W nowy rok 2024 wszyscy wchodzimy pełni nadziei
Liczymy na to, że ten rok będzie spokojny i bezpieczny. Sobie i innym życzymy przede wszystkim zdrowia. Cenimy spotkania z rodziną, obecność przyjaciół, dobrą pracę. Zwłaszcza ludzie młodzi mają marzenia i chcą je realizować, a zarobione pieniądze inwestują przede wszystkim w siebie.
W warzywniaku pani Emilii zawsze jest ruch. Może dlatego, że znają ją na osiedlu wszyscy, wiedzą, że co rano wsiada w samochód i jedzie na giełdę. Warzywa i owoce przywozi z niej cały rok, zawsze świeże, ale wczesną wiosną są też w warzywniaku piękne kwiaty do sadzenia, jesienią wielkie, pomarańczowe dynie, zimą - przed świętami i Nowym Rokiem kiszonki i grzyby.
- Grzyby w tym roku bardzo drogie, zresztą, nigdy nie były tanie - tłumaczy pani Emilia, przysadzista, o wesołych, roześmianych oczach. Dawno skończyła pięćdziesiątkę, ale energia wciąż ją rozpiera, wszędzie jej pełno.
- Gdzie się z mężem wybieracie na sylwestra? - dopytuje jedna z klientek.
- Na białą salę! - wybucha śmiechem. - Wnuków będziemy pilnować, młodzi idą się bawić - dorzuca.
Wnuki są ich, pani Emilii i jej męża, oczkiem w głowie. I gdyby miała mówić o swoich noworocznych życzeniach, to chciałaby, żeby rosły zdrowo, starszy w przyszłym roku pójdzie do pierwszej klasy, więc dobrze, żeby się w szkolnej rzeczywistości jakoś odnalazł.
- Zdrowie najważniejsze, tego sobie i wszystkim życzę - mówi pani Emilia.
Mają też zupełnie przyziemne marzenia: chcieliby, żeby klienci wciąż robili u nich zakupy, muszą zmienić samochód, bo stary często - zwłaszcza rano, zwłaszcza zimą - odmawia już posłuszeństwa, chcieliby pomalować mieszkanie.
- No i niech na tej Ukrainie wreszcie skończy się wojna - wzdycha pani Emilia. Kiedy się rozpoczęła, jeździli do Dorohuska co dwa dni, zawozili kanapki robione w ich dzielnicy na masową skalę i wszelkie produkty, które znosili im do warzywniaka klienci. Bardzo się zaangażowali w pomoc i cały czas trzymają za braci Ukraińców kciuki.
- Tak, dużo się tu u was działo! - śmieje się jeden z klientów, który przyszedł po pierogi na święta. Pani Emilia zamawia je co roku u tego samego człowieka. Pyszne są, robione ręcznie. - Pamiętam tych wszystkich ludzi, którzy przynosili do was koce, lekarstwa, ciepłe ubrania. Wszystko woziliście na granicę - wspomina.
Pani Emilia chciałby, żeby w Polsce też coś się zmieniło, żeby było spokojnej, żeby nie było tylu kłótni, takich podziałów, żeby młodym łatwiej było o samodzielność, o własne mieszkanie, żeby ceny tak nie szalały. Tak, 15 października poszli na wybory. Byli zaskoczeni, że takie masy ruszyły do urn. Cieszyli się, bo to znaczy, że ludziom zależy.
- Ludzie uwierzyli, że mają wpływ na to, co się dzieje, że warto walczyć o to, co dla nich ważne - mówi pani Emilia, a dwie klientki potakują głową.
„Wartości w czasach zarazy” - tak nazywano badanie przeprowadzone przez CBOS w listopadzie 2020 roku. I było to ostatnie badanie odpowiadające na pytanie, co dla nas, Polaków, jest najważniejsze.
Badani odpowiadali na pytanie otwarte, mogli wypowiedzieć się swobodnie, bez ograniczenia z góry narzuconą listą odpowiedzi do wyboru.
