W Chorzowie rynek jest tylko w adresie. Czy to się wkrótce zmieni?
Nowoczesny rynek miejski to modne miejsce spotkań. Tu warto być i się pokazać. Nie każdy rynek przyciąga jednak mieszkańców. Jedne rynki stają się centrum wydarzeń w mieście, inne są pustymi przestrzeniami. Wkrótce rozpocznie się przebudowa rynku w Chorzowie. Czy ta przestrzeń, obecnie nie utożsamiana z miejskim rynkiem, stanie się miejscem integracji mieszkańców? I jakie błędy popełniają samorządowcy w projektowaniu nowoczesnych rynków? Zobaczcie wizualizacje Rynku w Chorzowie.
Rynek powraca do Chorzowa. Fontanny, zieleń i pawilony
W Chorzowie jest rynek, ale od lat nikt go tak nie traktuje. Istnieje jedynie jako adres, bo prawdziwego rynku nie przypomina. To betonowy plac, który przecina estakada, a w pobliżu jest centrum przesiadkowe. Miejsce to nie zachęca mieszkańców, by spędzali tu czas. To przestrzeń, którą mija się po drodze. To jednak ma się zmienić. Miasto chce, aby rynek znowu stał się miejscem spotkań mieszkańców.
Funkcja rynku się zmienia. Tu warto bywać i wygłosić swoje poglądy polityczne
Współczesne miasta różnią się od tych sprzed lat. Zmieniają się także miejskie rynki. Niegdyś rynek był przestrzenią wymiany handlowej, miejscem spotkań. To tu można było coś kupić, sprzedać, wymienić informacje. W starożytności grecka agora była centrum wokół którego toczyło się życie polityczne, religijne oraz handlowe. Ośrodkiem miasta średniowiecznego był natomiast duży plac targowy – rynek. Z niego rozchodziły się drogi do wnętrza miasta.
- Te tradycyjne funkcje rynku zanikają. Współcześnie zakupy robimy w centrach handlowych. Informacje pozyskujemy z internetu lub telewizji. Miasta jednak potrzebują przestrzeni, gdzie można się spotkać. Zaczynamy traktować rynek, jako przestrzeń rekreacyjną, wypoczynkową oraz miejsce, gdzie trzeba bywać – mówi dr hab. Tomasz Nawrocki, socjolog miasta z Uniwersytetu Śląskiego.
- Z czasem miasta rozrosły się na wielką skalę, więc też ich rynki przestały spełniać funkcje, do których pierwotnie zostały stworzone. Użytkownik nie szuka tu już zaspokojenia potrzeb podstawowych, lecz potrzeb społecznych. Rynek staje się miejscem, z którym ludzie chcą się utożsamiać i który ma za zadanie tworzyć charakter danego miasta – zauważa Katarzyna Sąsiadek, śląska architekt z kolektywu „Musk” w Katowicach.
W Katowicach taką przestrzenią była ul. Mariacka. Tak było zanim zamieniła się w deptak głównie dla młodzieży i studentów. Tu młodzi spędzają czas w ogródkach piwnych, pubach i restauracjach. Tanie zapiekanki i piwo przyciągają młodych.
- Ulica Mariacka to pijalnia piwa. Katowicki rynek to natomiast miejsce, gdzie wypada być i zrobić sobie zdjęcie, najlepiej przy palmach i wrzucić je na Instagrama, Facebooka lub inny serwis społecznościowy. Rynek ten pokazuje, że jak jest pomysł na przestrzeń, w której można wspólnie spędzić czas, to wkrótce pojawią się tu ludzie – podkreśla dr hab. Tomasz Nawrocki.
- Niegdyś demonstracje polityczne odbywały się przed Sejmem Śląskim. Teraz takie akcje przeprowadzane są na rynku, przykładowo strajk kobiet zwany „Czarny protestem”. Rynek stał się także przestrzenią komunikacji postaw politycznych – tłumaczy socjolog miasta.
Aby przyciągnąć mieszkańców rynek musi być atrakcyjny. W województwie śląskim jest wiele starych rynków, które powstawały w średniowiecznych miastach, jak w Bytomiu, Rybniku czy w Gliwicach. W tych miastach rynek to miejsce, które łączy mieszkańców i scala miasto.
- Rynek XXI wieku powinien być dostosowany do człowieka XXI wieku. Z przestrzeni rynku mieszkańcy czynnie korzystają, ponieważ jest to przestrzeń wielofunkcyjna (handel, rozrywka, edukacja), przyjazna do przebywania, dostępna dla każdego oraz prowokująca integrację. Przestrzenie spotkań mogą być animowane (miejsce łączenia się różnych społeczności, warsztaty, eventy kulturalne), a dobra architektura staje się wtedy tłem do przeżywania tych momentów. - mówi Katarzyna Sąsiadek, architekt ze Śląska.
Nie w każdym mieście rynek jest miejscem, które przyciąga mieszkańców. Plac z wielkich, betonowych płyt z fontanną w Rudzie Śląskiej czy „kamienna pustynia” w Piekarach Śląskich” to raczej miejsca, które zatraciły charakter i nie są atrakcyjną ofertą dla swoich mieszkańców.
