Wioski ostro zaprotestowały, burmistrz wiesza białą flagę
- Nie zgadzamy się na biogazownię, już mamy norki! - protestowali mieszkańcy Białczyk w gminie Witnica i pokazali muchy złapane na lep. W piątek wygrali bitwę i wojnę chyba też.
- Przez fermę norek mamy smród okropny i jeszcze agresywne muchy nas atakują. Przecież jak powstanie bioga-zownia, to będzie jeszcze gorzej - krzyczeli mieszkańcy.
Gorąco było już na parę dni przed piątkowym spotkaniem w sali wiejskiej w sprawie biogazowni. Miałaby ona przerabiać m.in gnojowicę, kiszonkę i osady ściekowe z miejskiej oczyszczalni. Burmistrz Witni-cy_Dariusz Jaworski przekonywał do inwestycji... slajdami.
- Dzięki biogazowni możemy mieć energię, którą spożytkujemy na ogrzewanie mieszkań, domostw czy też pobliskiej strefy przemysłowej. Byłem w Złocieńcu, gdzie jest bioga-zownia i pukałem do drzwi mieszkańców, pytając czy są zadowoleni. Proszę mi wierzyć, żaden nie odpowiedział przecząco. Może jednak się wspólnie zastanowimy... - zachęcał burmistrz.
Usłyszał: - Przecież bioga-zownia nie ma racji bytu z naszych gnojowic i kiszonek, bo tego będzie za mało. I co, będziemy przyjmować brudy z całej Polski, a może zagranicy. A transport? Przecież my nie mamy nawet dróg do takich gabarytów transportowych, a nasze dzieci chodzą jedną drogą do szkoły, a pobocza nie ma...
- Poprzedni burmistrz zapewniał nas, że jak powstaną fermy, to zyskamy i co zyskaliśmy? Smród i brud - mówił mężczyzna w średnim wieku.
Mieszkańcy Białczyka, Białcza i Pyrzan mieszkają przy dwóch fermach norek. Życie w takim otoczeniu jest bardzo uciążliwe. Pisaliśmy o tym w „GL”. Teraz, gdy robi się ciepło, temat wraca. Na piątkowym spotkaniu mieszkańcy wypominali gminie, że im nie pomaga w tej sprawie. - Panie burmistrzu, w zeszłym roku był pan u mnie na posesji i obiecywał pan pomóc - mówiła kobieta, która mieszka kilkaset metrów od obu ferm. Na dowód wyciągnęła lep z muchami złapanymi w ciągu paru godzin. - Tu mam mnóstwo pism, które do was pisałam. Pytam, co w tej sprawie zrobiliście? - mówiła zdenerwowana mieszkanka, machając papierami.
Spotkanie zakończyło się obietnicą burmistrza: - Jeśli naprawdę nie dacie się przekonać i nie chcecie tej inwestycji, to jej nie będzie. To wy tu mieszkacie i nie chcę, żeby wam się źle żyło - powiedział Jaworski.
- Jestem bardzo zadowolona z decyzji burmistrza. My naprawdę mamy tutaj ciężko z norkami i nie wyobrażamy sobie, by powstało coś, co będzie nam jeszcze bardziej utrudniało życie - mówiła po spotkaniu Halina Popławska, mieszkanka Białczyka.
- Ta biogazownia to dobry pomysł, tylko nie w tym miejscu. To można zrobić przy strefie, można zrobić na Mościcz-kach, gdzie są tylko łąki, a nie domy - mówił Andrzej Radzi-szewski. Jego żona Janina dodała: - Cieszymy się, że burmistrz nas wysłuchał.
Czy gmina zrezygnuje z inwestycji, czy biogazownia powstanie gdzie indziej? Wrócimy do sprawy.