W Krośnie rośnie tor! Mimo śniegu i mrozu
Budowniczy krośnieńskiego toru żużlowego zmagają się ze śniegiem i mrozem. Koparka ładuje biały puch na samochód, który wywozi go, przez co rosną koszty ambitnego, ale potrzebnego przedsięwzięcia.
- To taka trochę syzyfowa praca, bo dzień wcześniej przygotowany jest front robót, a rano przyjeżdżamy na stadion i znów jest biało. Brakuje nam jeszcze 10-15 samochodów materiału, aby dokończyć wysypanie pierwszej warstwy o grubości 15-20 centymetrów. Potem położymy drugą, ostateczną warstwę i wypoziomujemy ją - informuje Janusz Steliga, prezes KSM.
Widać już ogrom prac
- Przy jej kładzeniu śnieg nie będzie już nam tak przeszkadzał, jak teraz. Trzeba jeszcze położyć krawężniki, przerobić bandę ma amortyzacyjną na wyjściu z łuku. Została natomiast już wykona cała kanalizacja. Widać ogrom roboty, przy której wyszły nowe rzeczy do zrobienia, nie spodziewaliśmy się, że potrzeba będzie aż 1700 ton samej podbudowy. Stasiu Gazda nam to wszystko nadzoruje. To będzie na pewno coś innego.Mam nadzieję, że zima odpuści i będziemy mogli wykonać wszystkie prace, aby piłkarze spokojnie rozpoczęli sezon, nie mówiąc o nas - dodaje nasz rozmówca.
Junior i drobne zaległości
- Nadal walczymy o juniora, ale nie będzie z tym problemów. Chodzi nam o to, aby był to zawodnik, który zapewni nam, że w biegach młodzieżowych na swoim stadionie nie będzie tracić punktów - tłumaczy szef krośnieńskiego klubu.
A co z zaległościami, które trzeba uregulować do końca stycznia?
- Do spłacenia za ubiegły sezon pozostały nam już drobne kwoty. Wywiązujemy się z przyjętych terminów i nie ma tu żadnych problemów. Powinniśmy być do sezonu dobrze przygotowani, planujemy sparingi. Będę rozmawiał ze Stalą Rzeszów, może zechce przyjechać do nas i przynajmniej spróbować. Może w przyszłości podobną położą uw Rzeszowie, bo moim zdaniem jest to interesujący materiał, a przede wszystkim kosztuje tanie niż sprowadzane granity - słyszymy od szefa popularnych „Wilków”.
Zatrudnią trenera
- Zaplanowaliśmy zatrudnienie trenera, ale pozostawiliśmy to sobie na koniec stycznia. Mamy na uwadze różnych kandydatów, ale sprawa rozbija się znowu o koszty, bo trzeba mu dać wynagrodzenie, mieszkanie. Rozglądamy się za kimś z bliska - mówi J. Steliga, nie ukrywając, że chodziło mu po głowie zatrudnienie w roli jeżdżącego trenera Macieja Kuciapy, ale on wolał jeździć w mocniejszej drużynie. - Nie ma młodych ambitnych trenerów, którzy by ogarnęli całość tematu i chcieliby się wykazać. Do końca stycznia sprawa się wyjaśni. Zapewniam - kontynuuje prezes. - Nadal mocno żałuję, że nie utrzymaliśmy się w 1 lidze, bo to rzeczywiście był historyczny moment. Szczerze mówiąc, jeżeli nie pozyskamy jakiegoś sponsora, to na razie Krosno nie nadaje się do 1. ligi. Nie czarujmy się, z tymi finansami, nie ma na to szans. Żeby nasza drużyna nie była w 1. lidze chłopcem do bicia, to musiałaby mieć budżet w wysokości milion dwieście, milion trzysta - wylicza.
Tylko Rawicz ma mniej
- Z obecnym budżetem 670 tysięcy złotych, w porównaniu do budżetów czterech klubów, które dołączyły do naszej ligi, wypadamy bardzo, a to bardzo mizernie. Praktycznie znowu wyprzedzamy tylko Rawicz - podkreśla Janusz Steliga. - Liga będzie bardzo ciekawa. Budżetem i nazwiskami imponuje Lublin, ale będą mu przeszkadzać Gniezno i Ostrów. My też nie będziemy na nich czekali z założonymi rękami. Jesteśmy w stanie uplasować się na czwartym miejscu, załapać się do play-offów. Chyba, że jeszcze nas coś lub ktoś wzmocni pod względem finansowym, bo toczą się takie rozmowy. Gdybyśmy zdobyli pieniądze, to byśmy inaczej do sprawy podchodzili.
Szacuje się, że prace na stadionie kosztować będą około 250 tys. zł. W Krakowie, gdy przebudowywano tor zapłacono około 600 tys. zł. - Są problemy z pogodą i nie tylko, ale wszystko jest pod kontrolą - zapewnia prezes.