- Ja go nie chciałem zabić. Ja wiem, jak łatwo jest zabić - mówił oskarżony o usiłowanie zabójstwa. - Ja się nie gniewam. Te cztery ciosy, to nie wina Heńka. To przez wódkę - odpowiadał zraniony
65-letni Henryk M. na „Brooklynie” ma szacunek. Nazwę cieszącej się złą sławą dzielnicy Nowego Yorku określane jest też w pewnych środowiskach osiedle w Policach. Tu mieszkają m.in. ci, którzy ponad wszystko w życiu ukochali wódkę. Albo po prostu wódka ich pokonała.
Jedną z takich osób jest Henryk K. Dawno temu mieszkał na tzw. starych Policach, gdzie miał piękny dom. Ale to dawne czasy. Od tamtej pory zdążył odsiedzieć 25 lat za zabójstwo człowieka. Potem zamieszkał na „Brooklynie”. Mimo mrocznej przeszłości, Henryk ma dobre serce.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień