W sierpniu w mleczarni przy ul. Chrobrego maszyna przygniotła mężczyznę. Prokuratura umorzyła śledztwo.
- Przyczyna wypadku nie leżała po stronie pracodawcy. Mężczyzna wszedł do pracującej paleciarki - mówi prokurator rejonowy Marcin Licznerski.
Mężczyzna nie użył zabezpieczeń, choć był przeszkolony w obsłudze maszyny - podkreśla prokurator.
Cudem przeżył wypadek
Pan Dariusz, 50-letni pracownik z kwalifikacjami i doświadczeniem, ciężkiemu wypadkowi uległ w toruńskim zakładzie Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Łowicz, przy ul. Chrobrego w Toruniu. Dramat wydarzył się w nocy, z 16 na 17 sierpnia. Do szpitala trafił ze zmiażdżoną szczęką i poważnymi obrażeniami brzucha (konieczne było m.in. rekonstruowanie żyły głównej). Ze wstępnych ustaleń wynikało, że wszedł do maszyny, tak zwanej paleciarki, i został w niej przygnieciony.
- Nigdy nie zapomnę widoku swojego pracownika we krwi, niesionego do karetki - mówił „Nowościom” Krzysztof Czajka, dyrektor zakładu. Od razu zaznaczając, że maszyna była sprawna i stan BHP prawidłowy. Bezpośrednich świadków wypadku nie było.
Pan Dariusz doznał bardzo ciężkich obrażeń brzucha, miał też zmiażdżoną szczękę. W szpitalu przeszedł szereg operacji i utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Szczęśliwie, przeżył. Jego żona, pani Jolanta, podkreślała, że przed dramatem mąż narzekał na awaryjność maszyn. „Zobaczysz, że w końcu komuś coś się stanie” - powtarzał.
Torunianka była przekonana, że pan Dariusz z własnej woli nie wszedłby do pracującej paleciarki. Niestety, ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy i prokuratury wskazują, że tak jednak było.
Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód umorzyła śledztwo w sprawie wypadku i jest to już decyzja prawomocna.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień