W Teterow były tłumy polaków, ale okazji do radości nie było
To była najgorsza tegoroczna runda Grand Prix dla reprezentantów Polski! Po raz pierwszy w tym sezonie żaden nich nie dojechał do finałowego biegu. Ba! Tylko jeden z czwórki Polaków przeszedł zasadniczą część turnieju. A początek zawodów wcale tego nie zwiastował...
Patryk Dudek z Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra w biegu I był tak szybki, że nie tylko wjechał na metę z przewagą kilkudziesięciu metrów nad rywalami, ale ustanowił też nowy rekord toru. Nie cieszył się nim jednak za długo, bo dziewięć wyścigów później szybszy był jeszcze Matej Zagar. Kibice z południa Lubuskiego, których na stadionie w Niemczech widzieliśmy co najmniej kilkudziesięciu, mogli skakać z radości.
W zupełnie inne nastroje już w kolejnym biegu swoich fanów wprowadził Bartosz Zmarzlik. Za aktualnym wciąż drugim wicemistrzem świata do Teterow, odległego od Gorzowa o ponad 250 km, przyjechało co najmniej ponad stu kibiców (tylu przynajmniej było widocznych). Przecierali oni oczy ze zdziwienia, bo zobaczyli najsłabszy występ swojego ulubieńca od początków jego startów w turniejach Grand Prix.
W wyścigu II Zmarzlik spod taśmy wyjechał na trzecim miejscu. Na prostej przeciwległej do startu wyprzedził go jednak Maciej Janowski. Nie lepiej było też później… W biegu VI reprezentant Cash Broker Stali Gorzów znów przegrał start. Jadąc z pola przy bandzie nadział się na motocykl jadącego po lewej stronie Petera Kildemanda i został wykluczony z powtórki.
Gdy dodamy do tego, że dwie godziny przez zawodami 22-latek mówił, że organizatorzy próbują rozegrać zawody na siłę (w piątek i w sobotę w Meklemburgii – Pomorzu Przednim niemal cały czas padał deszcz), można było się spodziewać, że zdobycie kilku punktów będzie niezwykle trudne. Dobitnie pokazała to gonitwa IX. W pierwszy łuk Zmarzlik wjechał na prowadzeniu, ale po 330 metrach był już ostatni.
Z kolei Dudek do połowy zawodów był jednym z kandydatów do zwycięstwa. Gdy w pierwszych biegach zawodnicy mieli problemy z pokonywaniem trudnego po kilkudziesięciogodzinnych opadach deszczu torem, on radził sobie wyśmienicie. A kiedy tor stawał się coraz lepszy, z „Duzersa” zaczęło uchodzić powietrze. Po „śliwce” w czwartej serii startów, miał jeszcze tyle energii, by na ostatnich metrach biegu XVII wyprzedzić Kaia Huckenbecka. Gdy jednak przyszedł start w drugim półfinale, w obu podejściach do niego wychodził spod taśmy za rywalami.
Do finału „Duzers” nie awansował, ale przesunął się za to w górę w klasyfikacji generalnej”. Drugi raz z rzędu do półfinałów nie wszedł bowiem Maciej Janowski. Jeszcze słabiej od Janowskiego pojechał Piotr Pawlicki. Już ósmy raz w tym sezonie nie był w stanie wywalczyć dwucyfrowej zdobyczy punktowej, więc szanse na pozostanie w cyklu GP po sobotnim turnieju zmalały jeszcze bardziej.
O kilka klas lepiej od Polaków prezentowali się za to obcokrajowcy Stali i Falubazu. Jason Doyle stracił w sobotę tylko cztery oczka i wydaje się, że upragniony tytuł indywidualnego mistrza świata jest już coraz bliżej. Tym bardziej, że powiększył przewagę nad rywalami. Nic jednak dziwnego! Gdy większość rywali sromotnie przegrywała starty z najsłabszego dwa dni temu trzeciego pola, Australijczyk był jedynym, który z niego zwyciężył!
Podobać się mogła także jazda Martina Vaculika. Co prawda, po trzeciej serii startów miał ledwie trzy punkty, ale później jeździł jak z nut. W czterech kolejnych biegach stracił tylko jedno oczko – w finale ulegając Matejowi Zagarowi. Gdy kibice w Polsce zastanawiali się, czy zawody w Teterow dojdą w ogóle do skutku, słowackiego zawodnika ciężkie warunki na torze w ogóle nie przerażały i zapewniał napotkanych dziennikarzy, że na przemoczonym torze da się jeździć.
Do zakończenia zmagań o tytuł najlepszego żużlowca świata zostały jeszcze trzy turnieje. Najbliższy odbędzie się 23 września w Sztokholmie.