W Gorzowie ponownie pada, trwa wyścig Stali z czasem...
Jeszcze w weekend wydawało się, że nowa nawierzchnia na „Jancarzu” to tylko kwestia kilku dni. Niestety, wczoraj przypomniał o sobie deszcz i „pokpił” sprawę
W połowie lutego działacze Stali byli spokojni. Bo choć niektóre media informowały, że nasi nie wyrobią się z wymianą nawierzchni toru na stadionie im. Edwarda Jancarza w terminie (ten mija 31 bm.), to prognozy pogody były na tyle optymistyczne, że tak naprawdę takiego zagrożenia nie było.
Gorzowianie czekali z pracami aż odpuszczą przymrozki, a kiedy to się stało, zaczęli przywozić ze Strzelina suchy granit (jest on składowany na stadionie). Wszelkie prace na obiekcie wykonuje gorzowski Ośrodek Sportu i Rekreacji w porozumieniu z pracownikami klubu. Do tej pory udało się już wymienić całą bandę, która wcześniej została zdemontowana, a potem podwyższona o kilkanaście centymetrów. W ślad za tym pójdzie zwiększenie pochyłości toru na wirażach, co ma poprawić walkę w trakcie zawodów (żużlowcy będą mogli ścigać się na całej szerokości owalu). Przy okazji poprawi się bezpieczeństwo zawodników (siła odśrodkowa nie będzie już ich tak „wypychała” w stronę „płotu”) oraz konserwacja „materiału” (w przypadku deszczu woda szybciej spłynie do krawężnika i znajdujących się tam studzienek). Mimo tych zabiegów, geometria toru nie zmieni się, więc pozostanie on jednym z najtrudniejszych technicznie na świecie, co powinno być atutem gospodarzy w ligowych spotkaniach.
Od miesiąca wszyscy w Gorzowie czekali na słońce i plusowe temperatury. Wiosna pojawiła się u nas już kilkanaście dni temu, więc sztab szkoleniowy wraz zawodnikami udał się na obóz integracyjny do Karpacza z czystą głową. Trener Stali Stanisław Chomski, który jest współodpowiedzialny za nadzór przy przygotowaniu nowej struktury toru, był optymistą przed wyjazdem w góry.
- Wymiana nawierzchni oraz ułożenie „materiału” zajmie maksymalnie tydzień. Czekamy tylko na dodatnie temperatury w dzień i w nocy, a gdy taka aura utrzyma się przez dłuższy czas, rozpoczniemy prace - stwierdził szkoleniowiec. - Dlatego nie ma takiej potrzeby, że już teraz musimy zacząć działać. Spokojnie, jeszcze mamy dużo czasu, by wypełnić zalecenie PGE Ekstraligi.
Z Karpacza stalowcy wrócili w piątek, niektórzy nasi żużlowcy zdążyli nawet po powrocie potrenować na torze w innych miejscowościach. Wydawało się, że niebawem również gorzowski będzie nadawał się do jazdy, bo przymierzano się do jego modernizacji pod koniec tego tygodnia. Nasze plany mogą jednak wziąć w łeb, bo w Gorzowie niechciany deszcz pada z przerwami już od poniedziałku. Intensywny opad miał miejsce wczoraj w nocy, przez co prawdopodobnie kolejny raz trzeba będzie przesunąć termin rozpoczęcia prac na torze. Cały czas zalega na nim mocno nasiąknięta wodą dotychczasowa nawierzchnia. Prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne, bo choć temperatury w dzień wahają się w najbliższych kilkunastu dniach od 4 do 12 stopni, to co jakiś czas będzie gościł u nas deszcz.
Czy w tych okolicznościach gorzowianie rzeczywiście zdążą na czas? Tym bardziej, że już 24 bm. mają u siebie pierwszy sparing z beniaminkiem PGE Ekstraligi, Włókniarzem Vitroszlifem CrossFitem Częstochowa. Miejmy nadzieję, że tak, bo wszystko jest gotowe do torowej operacji, a jedynym warunkiem jest brak słońca. Gdy tylko nawierzchnia choć częściowo się przesuszy, nowy granit zostanie wymieszany ze starą strukturą i będzie można rozpocząć treningi oraz przygotowania do kontrolnych meczów. Na razie nikt nie dopuszcza myśli, co będzie, jeśli plan jednak nie wypali...