Walą się plany budowy tamy [wizualizacja]
Nie ma zgody na budowę nowego stopnia wodnego na Wiśle. Organ ochrony środowiska uważa, że nie spełniono wymogów Prawa wodnego.
Zapora wodna poniżej Włocławka miała powstać do 2027 roku za nieco ponad 3 mld zł. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Bydgoszczy odmówiła właśnie wydania zgody na budowę.
Kluczowym powodem odmowy jest brak uwzględnienia tego przedsięwzięcia w dokumentach planistycznych dla dorzecza Wisły, co wymagane jest przez Prawo wodne - informuje nas RDOŚ w Bydgoszczy. Dodatkowym powodem odmowy byłoby „znacząco negatywne” oddziaływanie planowanej inwestycji na obszary Natura 2000, a także na wiele Specjalnych Obszarów Ochrony Siedlisk w dorzeczu Wisły. Tym samym naruszona zostałaby ustawa o ochronie przyrody.
- Jestem zbulwersowany tą decyzją - przyznaje prof. Zygmunt Babiński, hydrolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, członek Krajowej Rady Gospodarki Wodnej, a także Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Bydgoszczy (która jest organem doradczym regionalnego dyrektora ochrony środowiska). - Prosiłem dyrekcję o to, abym mógł wyjaśnić, na czym polega istota budowy tej zapory, jak ważna jest dla bezpieczeństwa ludzi i gospodarki. A jest bardzo ważna, bo ma zabezpieczyć, podeprzeć wodą istniejącą od 1970 roku wielką zaporę włocławską. Kto będzie odpowiadał za to, że zapora runie? Niestety, nie umożliwiono mi tego.
Zdaniem naukowca, kilka żyjątek, jak motyl czerwończyk nieparek, żuczek pachnica dębowa czy minóg rzeczny blokują tę inwestycję. RDOŚ napisał, że potrzebne są kilkuletnie badania tych gatunków w ich naturalnym środowisku.
Zygmunt Babiński zwraca uwagę, że inwestor, czyli gdańska firma Energa, wykonała ogromne dzieło, zainwestowała w dokumentację środowiskową pieniądze i tak, w białych rękawiczkach, załatwia się sprawę. Przecież takie badania zajmą kolejnych kilka lat.
Dodaje, że nie jest też prawdą, jakoby przez tamę przerwana zostanie ciągłość morfologiczna rzeki, bowiem zapora ma być wyposażona w obchodzącą ją sztuczną rzekę, którą bez przeszkód wędrować będą ryby i inne stworzenia wodne.
- Nie zgadzamy się z argumentacją RDOŚ. Dlatego odwołamy się od tej decyzji - zapewnia Janusz Granatowicz, dyrektor Projektu Wisła w firmie Energa Invest. - Formalnie zrobi to prezydent Włocławka, z którym podpisaliśmy umowę, jako najbardziej zainteresowany ochroną ludności przed powodzią.
Dyrektor zaprzecza, że tej inwestycji nie ujęto w dokumentach planistycznych dla dorzecza Wisły.
Sprawdziliśmy i rzeczywiście - w Monitorze Polskim nr 492 z 2011 roku w Planie gospodarowania wodami na obszarze dorzecza Wisły zapisano projekt pod nazwą „Budowa nowego stopnia wodnego poniżej stopnia wodnego we Włocławku”.
Janusz Granatowicz przyznaje natomiast, że tej inwestycji nie ma w rządowych Masterplanach, co także RDOŚ wypomina wnioskodawcy. Ale, jego zdaniem, tak się stało z powodu nieprzychylności poprzedniego rządu. Zapora znalazła się zaś w aktualizowanych planach zarządzania ryzykiem powodziowym na Wiśle.
- Dla nas ta inwestycja wiąże się z zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego w rejonie stopnia wodnego Włocławek - stwierdza Bartłomiej Kucharczyk, rzecznik prezydenta Włocławka. - Dlatego formalnie wniosek o wydanie pozwolenia na budowę zapory składał prezydent.
Zapora w Siarzewie zapewniłaby bezpieczeństwo przede wszystkim mieszkańcom samego Włocławka, ale też zamontowana na niej hydroelektrownia o mocy 80 MW wytwarzałaby rocznie ok. 350 GWh energii elektrycznej. Dzięki tamie podniesiona zostanie klasa żeglowności, powstanie rezerwuar wody dla rolnictwa, ożywi się turystyka.