Woda wciąż leje mi się na głowę
Nasz Czytelnik w Zielonej Góry, Stanisław Koziura, zgłosił się do nas z prośbą o pomoc. Przy większym deszczu woda cieknie mu na głowę. A pomocy brak...
- Przy każdym większym deszczu muszę po całym mieszkaniu rozstawiać miski i garnki, bo woda leje mi się na głowę – mówi zrozpaczony Stanisław Koziura, mieszkający w jednej z kamienic przy ul. Jedności. I pokazuje pisma, które wysyłał już od zeszłego roku do zarządu wspólnot mieszkaniowych i do administracji budynków mieszkalnych, z prośbą o pomoc i remont dachu, chociaż w tej części, w której przecieka. Bo pan Stanisław mieszka na poddaszu i przez dziurawy dach jego sufit jest bezpośrednio zalewany. Z każdym deszczem zaciek na ścianie robi się coraz większy. I bardzo długie schnie.
Mnie nie chodzi o jakiś olbrzymi remont dachu. Chciałbym tylko, żeby przestało mi się lać na głowę przy każdym większym deszczu
Pan Stanisław pisma wysyłał trzy razy, za każdym razem uprzejmie prosząc o pomoc. W załączniku dodawał też rysunek poglądowy i napisał: „Rysuję jeszcze raz wizerunek zalania sufitu. Woda leci po ścianie do dołu do bardzo miłej i dobrej sąsiadki”. W pismach wielokrotnie podawał też swój numer telefonu, by kontakt z nim był jak najbardziej ułatwiony.
- Mnie nie chodzi o jakiś olbrzymi remont dachu. Chciałbym tylko, żeby przestało mi się lać na głowę przy każdym większym deszczu - mówi.
– Przyszła jedna pani i zrobiła zdjęcia sufitu. Tylko że przyszła latem, w trakcie największych upałów, kiedy u mnie było sucho. Niech ktoś do mnie przyjdzie, jak jest burza i zobaczy, co się wtedy dzieje w tym mieszkaniu – dodaje pan Stanisław. Mężczyzna tłumaczy też, że lokal komunalny wyremontował razem z żoną. - Niestety żona zmarła. Zostałem sam... Mieszkanie wyremontowaliśmy własnymi rękoma. Ale swoje lata już mam i nie będę skakać po dachu, by łatać dziury - dodaje Koziura.
W tym roku przebudowy dachu na pewno nie będzie. Prawdopodobnie dojdzie do niej w 2017 roku.
W departamencie przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej dowiadujemy się, że budynek, w którym mieszka pan Stanisław, jest pod opieką zarządu wspólnot mieszkaniowych, ale lokal, który wynajmuje mężczyzna, jest komunalny. Potrzebę remontu najemca zgłasza do administracji budynków mieszkalnych, a ta przekazuje to do zarządu wspólnot.
- Decyzję o jakichkolwiek remontach podejmują właściciele w formie uchwały przeważnie na zebraniach - mówi Artur Prządkiewicz, kierownik zarządu wspólnot mieszkaniowych nr 1 i 2 w Zielonej Górze. - W tym budynku przy ul. Jedności to jest mała wspólnota, pięć lokali, więc na remont muszą zgodzić się wszyscy.
Czy do gruntownego remontu dachu dojdzie jeszcze w tym roku?
- W tym roku przebudowy dachu na pewno nie będzie. Prawdopodobnie dojdzie do niej w 2017 roku. Ale mówię: prawdopodobnie, to wszystko zależy od właścicieli no i co za tym idzie, od ich środków finansowych - informuje Prządkiewicz.
To zarząd wspólnot mieszkaniowych zle różnym firmom budowlanym doraźne remonty w budynkach, nad którymi sprawuje opiekę. Pytamy więc, czy jest możliwość, by chociaż doraźna pomoc była wykonana, tak, by pan Stanisław spokojnie i w suchym mieszkaniu mógł spędzić deszczową jesień.
- Oczywiście - zapewnia nas Artur Prządkiewicz. Doraźne prace zostały już zlecone firmie budowlanej i na dniach powinny zostać one wykonane.
- Bardzo się cieszę i serdecznie dziękuję za pomoc. Mam nadzieję, że ta naprawa rzeczywiście dojdzie do skutku - mówi pan Stanisław. - Ja naprawdę nie chcę wiele. Tylko żeby mi na głowę nie padało - odpowiada spokojnie mężczyzna.