W lesie na skarżyskim Borze wciąż spoczywają zamordowani
Rozmowa z Tadeuszem Sikorą, historykiem ze Skarżyska
Na Borze stoi pomnik, czy to prawdziwa mogiła zamordowanych?
Tam faktycznie spoczywają szczątki około 360 osób. W 1945 roku próbowano dokonać ekshumacji, ale ze względu na podmokły teren ciał zamordowanych nie dało się oddzielić.
Dlaczego Niemcy tak szybko „rozpracowali” organizację Orzeł Biały?
Jest informacja, jakoby w kwietniu 1939 roku w Skarżysku rozbito siatkę Abwehry. Jej członkowie mogli sporządzić listę osób przeznaczonych do likwidacji. Trzeba mieć świadomość, że akcja w Skarżysku nie miała na celu rozbicie Orła Białego, tylko zastraszenie ludności poprzez likwidację miejscowej inteligencji. Niemcy chcieli sobie zapewnić spokój w mieście, gdzie działała ważna fabryka zbrojeniowa.
Kogo zabijali okupanci?
Wybierali nauczycieli, księży, harcerzy, strzelców, urzędników. Skarżysko przed wojną było miasteczkiem liczącym około 23 tysięcy mieszkańców. Nie było trudno odnaleźć tych, którzy stanowili potencjalne zagrożenie. Podobny schemat Niemcy stosowali na Pomorzu i w Wielkopolsce.
Jak liczna była faktycznie organizacja Orzeł Biały?
Trudno powiedzieć, sądzę, że po wojnie jej rolę wyolbrzymiono. Miało to często czysto pragmatyczną przyczynę. Rodziny pomordowanych, by uzyskać rentę, musiały posiadać akt zgonu. Nierzadko podawano, że bliska osoba należała do Orła Białego, co ułatwiało zdobycie dokumentu.
Jednak ruch oporu w Skarżysku nie ustał.
Nie, ale ludzie byli ostrożniejsi. Warto przypomnieć, że od jesieni 1942 do 1944 roku w Skarżysku mieściła się komenda okręgu Armii Krajowej i nie została wykryta, poza wsypą archiwum.