Wierzyć w kogoś to znaczy pokazać, że stać go na więcej
Ludzie czekają na Zbawiciela, który wyzwoli nas z pułapki doczesności - mówi o. Andrzej Derdziuk. Z zakonnikiem rozmawiamy o grzechu, śmierci Jezusa i nadziei, że wszystko da się naprawić.
Zbliża się Wielkanoc. Czy możemy powiedzieć jednoznacznie, że to najważniejsze chrześcijańskie święto?
Uroczystości paschalne, obejmujące wydarzenia męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, są najważniejszymi świętami chrześcijaństwa. Przypominają o zbawieniu świata dokonanym przez Jezusa. Obchody Triduum Paschalnego rozpoczynają się w Wielki Czwartek od Mszy Wieczerzy Pańskiej, podczas której świętuje się ustanowienie sakramentu Eucharystii i kapłaństwa. Wielki Piątek to dzień Męki Pańskiej, podczas którego wspomina się nie tylko sam sąd u Piłata, ale też Drogę Krzyżową i śmierć na krzyżu. Wielka Sobota jest dniem milczenia. Tego dnia nie sprawuje się żadnej liturgii. Jedynie przychodzimy do kościoła, żeby święcić pokarmy na wielkanocny stół. Dopiero Niedziela Zmartwychwstania, która rozpoczyna się wieczorem od Wigilii Paschalnej, stanowi źródło i szczyt wszystkich liturgii Kościoła. Zaczyna się od obrzędu poświęcenia ognia. Wspomina się wyjście Izraela z Egiptu. Następuje orędzie - Exsultet, co oznacza „radujcie się”, gdzie zwiastuje się Dobrą Nawinę o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Później rozpoczyna się liturgia słowa, wydłużona do siedmiu czytań, które pokazują historię zbawienia i udział w niej człowieka. Podsumowaniem liturgii Wigilii Paschalnej jest poświęcenie wody chrzcielnej i, jeżeli są kandydaci, przyjęcie ich do wspólnoty Kościoła. Jeżeli nie, to następuje odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych przez uczestników. Kończy się to Eucharystią i, ewentualnie, procesją rezurekcyjną. Ten obrzęd inicjuje i wypełnia obchody Niedzieli Zmartwychwstania, które w Polsce są przeniesione na poranek Wielkanocny, gdzie odbywa się procesja rezurekcyjna. To jest ogólny schemat uroczystości, które wspominają mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
Jakie jest znaczenie tego wydarzenia?
Możemy mówić o dwóch aspektach. Pierwszy to aspekt soteriologiczny, czyli zbawczy. Ludzie czekają na Zbawiciela. Na kogoś, kto sprawi, że będziemy czuli się wyzwoleni z pułapki doczesności. Z myśli, że coś, co się stało nigdy się nie odstanie i nie ma szans naprawy zła. Męka i śmierć Jezusa Chrystusa świadczą o tym, że zło ma groźne skutki. Prowadzi do śmierci, do zniszczenia. Natomiast Bóg przychodzi na świat z orędziem, że da się to naprawić. Stąd też sakramenty, które przeżywa się w Triduum Paschalnym, Eucharystia, kapłaństwo i chrzest, pokazują, że świat nie zmierza do destrukcji, że istnieje siła, którą my nazywamy zmartwychwstaniem. Człowiek doświadcza nadziei, bo Pan Bóg, wchodząc w historię człowieka mówi, że to możliwe.
Jednak zło istnieje na świecie. Doświadczył go sam Jezus.
To jest drugi aspekt tego zdarzenia. Zło, którego dopuszcza się człowiek, nie wyparowuje w kosmos. Każde zło kogoś dotyczy. Męka i śmierć Pana Jezusa pokazują, że zło zbiera się, kumuluje i w kogoś uderza. Jednak Jezus uczy nas pokonywania zła przez niepodawanie go dalej. My na ogół robimy inaczej. Ktoś mnie wkurzył, to ja obrażę jego. Ktoś mnie skrzywdził, to ja go obmówię. Szukamy jakiejś formy zemsty, odpłaty, rekompensaty. Dramatem człowieka jest to, że zło wchodzi w ludzką historię przez grzech i później się rozprzestrzenia. Jezus pokazuje nam sposób zbawienia od zła przez to, że je przybija do krzyża. Charakterystyczne jest to, co św. Piotr Apostoł napisał w Nowym Testamencie, że gdy Jezus cierpiał, to nie groził, nie złorzeczył, lecz oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. Widzimy, że samo już przeżywanie cierpienia i zła przez Jezusa pokazuje na jego zwyciężanie. Nie stało się tak poprzez jakąś nadzwyczajną moc, w tym wypadku zmartwychwstania, ale przezwyciężanie go miłością. Patrzymy na Jezusa, który na krzyżu modli się „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Jezus wcześniej uzdrawia ucho Malchusowi, słudze świątynnemu, któremu św. Piotr uciął je w ogrodzie oliwnym. Skomentował to św. Paweł w liście do Rzymian pisząc, że zło tylko dobrem można przezwyciężyć.
Jak przezwyciężyć zło?
