Wielki bałwan stanął na Rubinkowie w Toruniu. Warto zrobić sobie z nim zdjęcie, zanim stopnieje!
Pan Szymon zbudował na Rubinkowie w Toruniu bałwana, który szybko stał się osiedlową atrakcją. Co rusz ktoś robi sobie przy nim zdjęcia. Dzieło pana Szymona ma dwa metry, ale to wcale nie najwyższy bałwan ulepiony przez torunianina.
Zobacz wideo. Jarmark bożonarodzeniowy w Toruniu
Torunianin zbudował bałwany dla Jurka Owsiaka
Pan Szymon na co dzień mieszka przy Łyskowskiego. Jak sam o sobie mówi – jest miłośnikiem lepienia bałwanów. Jego pasja rozwinęła się w Słupsku, gdzie pan Szymon mieszkał przez jakiś czas. - Syn z córką chcieli bałwana. Stwierdziłem: "Jak tata robi bałwana, to musi być porządny!" - wspomina. Ulepił dwie wielkie postaci ze śniegu. Jeden z bałwanów miał aż 2,7 metra. - To mój rekord – mówi torunianin. Wraz z rodziną udekorował bałwany. Guziki i usta wykonał z opakowań po zabawkach z Kinder Niespodzianek. Z racji tego, że bałwany powstały w styczniu 2017 roku, gdy świętowano 25. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, pan Szymon postanowił każdemu założyć okulary ozdobione serduszkami WOŚP.
Cztery lata później, już w Toruniu, zbudował kolejne bałwany. Jeden z nich powstawał aż trzy godziny. Pan Szymon lepił go bez rękawic. - Gdy przechodziła obok mnie pani i pochwaliła bałwana, zapytałem, w którą stronę idzie. Okazało się, że na rynek. Zapytałem, czy mogłaby mi kupić rękawiczki. Chciałem dać 10 zł, ale pani machnęła ręką. Po chwili wróciła z rękawiczkami. Mówi „Były droższe, ale powiedziałam sprzedawcy, że muszą być za 10 zł, bo pan bałwana lepi”. Oddałem jej pieniążki – wspomina pan Szymon. Niestety, gdy torunianin wrócił wieczorem z pracy, bałwan był już zniszczony. - Myślałem, że źle go umocowałem, ale sąsiedzi powiedzieli mi, że ktoś go popsuł. Ja na to: "Nie szkodzi! Gdy przyjdzie śnieg, to ulepię kolejnego."
Jak powiedział, tak zrobił.
Pan Szymon ulepił bałwana, a mieszkańcy Torunia - udekorowali
W Wigilię pan Szymon ulepił potężnego, dwumetrowego bałwana, który stoi do dziś.
- Sąsiedzi mi kibicowali i dekorowali go razem ze mną. Bardzo im za to dziękuję. Ja zrobiłem usta z ziemniaków, z marchewki nos. Nie miałem odpowiedniego garnka na kapelusz, więc dałem duże wiadro, owinięte czarnym workiem – relacjonuje pan Szymon.
Inni mieszkańcy Rubinkowa również zadbali o to, by bałwan stał się osiedlową atrakcją. Założyli fartuszek, kolczyki. - Jeden pan z nakrętek od butelek zrobił naszyjnik – mówi twórca bałwana.
Pan Szymon widzi swoje dzieło z okna kuchni. - Co rusz ktoś sobie robi zdjęcie przy bałwanie – cieszy się.
Warto zaznaczyć, że ulepienie bałwana to wcale nie taka prosta sprawa. Człowiek może się nieźle napocić. Wiele zależy również od śniegu. - Taki stary, zleżały się nie klei. Najlepszy jest świeży i mokry – radzi pan Szymon.
Będą kolejne bałwany?
Gdy tylko spadnie więcej śniegu, mieszkaniec Rubinkowa chce stworzyć kolejnego bałwana. - Moje marzenie to zbudować trzyipółmetrowego bałwana. Ale na razie nie ma takich śniegów. Moja mama pamięta śnieg po pas, ja pamiętam śnieg po kolana. Budowało się z kolegami bazy, mury, kule – wspomina pan Szymon. - Moje dzieci widziały śnieg może parę razy w życiu.
Pan Szymon, jak i zapewne wielu torunian, ma nadzieję, że do naszego miasta powrócą białe, mroźne zimy. - Już myślę, jak zrobić większego bałwana. Chciałbym, aby był naprawdę „wypasiony”. Tylko jak to zorganizować? Może załatwić jakąś koparkę? Bo te kule będą naprawdę wielkie. Mam znajomych, będę kombinował. Gdy tylko nadarzy się okazja i spadnie sporo śniegu, to ich skrzyknę – zapewnia pan Szymon. Pomocnicy na pewno się przydadzą, bo narzucenie jednej kuli na drugą wcale nie jest takie łatwe, nietrudno o pęknięcie.
Jak sprawić, by bałwan za szybko nie stopniał? Pan Szymon z Torunia ma na to sposób
Bałwana ulepionego przez pana Szymona można zobaczyć przed jedenastopiętrowym blokiem przy ul. Łyskowskiego 7. Choć na najbliższe dni prognozowana jest dodatnia temperatura – w piątek słupki rtęci mają wskazać nawet 10 stopni powyżej zera – to bardzo możliwe, że bałwan na Rubinkowie nie stopnieje od razu, bo pan Szymon go "konserwuje".
- Jak był mróz, to psikałem go wodą. W środę polałem go nawet wodą z wiadra, bo to miał być ostatni dzień mrozu. Mówiłem synowi: „Śniegu nie będzie, ale bałwan będzie stał” – opowiada pan Szymon.
Gdy jednak w końcu stopnieje, nie musimy się martwić. Kiedy z nieba spadnie trochę białego puchu, przy Łyskowskiego znów powstanie bałwan. - Miejsce jest, chęci są, tylko potrzeba śniegu – mówi pan Szymon.
Zima dopiero się rozpoczęła, więc miejmy nadzieję, że do zabaw w śniegu będzie jeszcze sporo okazji.