W escape roomach mają zagadkę: Co zrobią klienci?
Łódzkie pokoje zagadek zareagowały na pożar w Koszalinie składaniem kondolencji rodzinom jego ofiar. Już w sobotę zrobiły to za pośrednictwem wpisów na własnych profilach w portalu społecznościowym Facebook. Ale po weekendzie nasze escape roomy znów zaczęły publikować w internecie zdjęcia zadowolonych klientów.
Boimy się, że teraz zostaniemy zaszufladkowani razem z nierzetelnymi firmami, które nie dbały odpowiednio o bezpieczeństwo graczy, bo np. escape roomy są dla nich tylko działalnością dodatkową - powiedziała „Dziennikowi Łódzkiemu” nazajutrz po koszalińskiej tragedii, Karolina Stawiszyńska z Tkalni Zagadek, czyli z jednego z najbardziej znanych pokojów zagadek w stolicy naszego regionu. - A my od lat koncentrujemy się na stworzeniu odpowiednich warunków do zabawy.
Zabawy w drużynowe próby opuszczania zamkniętych pomieszczeń - za pomocą rozwiązywania łamigłówek, które dają nam kolejne elementy szyfru do wyjścia - trwają w województwie łódzkim od pięciu lat.
W Polsce palmę pierwszeństwa w wykorzystaniu pomysłu na escape room przyznaje sobie pewien wrocławianin, który wcześniej prowadził dyskotekę. W 2013 r. stwierdził, że podpatrzone w innych państwach Europy pokoje zagadek przyciągną klientów także w naszym kraju, a już w 2014 r. takie miejsca zaczęły powstawać w Łodzi.
Ile ich mamy? Do czwartku Komenda Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi miała wiedzę o 20 takich obiektach i weszła do 13 z nich.
Skąd się wzięła taka rozbieżność? Dla przykładu escape room w Sukcesji był skontrolowany już wcześniej, przy okazji oglądania przez strażaków całego centrum handlowego.
Natomiast 6 innych pokojów zagadek w Łodzi,według ustaleń strażaków, aktualnie nie prowadzi działalności - np. ten na lotnisku (LCJescape), zamknięty w sezonie zimowym. Zresztą to nietypowy escape room, bo, jak informuje łódzki port, nikt nikogo nigdzie nie zamyka. Połowa gry toczy się na łące, druga w hangarze.
- Przed otwarciem LCJescape został sprawdzony przez inspektora ochrony przeciwpożarowej, który czuwa nad wszystkimi obiektami lotniska. Inspektor wyznaczył drogi ewakuacyjne i miejsce ustawienia gaśnic. Strzałki wskazujące kierunek ewakuacji niektórzy uczestnicy gry odczytują zresztą jako podpowiedź w rozwiązywania zagadek - opowiada Łukasz Całka, Mistrz Gry i Specjalista ds. Ochrony Środowiska Portu Lotniczego w Łodzi.
O skali popularności zabawy najlepiej świadczy otwieranie pokojów zagadek także w takich miejscach jak lotnisko czy Uniwersytet Łódzki. Największa uczelnia regionu ma dwa takie obiekty - w swojej bibliotece głównej (tzw. BUŁa) oraz na Wydziale Filologicznym. - Dodatkowa kontrola escape roomu na Wydziale Filologicznym UŁ, zlecona przez Wydział, w związku z tragicznym wydarzeniem w Koszalinie, została już przeprowadzona. Pomieszczenie przeszło ten test, zasugerowano nam jedynie kilka drobnych zmian: wywieszenie regulaminu, apteczki i instrukcji pierwszej pomocy - poinformował wczoraj Paweł Śpiechowicz, rzecznik UŁ. - Co ważne, pokój zagadek na WF jest o tyle specyficzny, że de facto nie jest zamykany, uczestnicy w każdej chwili mogą z niego wyjść.