Człowiek ma na to różne sposoby. Jednym z nich są krwawe rewolucje, które polegają na tym, że zło przekazuje się dalej. Jak ktoś mnie skrzywdził, to i ja go skrzywdzę lub wręcz zabiję. Jezus pokazuje, że nie da się tą drogą zwyciężyć zła, bo tylko się je rozprzestrzenia. Ważne, że chrześcijaństwo, obok wymiaru zbawczego, który poznawalny jest przez wiarę i zmartwychwstanie, pokazuje niezniszczalną siłę miłości. Uroczystości paschalne pokazują zarazem, że albo katolicy wejdą w tę miłość, która zwycięża, albo pójdą w pochodzie śmierci. Nawet jeśli wyznają piękne prawdy. Stąd waga sakramentu inicjacji chrześcijańskiej: chrztu, w czasie którego uświadamiamy sobie, że stajemy się na wzór Chrystusa dziećmi Bożymi i że mamy wielką moc. Tak jak Jezus jesteśmy przez kogoś kochani i absolutnie akceptowani. Rozważamy to w Wielkim Poście, zwłaszcza w drugą jego niedzielę, gdy w czytanym fragmencie Pisma Świętego jest scena przemienienia. Ewangelista przytacza słowa Ojca, który mówi do Jezusa: „To jest mój Syn umiłowany”. Także, gdy człowiek odkrywa, że jest kochany bezwarunkowo, wtedy łatwiej mu w siebie uwierzyć. To jest coś, co nazywamy miłosierdziem. Nie oznacza to, że Bóg bez żadnego wysiłku przebacza nasze grzechy, ale chce nas skłonić do wysiłku, przekonując nas, że w nas wierzy.
Jak to rozumieć?
Jeżeli matka wierzy w swoje dziecko, to nie rozpieszcza go, tylko stawia mu wymagania. Wierzyć w kogoś, to znaczy pokazać mu, że stać go na więcej. Na pewno dasz radę to zrobić! Przez chrzest Bóg pokazuje drogę wejścia z Nim w przymierze. Stąd w czytaniach liturgii Wigilii Paschalnej znajduje się wspomnienie wyzwolenia z Egiptu, które kończy się nadaniem prawa. To znaczy, jeśli chcesz być wolny, to musisz strzec się przed powtórnym popadnięciem w niewolę, właśnie przez grzech. Natomiast drugim sakramentem, który zajmuje istotne miejsce w liturgii Triduum Paschalnego, jest Eucharystia. Charakterystyczne jest, że w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej czyta się fragment listu św. Pawła do Koryntian, który mówi o ustanowieniu tego sakramentu. Natomiast potem, zamiast słów ustanowienia, które są u św. Mateusza, św. Marka i św. Łukasza, czyta się fragment Ewangelii św. Jana. Przypomina on o zdarzeniu umywania uczniom nóg przez Jezusa. Istotą Eucharystii jest, że Bóg mówi: „Jestem do waszej dyspozycji. Pochylam się przed wami”. Jeśli Eucharystia ma być rozumiana przez chrześcijan jako uobecnienie tej gotowości Jezusa do służenia drugiemu człowiekowi, to robi się to tylko przez naśladowanie Jezusa, Jego gestu posługi wobec drugiego człowieka. Stąd w liturgii znajduje się obrzęd mandatum, podczas którego ksiądz umywa nogi 12 mężczyznom. Papież Franciszek dopuścił do niego także kobiety. Ten znak pokazuje, że albo naprawdę służymy innym, albo sprawujemy tylko pewne czynności bez rozumienia ich głębszego sensu. To znów potwierdza sposób przezwyciężania zła dobrem. Pokazuje też, że człowiek ma bardzo dużo dobrych intencji. Jednak łatwo nam przyjąć metodologię naszych wrogów i złem za zło odpłacać. Stąd potrzeba tych dwóch sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia: chrztu i Eucharystii, żeby uczyć się, że Bóg wszedł w świat z przepotężną siłą jego zmieniania.
Jednak wielu nadal ma wątpliwości, czy rzeczywiście było to wydarzenie historyczne.
Jezus jest postacią udokumentowaną w Ewangelii i pismach wczesnochrześcijańskich. Potwierdzili to też autorzy rzymscy: Swetoniusz, Tacyt i Pliniusz Młodszy, a także żydowski uczony Józef Flawiusz. Najpierw Bóg wszedł w ludzką historię przez postać Jezusa. Miał świadomość, jak niszczące jest zło i przyjął na siebie jego konsekwencje. Ale nie przyjął jego metodologii. I nawet na krzyżu pokazał, że nie da się uwieść złu i przebaczał, modlił się za swoich prześladowców. My dzisiaj po to sprawujemy pamiątkę wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, ponieważ wierzymy, że przez te sakramenty Kościół ma dostęp do tej mocy. Jezus powiedział: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem”. Nie usuwa wcześniejszych 10 przykazań, ale na pierwszym miejscu stawia fundamentalne przykazanie, które nazywa swoim. Kluczem do zrozumienia tego zdania są słowa „jak Ja was umiłowałem”. To nie chodzi o miarę, że mamy być tak heroiczni i doskonali. Jezus mówi: „Ja sam od siebie nic nie czynię, tylko to, co daje mi Ojciec, to czynię”. Oznacza to, że umiłował nas miłością, którą otrzymał od Ojca. Przykazania są trudne, a nawet niemożliwe do przestrzegania przez człowieka jego własnymi siłami. Dlatego chrześcijanie chcą się karmić przez sakramenty tą mocą, którą daje im Bóg. Przypominamy o tym podczas świąt Wielkiejnocy.