W szkołach rośnie zaniepokojenie z powodu koronawirusa. Boją się nauczyciele, uczniowie i rodzice
Szkoły powinny być otwarte, ale chcemy się w nich czuć bezpiecznie - mówią opolscy nauczyciele. List otwarty do premiera z żądaniem bezpiecznych warunków nauki wystosował Związek Nauczycielstwa Polskiego.
- Idę rano do szkoły i się boję. Cały czas pracuję w maseczce, a mimo to nie przestaję myśleć, że każdy uczeń to potencjalne zagrożenie. W przepisach chaos. Dlaczego Kasia z IIb na ulicy musi mieć zakrytą twarz, a w klasie siedzi dwa metry ode mnie z odsłoniętymi ustami i nosem? Boję się o siebie, bo jestem w grupie ryzyka i moją 80-letnią matkę, z którą mieszkam - mówi Magda, nauczycielka z Opola, ze szkoły, w której były już przypadki koronawirusa.
- Informacja o śmierci dwójki nauczycieli zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Rząd powinien wprowadzić krótkotrwały lockdown, z wyłączeniem gospodarki. Zamknąć szkoły na dwa tygodnie, zakazać wszelkich imprez, wesel, żeby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa - uważa 50-letni nauczyciel z technikum w Opolu.
We wtorek liczba nowych przypadków COVID 19 w Polsce znów przekroczyła 5 tysięcy. Na Opolszczyźnie odnotowano 240 zachorowań. W Bydgoszczy umarł zakażony 20-letni uczeń szkoły specjalnej.
"Mimo gwałtownego wzrostu zachorowań na COVID-19 w ostatnich tygodniach, rosnącej liczby szkół pracujących zdalnie lub hybrydowo i tragicznych informacji o śmierci nauczycieli z powodu koronawirusa, rząd nie przedstawił żadnej strategii dotyczącej ochrony zdrowia ponad 4,5 mln uczniów i 600 tysięcy nauczycieli oraz pracowników oświaty" - czytamy w liście otwartym ZNP skierowanym do premiera (który notabene od wtorku jest na kwarantannie).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień