Woda niszczy mury. Woda zalewa dom
- Ktoś zaczopował rurociąg idący ze studni na mojej działce i teraz woda zalewa mój dom - skarży się Mirosława Parczewska
Do redakcji ,,GL’’ zgłosiła się mieszkanka Ochli pani Mirosława Parczewska z prośbą o naszą pomoc.
- Jestem właścicielką działki, na której znajduje się ujęcie wody. Jest to sześć studni, które zostały zbudowane jeszcze przed II wojną światową - opowiada M. Parczewska. - Z tego ujęcia przez lata korzystała spora część wsi. Nawet, gdy przed laty zbudowano u nas nowy wodociąg to nadal właściciele około 40 domów wykorzystywali darmową wodą do podlewania ogródków lub prania.
Niestety ktoś pod koniec ub. roku zaczopował rurociąg podłączony do studni na działce pani Mirosławy. W studniach pozbawionych odpływu podniósł się poziom wody. Czasami woda wylewa się na działkę i podchodzi do domu. Woda zalega w piwnicy, atakuje mury budynku. Mieszkanka Ochli zwróciła się o pomoc do zarządu dzielnicy Nowe Miasto.
- Podczas remontu ul. Zielonogórskiej została naruszona struktura hydrotechniczna całego poniemieckiego systemu wodnego. Znacznie podniósł się poziom wód gruntowych w efekcie fundamenty mojego domu są podtopione. Grunt jest też niestabilny co powoduje pękanie murów budynku - twierdzi M. Parczewska.
Mariusz Zalewski, przewodniczący zarządu dzielnicy Nowe Miasto sprawę przekazał do departamentu gospodarki komunalnej zielonogórskiego magistratu. Na posesji M. Parczewskiej pojawiła się komisja, która na miejscu miała zapoznać się z problemem. Ustalano, że do 2000 r. ze studni na działce mieszkanki Ochli korzystało ok. 20 rodzin. Później część odbiorców zaczopowało stare rurociągi, utrudniając tym samym spływ wód gruntowych. Magistrat zaproponował dwa rozwiązania: wypływającą ze studni wodę przejąć rurociągiem i skierować ją do istniejącego kanału deszczowego. Drugi pomysł to po prostu ,,zlikwidować studnie zgodnie ze sztuką geologiczną’’ (cytat z pisma departamentu gospodarki komunalnej).
-Kto jednak ma sfinansować kosztu tych robót? To przecież duży wydatek. Przez lata ludzie korzystali z tej wody, a teraz pozostawiono mnie samą z tym problemem. Dziwię się też, że właściciele innych domów nie protestują, bo jeśli nie teraz to na pewno później i ich domy będą zawilgocone - tłumaczy pani Mirosława.
Być może mieszkanka Ochli nie będzie jednak musiała czekać długo na rozwiązanie problemów, gdyż w magistracie pojawił się pomysł, aby zadanie uporządkowania gospodarki wodnej w tym rejonie Ochli wpisać do planów rozbudowy sieci kanalizacji deszczowej, którą można wykonać za pieniądze z Unii Europejskiej. Program w ramach Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego ma ruszyć wkrótce.
- Oby to było jak najszybciej, bo serce boli i strach, gdy widać jak wilgoć po ścianach domu systematycznie idzie do góry., a ja sama nic na to nie mogę poradzić - powiedziała M. Parczewska. a