Włocławek nadal ma swoją dyspozytornię
Dyspozytornie scentralizowane ruszą dopiero w przyszłym roku.
To jeszcze nie ostatnie miesiące dyspozytorni we Włocławku. Owszem, do włocławskiego szpitala dotarła odpowiedź od wojewody Mikołaja Bogda-nowicza, że na razie nie ma szans na utworzenie we Włocławku trzeciej po Bydgoszczy i Toruniu dyspozytorni tzw. scentralizowanej w województwie, obsługującej zgłoszenia kierowane na numer alarmowy 999. Ale wygląda na to, że dyspozytornie scentralizowane w Bydgoszczy i Toruniu nie wystartują, jak na początku zakładano, 1 lipca br., lecz dopiero w przyszłym roku, bo plany rządowe są takie, żeby dyspozytornie scentralizowane w całym kraju ruszyły w tym samym czasie. A to oznacza, że dyspozytornia we Włocławku pozostanie co najmniej do końca roku. - Problem rozbija się o skuteczne wdrożenie w całym kraju systemu teleinforma-tycznego wyjaśnia Lech Kube-ra, zastępca dyrektora wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w urzędzie wojewódzkim w Bydgoszczy.
Z pisma wojewody Bogdanowicza kierowanego do dyrektora włocławskiego szpitala Marka Bruzdowicza wynika, że ewentualne decyzje w sprawie uruchomienia trzeciej scentralizowanej dyspozytorni we Włocławku będą mogły zapaść nie wcześniej niż na początku 2018 roku. To sześć miesięcy od pełnego wdrożenia w skali kraju rządowego systemu teleinformatycznego i zakończenia procesu koncentracji dyspozytorni medycznych.
Ale jest i haczyk. Wojewoda zwraca uwagę na to, że uruchomienie scentralizowanej dyspozytorni to koszt około 1,1 mln zł. - Dyspozytornie skoncentrowane w Bydgoszczy i Toruniu powstały przy zaangażowaniu pieniędzy z budżetu państwa przeznaczonych na uruchomienie centrów powiadamiania ratunkowego - wyjaśnia. - Budowa i uruchomienie scentralizowanej dyspozytorni we Włocławku, z zachowaniem wszystkich wymaganych w tym zakresie standardów, wymusi zaangażowanie w pierwszej kolejności pieniędzy zainteresowanego dysponenta zespołów ratownictwa.
I to może być problem.