Wśród wartości, które badani wymieniali najczęściej znalazło się zdrowie, które spontanicznie - jako najważniejsze w życiu - wymieniło 47 proc. respondentów. Na drugim miejscu znalazła się rodzina, którą wskazało 39 proc. ankietowanych. Dla 8 proc. badanych najważniejsza w życiu była praca. W tym kontekście dodawano też, że chodzi o dobrą lub ciekawą pracę oraz o pewność zatrudnienia, stabilne zatrudnienie. Po 6 proc. ankietowanych jako najważniejsze dla siebie w życiu wymieniało ogólne zabezpieczenie materialne (dobrobyt, dostatek, stabilizacja materialna/finansowa, bezpieczeństwo finansowe/ekonomiczne) oraz spokój.
Po 4 proc. ankietowanych, odpowiadając na pytanie o to, co jest w ich życiu najważniejsze, wymieniło ojczyznę, Polskę, dobro ojczyzny, patriotyzm oraz spokój w kraju i na świecie (pokój, brak wojny).
Dla 3 proc. badanych najważniejsza jest stabilizacja życiowa, ogólna stabilizacja i przewidywalność. Tyle samo (po 3 proc.) w tym kontekście wymieniło wartości religijne (takie jak Bóg, wiara w Boga, zbawienie, religia, Kościół) oraz wolność (ogólnie lub z doprecyzowaniem, że chodzi o wolności i swobody obywatelskie, konstytucyjne).
W styczniu 2019 roku, a więc dwa lata wcześniej, wybierając z listy zawierającej 16 różnych wartości, respondenci najczęściej wskazywali szczęście rodzinne (80 proc.), zachowanie dobrego zdrowia znalazło się na drugim miejscu pod względem częstości wskazań.
„Różnice w kolejności na szczycie hierarchii wartości w obu sondażach można w pewnym stopniu tłumaczyć nadzwyczajnym stanem epidemii, w którym Polacy żyją od niemal dziewięciu miesięcy, kiedy to ich obawy najczęściej koncentrują się właśnie wokół kwestii związanych ze zdrowiem” - zauważa CBOS.
Agnieszka i Krystian, 32-latkowie. Mieszkają na południu Polski, małżeństwem są od sześciu lat. Agnieszka pracuje w przedsiębiorstwie, które zajmuje się obsługą techniczną obiektów przemysłowych. Odpowiada za stronę administracyjną projektu. Krystian to konsultant ds. rekrutacji na stanowisku średniego i wysokiego szczebla w branży przemysłowej. Mają czteroletniego syna Leona.
- Żyjemy w ciągłym biegu. Mówiąc szczerze, nie myślałem o planach i oczekiwaniami na nadchodzący rok - wybucha śmiechem. - Ale dobrze, po pierwsze, ciężko uwierzyć, że ten 2023 już się skończył, bo wydaje się jakby się nie zaczął. Jednak wracając do oczekiwań, niezależnie od tego, czy to początek, środek czy koniec roku, są raczej stałe - mówi.
- Czyli? - dopytuję.
- Chcę mieć pracę, w której mogę się spełniać, w której robię coś ważnego, a w moim przypadku tak jest, i oczywiście taką, dzięki której można żyć. Wiadomo inflacja szaleje, nie chcę się zastanawiać, czy jutro kupić dziecku przysłowiowy soczek, czy nie. Nie chcę stać w miejscu, trzeba stawiać sobie kolejne wyzwania - najczęściej żona mi w tym pomaga - robić wszystko, aby każdy dzień nie był tym straconym. Ostatnią kwestią, dla mnie kluczową, jest to, aby zapewnić bezpieczeństwo mojej rodzinie, żonie i dziecku - wylicza.
Agnieszka, jak mówi, jest wyjątkową osobą. Bardzo dobrze im razem. Chciałby też, aby syn miał wszystko, czego potrzebuje, chciałby pokazać mu życie takim, jakim jest.
- Obawy? Przede wszystkim o brak możliwości zapewnienia rodzinie stabilności finansowej. Wojna za naszą wschodnią granicą też nie daje mi spokoju od prawie dwóch lat. Boję się o żonę, dziecko. Boję się, że przyjdzie taki czas, w którym rzeczywistość zmieni się o 180 stopni, że będziemy zmuszeni do rozdzielenia się na jakiś czas lub na zawsze - mówi.
Ma też w sobie wiele nadziei. 15 października poszli na wybory całą rodziną.
