Samochody nie mogły wyjechać z zalanego placu, bo parkingowy najpierw kasował kierowców? Internauci krytykują, a prezes KS Wisła, który obsługuje parking, wyjaśnia, dlaczego tak się działo.
Wczoraj w Wiśle zakończyło się usuwanie skutków niedzielnej ulewy, z powodu której pod wodą znalazło się centrum miejscowości. Wywożone były ostatnie resztki muł i kamienie, które naniosła woda.
- Faktycznie ulewa była bardzo dotkliwa. Trwała około pół godziny, ale czegoś takiego dawno nie było - został zalany parking przy targowisku miejskim, podtopionych zostało kilkanaście piwnic - stwierdził Sylwester Foltyn, sekretarz Urzędu Miejskiego w Wiśle i dodał, że dopiero po zakończeniu akcji będzie można powiedzieć, jakie ulewa wyrządziła straty.
Paweł Brągiel, mieszkaniec Wisły, przyznaje, że to była dziwna burza.
- Przez kilkadziesiąt minut ciężkie chmury stały nad miastem. Nie szły ani w prawo, ani w lewo. Cały czas lało, po pobliskich groniach waliły pioruny. W pewnym momencie kanalizacja przestała przyjmować wodę, która jak rzeka wylała się na ulice - opowiadał Paweł Brągiel.
Zalane zostało centrum miejscowości, zwłaszcza parkingi po obu stronach drogi wojewódzkiej 941, zaś najwięcej wody było na placu postojowym przy targowisku miejskim. Samochody zaczęły z niego szybko wyjeżdżać, jednak na filmiku zamieszczonym w internecie widać, jak niektórzy kierowcy podjeżdżają przed opuszczony szlaban, ale parkingowy nie podnosi go, lecz najpierw wychodzi, by... pobrać opłatę za postój.
- Widziałem taką sytuację na filmiku w internecie - przyznaje Paweł Brągiel.
Internauci na zachowaniu parkingowego z zalanego parkingu przy wiślańskim targowisku nie zostawiają suchej nitki.
„Co za d..., na dwor nie wyjdzie s grosiki zbiera, taki żywioł to powinien podnieść szlaban, łopatę w lapę i kopac rowki zeby woda splywala” (pisownia orginalna) - napisał na profilu „Dziennika Zachodniego” na portalu społecznościowym Facebook Piotr Szkolak. Piotr Oczadły dodał: „Nie wyjedziesz jak nie zapłacisz, choćby cię miało zatopić”. Oburzony był także internauta El Krzak: „Ulewa ulewą ale jak widać kasiorka się liczy. Ciekawe co zrobi jak dostanie rachunek z naprawy tych zalanych przy szlabanie”.
Wypowiedzi w podobnym tonie na portalu społecznościowym było znacznie więcej.
Prezes Klubu Sportowego Wisła Zbigniew Wuwer, który administruje parkingiem przy targowisku miejskim twierdzi, że to nieprawda, iż parkingowy bezdusznie pobierał opłatę, kiedy samochody chciały opuścić zalany plac.
- Dobrze, że pan o to pyta. Proszę o tym napisać. Powstała taka afera, ale ja tam byłem osobiście i to nie było tak, że parkingowy pobierał opłatę, bo chciał. Natomiast niektórzy kierowcy chcieli mieć pokwitowanie z kasy fiskalnej, więc musiał ich skasować. Nie wiem czy im to będzie potrzebne do odszkodowania. Mówiłem im: „Panowie odjeżdżajcie, bo szkoda czasu”, ale nie wszyscy wyjeżdżali od razu. Niektórzy wyjeżdżali i dopiero później przychodzili zapłacić za parking. Przecież nikt nie jest idiotą, żeby w trakcie powodzi jeszcze kasować za postój -wyjaśnia prezes Wuwer. I dodaje, że faktycznie był też moment, iż rampa nie chciała się podnieść, bo mechanizm uległ uszkodzeniu z powodu wody i trzeba było szlaban podnieść ręcznie, ale wyjazdu nie było tylko przez chwilę. Prezes podkreśla, że nie zgłosił się do niego żaden kierowca zalanego samochodu. - Każdy odpalił auto i odjechał. Szkody są pewnie minimalne. Rozmawiałem z prawnikami i jeśli ktoś ma opłacone OC to pewnie będzie się starał o odszkodowanie, a jak nie ma to go nie dostanie - stwierdził prezes KS Wisła.