół, to widać, że większość działań Władimira Putina wieńczy sukces i trudno pocieszyć się faktem, że dzieje się tak nie dzięki jego nadzwyczajności, a głównie przez moralną i mentalną degrengoladę Zachodu.
Degrengolada Zachodu zaprowadziła miliony ludzi do matni z napisem „poprawność polityczna”. Oni siedzą w pułapce niezwykle pokornie, ponieważ są sterroryzowani medialnie, a strach przed przypięciem łatki osoby nietolerancyjnej, jest silniejszy od obawy o fizyczną egzystencję. Okazało się, że człowiek woli koczować głodny w zimnym mieszkaniu, niż wydać z siebie głos sprzeciwu i próbować zablokować katastrofalne posunięcia decydentów. Aparat policyjno-sądowniczy wespół z agresywnymi środkami masowego przekazu, czujnie strzegą „zdobyczy komunizmu XXI w.” i, jak do tej pory, nie znaleziono sposobu przełamania owej nieuprawnionej hegemonii. Można mieć tylko nadzieję, że wywindowane, niebotyczne ceny energii spowodują wybuch niezadowolenia i eksplozję czegoś na kształt ruchu „żółtych kamizelek”. Obawiam się, że jednie takie, siłowe rozwiązania mogą skutecznie przeciwstawić się nieszczęściom niesionym przez rosyjskie kaliber i sakwę.
Howgh!