Więzienie dla szefa Galbeksu. Wyrok zapadł po 15 latach
Pięć lat i sześć miesięcy więzienia dla byłego szefa Galbeksu Jacka D. Wczoraj zapadł wyrok w jednej z najgłośniejszych afer gospodarczych Łodzi. Prawie sto osób straciło dorobek życia, płacąc Galbeksowi za mieszkania, których nigdy nie dostało. Wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Łodzi nie jest prawomocny.
To była jedna z najbardziej dramatycznych afer gospodarczych Łodzi ostatnich lat. Prawie sto osób wpłaciło pieniądze na mieszkania w Galbeksie, jednak nigdy ich nie otrzymało. Firma w 2003 r. ogłosiła upadłość. Klienci nie odzyskali pieniędzy.
Wczoraj Sąd Okręgowy w Łodzi uznał byłego szefa Galbeksu Jacka D. winnym wyłudzenia pieniędzy od klientów oraz niepłacenia zobowiązań wobec kontrahentów. Jacek D. został skazany na pięć lat i sześć miesięcy więzienia. Wymierzenia sprawiedliwości nie dożył drugi szef firmy - Przemysław C. zmarł kilka lat temu.
To zasadniczy zwrot w sprawie. Sześć lat temu Sąd Rejonowy Łódź - Śródmieście uznał szefów firmy za niewinnych.
Jednak obecnie sąd widzi to inaczej. Jak mówił wczoraj w uzasadnieniu wyroku sędzia Grzegorz Gała, w Galbeksie nie tylko pobrano pieniądze od osób pokrzywdzonych wprowadzając je w błąd, ale też nie płacono drobnym przedsiębiorcom za usługi. Do tego fałszowano zapisy księgowe.
- To klasyczne postępowanie firmy oszukańczej - mówił sędzia Gała.
Do tego, mimo złej kondycji firmy, wynajmowano wystawną siedzibę, a właściciele pobierali z kasy gotówkę na poczet przyszłych zysków.
Sędzia przyznał, że o wyroku myślał jeszcze wczoraj o czwartej nad ranem. Jego zdaniem jest on surowy, ale sprawiedliwy, choć Jacek D. jest obecnie szanowanym pracownikiem jednej z łódzkich uczelni.
- Po drugiej stronie są osoby, które popadły w dramatyczną sytuację życiową. Do dzisiaj niektórzy z nich z długów nie wyszli, a mieszkań nie dostali - mówił sędzia.
Na sali obecni byli poszkodowani, głównie emeryci. Przyjęli wyrok z zadowoleniem. - Cieszymy się, że nasza wielka krzywda została w końcu zauważona - mówiła Krystyna Waśniowska ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Galbex. Inni zwracali uwagę, że wyrok w ich życiu nic nie zmieni. - Czułbym się lepiej, gdybym odzyskał choć część moich pieniędzy - podkreślał jeden z obecnych na sali poszkodowanych.
Jacek D. nie pojawił się wczoraj w sądzie. Jego pełnomocnik zaraz po ogłoszeniu wyroku opuścił salę.
Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony mogą się odwołać do sądu apelacyjnego w ciągu dwóch tygodni od otrzymania uzasadnienia wyroku.