Wierzy, że zmiana, która nastąpiła 11 grudnia 2023 roku, to szansa na to, abyśmy się wszyscy szanowali, niezależnie od tego, czy jesteśmy katolikami, ateistami, homo, hetero. Chce się czuć bezpiecznie, chce, aby jego rodzina była bezpieczna, ale też osoby, które z różnych przyczyn musiały szukać schronienia w jego kraju, tak się czuły.
Agnieszka tylko potakuje.
- Słowa Krystiana opisują idealnie również moje osobiste oczekiwania i obawy. Lepiej nie mogłabym tego ująć. Zależy mi na poczuciu bezpieczeństwa i spokoju mojej rodziny. A na świecie? Cóż, wiem, że to może mało realne życzenie, ale chciałabym, aby wszechobecną nienawiść zastąpił wzajemny szacunek - tak mówi.
W grudniu 2022 r. CBOS pytał respondentów, czy i na ile są zadowoleni ze swojego życia w wymiarze ogólnym i z poszczególnych jego wymiarów, jak: praca zawodowa, małżeństwo, dzieci, znajomi, sytuacja materialna, miejsce zamieszkania czy perspektywy na przyszłość.
Okazało się, że 75 proc. badanych jest zadowolonych z życia, choć zdecydowana większość w stopniu umiarkowanym (18 proc. bardzo zadowolonych, 57 proc. raczej zadowolonych). 20 proc. poziom ten określa jako średni, a 3 proc. jest niezadowolonych (2 proc. raczej niezadowolonych, 1 proc. bardzo niezadowolonych).
W stosunku do wcześniejszego pomiaru poziom ogólnego zadowolenia obniżył się o punkt procentowy, jednocześnie o punkt wzrosła liczba określających swój poziom satysfakcji życiowej jako średni. CBOS uważa, że zmiana jest nieznaczna i mieści się w granicach błędu, ale „stanowi kontynuację rejestrowanego od trzech lat trendu spadkowego. W porównaniu z 2020 r. odsetek zadowolonych z życia jest teraz mniejszy o 3 punkty, a w stosunku do badania z 2019 r. - o 8 punktów.
„Jest to jednak spadek z wysokiego pułapu, bowiem w 2019 r. poziom satysfakcji życiowej Polaków był najwyższy w całym badanym okresie, czyli od 1994 r.” - podaje CBOS.
W 2022 roku częściej zadowoleni z życia byli mężczyźni niż kobiety. Największy wpływ na poziom zadowolenia mają ocena materialnego poziomu życia i osiągane dochody. Satysfakcja z życia jest wprost proporcjonalna do oceny materialnego poziomu życia.
Wyraźnie bardziej usatysfakcjonowane życiowo są też osoby biorące udział w praktykach religijnych. Poza tym osoby z wyższym wykształceniem, z największych aglomeracji, a także w wieku 25-44 lata. Wśród grup społeczno-zawodowych są to: robotnicy wykwalifikowani, osoby pracujące na własny rachunek, kadra kierownicza i specjaliści z wyższym wykształceniem oraz pracownicy administracyjno-biurowi. Najmniej usatysfakcjonowani życiowo są respondenci w przedziale 55-64 lata.
Według CBOS niepokoją zmiany rok do roku wśród badanych w wieku 18-24 lata. Rok wcześniej deklaracje satysfakcji życiowej w tej grupie należały do najwyższych, obecnie są najniższe. Odsetek zadowolonych spadł o 9 punktów procentowych, a w ogóle niezadowolonych wzrósł o 4 punkty. Poziom satysfakcji życiowej obniżył się również w grupie osób w wieku przedemerytalnym (55-64 lata, spadek zadowolonych o 7 punktów).
Największym powodem zadowolenia są relacje z przyjaciółmi i najbliższymi znajomymi, a także miejsce zamieszkania - po 83 proc. wskazań pozytywnych. Satysfakcję z dzieci deklaruje 69 proc. ogółu respondentów. 65 proc. badanych wyraża zadowolenie z poziomu swojego wykształcenia i kwalifikacji, 63 proc. ze swojego małżeństwa lub nieformalnego stałego związku, 61 proc. z warunków materialnych. 58 proc. ze swojego staniu zdrowia, 52 proc. z przebiegu pracy zawodowej, 47 proc. z rysujących się przed nimi perspektyw, a 29 proc. z dochodów i sytuacji finansowej.
