W szkolnych sklepikach czekają na zmianę „zdrowych” przepisów
Zgodnie z obowiązującymi od września przepisami w sklepikach szkolnych można sprzedawać wyłącznie zdrową żywność. Zabronione są produkty zawierające cukier - napoje, słodycze itp. Nie można również sprzedawać kanapek z białego pieczywa.
Dozwolone są te z ciemnego i wieloziarnistego. Uczniowie nie kupią też w sklepiku ciastek, batonów czy drożdżówek. - Dostosowaliśmy się do tych przepisów - mówi Justyna Rościszewska, wicedyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 4 w Bydgoszczy. - Sklepik nadal funkcjonuje. Największą bolączką naszych uczniów jest natomiast brak kawy. Ubolewają nad tym, że nie mogą jej wypić. Brakuje im też czekolady. W efekcie zaopatrują się w wafelki, batony czekoladowe przed przyjściem do szkoły. Mają nawet wyznaczone dyżury. Umawiają się, kto zaopatruje danego dnia kolegów w słodycze. Na pewno ucieszylibyśmy się, gdyby przepisy dotyczące sprzedaży produktów w sklepikach szkolnych zostały złagodzone.
A takie zmiany zapowiada już od dłuższego czasu minister edukacji Anna Zalewska, która obiecuje, że przepisy będą mniej restrykcyjne. Szczegóły na razie nie są znane. Wiadomo jedynie, że do sklepików nie wrócą chipsy, cola i inne śmieciowe jedzenie. Na półkach mają też na nowo zagościć drożdżówki.
- Na razie musimy przestrzegać obecnych przepisów - mówi Ilona Michalska, wicedyrektor III Liceum Marii Konopnickiej we Włocławku. - Nic nie zmieniamy. W naszym sklepiku nadal sprzedawane są wyłącznie produkty dopuszczone do sprzedaży. Uczniowie mogą więc kupić m.in. bezcukrowe jogurty, twarożki, zdrowe kanapki. Powodzeniem cieszą się soki z krótszym terminem ważności, za którymi młodzież przepada. Są też orzechy, rodzynki, chipsy warzywne. Uczniowie dotkliwie odczuwają przede wszystkim brak kawy. Złagodzenie przepisów nikomu by nie zaszkodziło. Nie każdy pomysł jest przecież trafiony.
- Śledzę informacje w internecie, ale na razie nie ma żadnych konkretów - dodaje Elżbieta Wasiewska, która prowadzi sklepik w Gimnazjum nr 7 w Grudziądzu. - Nie ukrywam, że zależy mi, tak jak i innym, na zmianie przepisów. Na rynku nie ma zbyt wielu zdrowych produktów, które można by zaproponować uczniom. Muszę sporo się ich naszukać, a te które są, przeważnie nie należą do tanich. Przygotowuję sałatki owocowe, sałatki z fetą, zdrowe kanapki z ciemnego pieczywa, np. bułki ze szpinakiem. Mam też owoce, ale cieszą się one umiarkowanym powodzeniem. Na początku dzieci chętnie kupowały chipsy jabłkowe, ale teraz już nie ma nimi takiego zainteresowania. Mam nadzieję, że w końcu przepisy się zmienią.