- Architektura i planowanie przestrzenne (nie tylko rynków) idzie w stronę humanizacji, plastyczności i dostosowywania się do użytkownika. Przestrzenie takie jak rynki mają podpowiadać, jak żyć, spędzać czas, a nie być wyłącznie reprezentacyjnym punktem na mapie miasta – podkreśla Katarzyna Sąsiadek.
W tym roku ma rozpocząć się natomiast rewitalizacja chorzowskiego runku. To nie będzie łatwe zadanie. Czy będzie to nowoczesna przestrzeń, która przyciągnie mieszkańców czy tylko plac w centrum miasta?
Rynek powraca do Chorzowa. Fontanny, zieleń i pawilony
W Chorzowie jest rynek, ale od lat nikt go tak nie traktuje. Istnieje jedynie jako adres, bo prawdziwego rynku nie przypomina. To betonowy plac, który przecina estakada, a w pobliżu jest centrum przesiadkowe. Miejsce to nie zachęca mieszkańców, by spędzali tu czas. To przestrzeń, którą mija się po drodze. To jednak ma się zmienić. Miasto chce, aby rynek znowu stał się miejscem spotkań mieszkańców.
- Jak władze miasta rozwiążą problem estakady, która przecina rynek na pół? To pokażą projekty, jest to natomiast na tyle duża przestrzeń, że przy dobrym rozplanowaniu można stworzyć coś atrakcyjnego dla mieszkańców – mówi dr hab. Tomasz Nawrocki, socjolog miasta z Uniwersytetu Śląskiego.
Początek rewitalizacji zaplanowano jeszcze na ten rok. Koncepcja prac zakłada m.in. powstanie pod estakadą czterech pawilonów. Tu ma być miejsce dla gastronomii, usług czy instytucji miejskich. Po lewej i prawej stronie estakady, między centrum przesiadkowym, a Urzędem Miasta będą zielone skwery. Przed samym budynkiem urzędu ma pojawić się fontanna.
- Od wielu lat miasto zmienia swoje oblicze. Teraz pora na przywrócenie rynkowi jego pierwotnej funkcji. Naszym celem jest aby centralna część miasta stała się miejscem spotkań przyciągającym mieszkańców - mówi Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.
Prace przebudowy chorzowskiego rynku mają rozpocząć się jeszcze w 2017 roku. Obecnie zakończył się etap składania ofert na budowę i trwa weryfikacja dokumentów. Do przetargu zgłosiły się trzy firmy: z Chorzowa, Warszawy i Trzebini. Ceny ofert kształtują się od 22 do 24 mln złotych. Kolejny etap to składanie wyjaśnień do szczegółów propozycji. Rewitalizacja chorzowskiego rynku będzie największą, bo kosztującą aż 26 mln zł inwestycją, której start zaplanowano na 2017 rok w Chorzowie.
- Musimy pamiętać o tym, że rewitalizacja to nie tylko remonty i przebudowy, ale przede wszystkim wyzwolenie potencjału społecznego – dodaje Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.
Miasto planuje, aby rynek był miejscem aktywizacji mieszkańców, dlatego w ramach pilotażowego projektu Centrum Usług Szkoleniowych i Aktywizacji Zawodowej dla Młodzieży (CUMA) będą prowadzone różne działania społeczne i kulturalne. Na ten projekt miasto otrzymało dotację z Ministerstwa Rozwoju w wysokości 880 tysięcy złotych.
Samorządowcy sami nie zbudują atrakcyjnego rynku
Można mieć wiele projektów rynku, jednak samorządowcy muszą pamiętać, że ma to być przestrzeń dla mieszkańców. Dobrym przykładem nowego centrum w mieście jest projekt „Fabryka Pełna Życia", który zmienił wygląd śródmieścia w Dąbrowie Górniczej. 4-hektarowy teren Fabryki Obrabiarek Ponar-Defum od końca XIX wieku był całkowicie zamknięty dla mieszkańców. Teraz to miejsce kultury i rozrywki.
- Władze Dąbrowy Górniczej stworzyły przestrzeń, do której chcą wracać mieszkańcy. Trzeba pamiętać, że projekt ten powstawał w oparciu o dialog z mieszkańcami – zaznacza socjolog Tomasz Nawrocki.
Katowicki rynek też można uznać za sukces samorządowców. To miejsce spotkań i wymiany poglądów. Nie każdy jednak uzna katowicki rynek za atrakcyjny ze względu na to, że jest tu wiele różnych elementów, tworzących swoisty miszmasz. Drewniane leżaki i palmy, ławki i szklane pawilony.
- Podstawowy błąd samorządowców w przygotowaniu projektu rynku polega na tym, że robią tak jak uważają, a nie słuchają tego co chcą i czego potrzebują ludzie. Warto przy takich projektach przeprowadzić konsultacje społeczne. Oczywiście nie można wszystkiego zrobić co zaproponują mieszkańcy. Rynki powinny jednak powstawać w dialogu z mieszkańcami. Władze powinny tłumaczyć, dlaczego niektóre rzeczy można wykonać, a niektóre nie – podkreśla Tomasz Nawrocki, socjolog miasta.