Najwięcej osób jest niezadowolonych z poziom dochodów i z własnej sytuacji finansowej. 25 proc. badanych podało, że jest niezadowolonych ze swego statusu materialnego. 16 proc. ze staniu zdrowia, 14 proc. z perspektyw na przyszłość, a 11 proc. z wykształcenia i kwalifikacji zawodowych.
Zosia, młodziutka jeszcze. W przyszłym roku kończy studia. Wynajmuje pokój w stolicy. Dużo ma na głowie, bo oprócz tego, że wciąż się uczy, także pracuje.
Angażuje się w życie społeczne, chce mieć realny wpływ na to, co dzieje się wokół. Doskonale zdaje sobie sprawę, że studia są tak naprawdę tylko etapem, czasem, który należy wykorzystać nie tylko na studiowanie. Tak samo ważne jak wiedza, jest doświadczenie, poznani ludzie, zawiązane znajomości, więc trzeba studiować i robić coś więcej, dlatego poszukała sobie zajęcia. Poza tym, właściwie sama się utrzymuje.
- Według mnie studia tylko wtedy mają znaczenie, jeśli wiążą się z tym, co chcemy robić w przyszłości. Są „rozrusznikiem” dalszej kariery, jednak można je wykorzystać w pełni jedynie poprzez angażowanie się dodatkowo w działalność w kołach naukowych bądź jednocześnie odbywając staż, czy praktyki z nimi związane - zauważa Zosia.
Plan na ten rok jest prosty: chce skończyć studia, obronić się. W wakacje chciałaby wyjechać z przyjaciółmi na Cypr, na majówkę planują już ze znajomymi wypad na Mazury, Chce też wrócić do nauki jęz. hiszpańskiego, cały czas szkolić jęz. angielski. No i najważniejsze - chciałby znaleźć lepiej płatną pracę.
- Ale taką, która pozwoliłaby mi na rozwój, która by mnie wciągnęła. Chcę też godnie zarabiać, podróżować, poznawać nowych ludzi - wylicza. Mówi, że, w przeciwieństwie do swoich rodziców chce pracować, żeby żyć, a nie żyć, żeby pracować.
- Oczywiście, jeśli znajdę dobrze płatną pracę, postaram się wziąć kredyt, kupić mieszkanie. Ale na razie to mało realne marzenia, więc skupiam się na tych, które mogę spełnić - tłumaczy. Była na wyborach. Bo, jak twierdzi, jest osobą odpowiedzialną. Życzyłaby sobie lepszego świata, bardziej świadomego zmian klimatycznych, zagrożeń ekologicznych, świata, w którym nie liczą się tylko interesy wielkich mocarstw.
W 2023 roku Fundacja XTB postanowiła zapytać młodych Polaków o to, jakie mają marzenia, ile potrzebują środków na ich realizację oraz czy wierzą w ich spełnienie. Zarówno Gen Z (ludzie urodzeni między 1995 a 2012 rokiem), jak i milenialsi (pokolenie ludzi urodzonych w latach 80. i 90.) stawiają przede wszystkim na siebie. Zbierają pieniądze, żeby podróżować i realizować pasje. Chcą czerpać z życia, ile się da. Ustatkować się? Owszem, ale później.
Posiadanie własnego mieszkania w obu grupach wiekowych znajduje się na drugim miejscu (52 proc. w przypadku Gen Z i 50 proc. w przypadku milenialsów), na pierwszym -podróże, na trzecim - rozwój pasji.
Marzenia przedstawicieli Gen Z oraz milenialsów nie są tylko marzeniami.
Zaledwie 10 proc. nie wierzy w ich spełnienie, za to 44. proc jest pewnych, że spełnią się w całości, a 46 proc., że może z nieco mniejszym rozmachem. Młodzi ludzie są optymistami!
Adam, 45 lat, elektryk. Razem z żoną mieszkają w małym miasteczku na wschodzie Polski. Mają dom, mały ogródek, dwójkę dorosłych dzieci. Wnuków się jeszcze nie doczekali.