Strażacy z Łodzi w mijającym tygodniu, informowali, że łącznie w działających obecnie pokojach zagadek odnotowali 29 uchybień dotyczących ochrony przeciwpożarowej i 9 dotyczących ewakuacji. Nałożyli też jeden mandat.
Natomiast w skali województwa (w którym skontrolowano też escape roomy w Radomsku, Bełchatowie, Łasku, Zduńskiej Woli, Piotrkowie i w Pabianicach) na razie skończyło się na 65 uchybieniach w łącznie 21 obiektach, do których weszli strażacy - z czego 25 dotyczyło warunków ewakuacji. W całym Łódzkiem wystawiono 4 mandaty karne (na niewielkie kwoty, jak można się dowiedzieć nieoficjalnie, np. 100 zł lub trochę wyższe).
Jak wyglądały strażackie kontrole?
Wiadomo, na czym polegały uchybienia stwierdzone w pokoju zagadek w Radomsku.
- Jedna z nieprawidłowości polegała na tym, że podczas kontroli obecny był najemca lokalu, który nie posiadał protokołów z przeprowadzonych wcześniej przeglądów instalacji. Skontaktowaliśmy się jednak z właścicielem budynku, który zapewnił, że takie protokoły są. Mają zostać dostarczone do komendy do poniedziałku - tłumaczył st. kpt. Artur Bartosik z Komendy Powiatowej PSP w Radomsku. Tam strażacy zasugerowali też zamontowanie w pokoju zagadek jeszcze jednego znaczka ewakuacyjnego. Radzili też, by podczas zabawy nie zamykać pokoju na klucz. Zapewniają jednak, że bawiący się w każdej chwili mają możliwość opuszczenia pokoju. Bowiem oprócz klucza, którego szukają gracze, przy drzwiach na podłodze znajduje się drugi - na wypadek, gdyby pierwszy nie został odnaleziony lub gdyby klienci chcieli wcześniej opuścić pokój. A trzeci klucz ma prowadzący zabawę, który cały czas może śledzić poczynania klientów dzięki zamontowanemu w pokojach monitoringowi.
Natomiast właściciel escape roomu w Zduńskiej Woli poinformował straż, że do czasu usunięcia nieprawidłowości nie będzie prowadził działalności. Uchybienia dotyczyły m.in.: braku gaśnicy, zastawionej drogi ewakuacyjnej, braku znaczka informującego o drodze ewakuacji, braku przeglądów instalacji, łatwopalnej wykładziny podłogowej i okładziny ścian.
Podczas kontroli w Łodzi w żadnym ze sprawdzanych obiektów obsługa nie przedstawiła zgłoszenia o zmianie sposobu ich użytkowania. Czyli, przynajmniej w dzień inspekcji, strażacy nie dostali do rąk dokumentu, z którego wynikało, iż właściciel escape roomu poinformował nadzór budowlany o prowadzeniu działalności usługowej.
Strażacy z Łodzi opowiadają, że kontrolowali lokale wyglądające na typowo mieszkaniowe albo też produkcyjno-magazynowe. Według doniesień z całej Polski, przedsiębiorcy tłumaczą się niewiedzą: bowiem skoro dysponowali pozwoleniem na użytkowanie lokalu jako mieszkania, rzekomo nie mieli pojęcia o konieczności zmianie sposobu użytkowania w przypadku, gdy otwierają tam escape room. Rząd ma doprecyzować przepisy, aby dobitniej wskazywały na taki obowiązek.
Już w poniedziałek część łódzkich escape roomów zaczęła „wrzucać” na swoje facebookowe profile zdjęcia zadowolonych klientów. Jedna z tych fotek przedstawia uśmiechnięte nastolatki...
Czy biznes przetrwa? Na razie wiadomo, że dystrybutor amerykańskiego horroru pt. „Escape room” zdecydował się na przesunięcie w nieokreśloną przyszłość jego polską premierę. Przed wydarzeniami z Koszalina premiera była zaplanowana na dzisiaj.
współpraca: M.Kulka, A.Olejniczak