W Zielonej Górze ruszyła akcja "Skup tłuszczu". Wykupując spalone kilogramy, pomagamy chorującym dziewczynkom
Jak połączyć pomoc z czymś pożytecznym? Najlepiej wymyślić akcję, której uczestnicy decydują się na metamorfozę, a gubiąc kolejne kilogramy... pomagają trzem chorym dziewczynkom. Jak to działa?
- Akcja „Skup tłuszczu” wystartowała kilka tygodni temu - mówi Romek Awiński, jeden z pomysłodawców nietypowego wydarzenia. - Na czym ona polega? Chcemy pomóc trzem fantastycznym dziewczynkom z Zielonej Góry: Róży, Zuzi i Anastazji. Mamy trzy chore dziewczynki, którym chcemy pomóc i troje śmiałków, którzy chcą się odchudzić.
W zamian za współpracę z dietetykami, trenerami personalnymi, osobami od wizerunku trzy osoby, które podjęły się wyzwania, muszą schudnąć.
- Każdy wirtualny kilogram tłuszczu spalony przez nich trafia do skupu tłuszczu - wyjaśnia R. Awiński. - Każdy kilogram tłuszczu mogą wykupić firmy i osoby prywatne. Pieniądze uzyskane z tej sprzedaży trafiają na konto trzech dziewczynek. To połączenie dobrego z pożytecznym.
Kilogram tłuszczu kosztuje 500 zł. Ale chętni mogą wykupić je za znacznie więcej. Nie ma górnej granicy.
Na pomysł wpadły dwie zielonogórzanki: Aleksandra Majsnerowska i Katarzyna Nowak z FoodMed Centrum.
- Róża, Zuzia i Anastazja, to są moje pacjentki, z którymi pracujemy i borykamy nierzadko z tematem finansowym, bo okazuje się, że wiele badań, po które chcemy sięgać, nie są dostępne finansowo dla rodziców - mówi A. Majsnerowska. - Stąd wymyśliłyśmy właśnie taką formułę.A Romek hasło. Ono wywołuje spore emocji. Ale dzięki temu wiele osób chce pomóc. W skupie tłuszczu już pojawiają się pierwsze kilogramy naszych śmiałków.
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie sztab ludzi, którzy pracują nad tym, by zgubionych kilogramów było coraz więcej. - Górny limit kilogramów to 45 na całą trójkę - mówi Katarzyna Nowak.
Przy okazji metamorfozy produkowane są filmy, by jak najwięcej osób mogło nie tylko pomóc, ale i dowiedzieć się więcej, na temat zdrowego odżywania, zrównoważonych treningów.
Łatwiej zmotywować się do ćwiczeń, kiedy wiemy, że pomagamy konkretnym osobom.
- Róża choruje na padaczkę lekooporną - mówi jej mama, pani Magda. - Zmagamy się na co dzień z wieloma opóźnieniami rozwojowymi. Bo ona nadal jest dzieckiem leżącym, nie chwyta rączkami.A mimo to nadal jest pogodna i uśmiechnięta.
- Zuzia również ma padaczkę - mówi jej mama, pani Olga. - Wciąż jednak nie znamy jej przyczyny. W związku z czym wszystkie pieniądze przeznaczamy na wizyty diagnostyczne, na wizyty u specjalistów. Dzień w dzień jeździmy na rehabilitację, przychodzą też specjaliści do naszego domu. Teraz najważniejsze jest dla nas, by odzyskała sprawność fizyczną i została zdiagnozowana.
- Dzięki rehabilitacji Anastazja utrzymuje równowagę, kiedy ją posadzimy- mówi pani Anna, mama dziewczynki. - Ale nadal mamy problemy z przełykaniem pokarmu. Dużo pracy wciąż przed nami.
Koszt rehabilitacji wszystkich dziewczynek jest wysoki. Te trzeba będzie prowadzić przez lata. Stąd właśnie pomysł, by w pomoc zaangażowali się i mieszkańcy, firmy. Wszyscy mogą wykupować spalone kilogramy. - Krótko mówiąc: pomóżcie nam pomóc! - mówi R. Awiński. Jak to zrobić? Trzeba wejść na stronę www.skuptluszczu.pl Tam kupimy kilogramy. I pomożemy w ten sposób dziewczynkom.
POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:
Ten kombinezon zrobił ze mnie kogoś, kto ma ponad 80 lat