- Nie wiem, jaki będzie ten przyszły rok. Nie wiem, co się stanie po zmianie rządów. Boję się zwłaszcza emigrantów, żeby w Polsce nie było tak jak na Zachodzie - zaczyna. - Boję się, że nowy rząd zabierze niektóre świadczenia, że zbliża się czas zaciskania pasa. Przecież wiadomo, że za te wszystkie programy socjalnie płacimy my wszyscy, ale w pewnym momencie te pieniądze mogą się skończyć - dodaje.
Wszyscy się czegoś boją. W sierpniu 2023 roku UCE RESEARCH i platforma ePsycholodzy.pl opublikowała badania pt. „Bieżące lęki i obawy Polaków”. Ponad tysiąc dorosłych Polaków zostało poproszonych o wskazanie wszystkiego, czego obawiają się, że mogłoby nastąpić w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Wybierali z listy 33 najczęstszych obaw.
90,3 proc. ankietowanych wybrało przynajmniej jedną z nich, 3,9 proc. ankietowanych boi się czegoś, co nie zostało uwzględnione na liście. 1,8 proc. uczestników sondażu niczego się nie obawia.
- Niepokój stał się powszechnym odczuciem, choć osób wyrażających obawy jest nieco mniej niż ponad pół roku temu. Zwiększony odsetek respondentów bojących się czegoś spoza przygotowanej listy sugeruje, że istnieją nowe lub zmieniające się czynniki wpływające na lęki Polaków - mówił psycholog Michał Murgrabia, jeden ze współautorów badania z platformy ePsycholodzy.pl.
Spośród listy 33 lęków i obaw obecnie najwięcej osób, aż 45,2 proc., wskazuje inflację i utratę wartości pieniądza. Na kolejnych miejscach w zestawieniu najczęściej zgłaszanych lęków widzimy takie odpowiedzi jak choroba najbliższej osoby - 37,3 proc. (poprzednio - 38,4 proc.), utrata własnego zdrowia - 35,7 proc. (wcześniej - 33,7 proc.), wzrost cen żywności i innych towarów dostępnych w sklepach - 29 proc. (w zeszłej edycji - 33,9 proc.).
Boimy się też obniżenia jakości życia - 27,5 proc. destabilizacji państwa (protesty, strajki, zamieszki, fałszowanie wyborów, propagandę) - 26,9 proc., wzrostu kosztów energii elektrycznej i ogrzewania - 26,7 proc., a także wojny i konfliktu zbrojnego na terenie Polski - 23,7 proc.
Adam i jego rodzina nie mogą narzekać, finansowo nieźle im się powodzi. On ma stałą pracę, dobrze płatną, dzisiaj specjaliści są w cenie. Żona też pracuje w pobliskim urzędzie. Dzieci mają swoje mieszkania, niewielkie, ale swoje.
- Pomagamy im jeszcze, wiadomo, ale nieźle sobie radzą. I syn, i córka skończyli studia. Dobrze zarabiają - mówi Adam i dodaje, że najważniejsze jest oczywiście zdrowie, bez niego, nic się nie liczy. Chciałby, żeby dzieci jakoś ułożyły sobie życie. Mają partnerów. Może czas na ślub? Chce spokoju, bezpieczeństwa, bo wiadomo, co dzieje się na świecie: wojna w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie. Ogląda telewizję, słyszy te wszystkie komentarze, że wszystko może się zdarzyć, że III wojna światowa u progu. On już swoje przeżył, ale dzieci? Ci wszyscy młodzi, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie?
- Ale może nie będzie tak źle? - zastanawia się. - Może to tylko polityka, takie straszenie. Przecież ludzie nie pozwolą, żeby to wszystko się skończyło. Wie pani, czasami myślę, że my wszyscy nie doceniamy tego, co mamy, że ludzie zatracili się w jakimś pędzie nie wiadomo za czym. Ale może wreszcie przyjdzie czas na jakieś opamiętanie - wzrusza ramionami.
Poszedł na wybory, w ich miasteczku frekwencja była wysoka, jak w całej Polsce. I ma nadzieję, że ten 2024 rok nie będzie gorszy niż poprzedni. A może będzie lepszy?