Woda daje pracę, ale jej zasoby są w Polsce małe, szczególnie u nas
Największe znaczenie ma oczywiście woda słodka, która w zasobach naszej planety stanowi tylko 2,5 procent, a i tak tylko jej część nadaje się do picia, kąpieli czy nawadniania pól uprawnych, dla przemysłu, straży pożarnej. Spore ilości wody są zanieczyszczone ściekami komunalnymi i przemysłowymi, nawozami spływającymi z pól.
Tematem przewodnim tegorocznego święta jest „Woda i praca”, co ma zwrócić uwagę na fakt, że woda daje zatrudnienie bezpośrednio lub pośrednio milionom ludzi na całym świecie.
Niestety w Polsce mamy jej tak mało w przeliczeniu na jednego obywatela, jak w pustynnym w większości Egipcie. To rocznie tylko 1600 m sześciennych, przy czym 1500 m uznaje się za bardzo mało. Jak szacuje Katedra Hydrologii i Gospodarki Wodnej Uniwersytetu Łódzkiego, w suchym roku, a tych może być coraz więcej, na jednego Polaka może przypaść tylko 250 m sześciennych wody. Przeciętny Europejczyk zużywa rocznie ponad 4500 m sześciennych wody.
Bo też nasz kraj ma zasoby wodne średnio trzy razy mniejsze niż w Unii Europejskiej, czyli 62 km sześciennych, przy czym w roku bardzo suchym mogą być mniejsze od 40 km sześciennych. Największe deficyty wody występują w Wielkopolsce, na Kujawach i na Mazowszu. Naukowcy nie mają wątpliwości, że będzie coraz gorzej, bo klimat ociepla się, wody powierzchniowe szybciej parują.