W budżecie nic bym nie zmieniał
- Innym miastom nie udało się pójść śladami Zielonej Góry - powiedział prof. UZ Bogdan Ślusarz na wczorajszej konferencji samorządowej
Problemy łączenia samorządów i sprawy budżetów obywatelskich gmin były tematami konferencji na UZ. Zielona Góra miała się czym pochwalić...
Przygotowywaliśmy konferencję od pół roku. Doszliśmy do wniosku, że oprócz doświadczeń, jakie Zielona Góra zdobyła łącząc się z gminą, trzeba też spojrzeć na tę sprawę bardziej ogólnie, połączyć omówienie problemów przez praktyków, działaczy samorządowych oraz naukowców. Dlatego gościliśmy reprezentantów np. Opola i Rzeszowa, które od dawna borykały się w problemem powiększenia o sąsiednie gminy.
Zielona Góra jest tu w kraju wyjątkiem...
Tak, nie udało się nikomu zrobić tego samego co u nas.
Innym tematem konferencji był problem budżetów obywatelskich...
Dlatego m.in. zaprosiliśmy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Sopot pierwszy w Polsce oddał część pieniędzy do dyspozycji swoich mieszkańców. Dziś ze świecą szukać samorządów, gdzie budżety te nie funkcjonują. Dlatego o tym też dyskutowaliśmy na dzisiejszej konferencji. Mówiliśmy o tym, że to same samorządy powinny ustalać zasady funkcjonowania budżetów obywatelskich. Trzeba np. określić wiek uprawnionych do głosowania mieszkańców. Z problemem tym zetknęliśmy się też i u nas, gdy szkoły gremialnie głosowały na swoje pomysły.
Czy prawo powinno zobowiązywać wszystkie gminy do organizacji budżetu obywatelskiego?
Myślę, że budżet powinien być wszędzie. Doświadczenie pokazuje, że jest to dobra idea. Dlatego każda gmina powinna w interesie swoich obywateli tworzyć budżet , oczywiście w zależności od warunków i specyfiki samorządu, kwota oddana do decyzji obywateli powinna być różna, bo i oczekiwania są inne.
Czy coś w zielonogórskim budżecie partycypacyjnym powinno być zmienione?
Myślę, że to co w ostatnich latach zostało już zmienione, jest dobre. Nie zmieniałbym obecnych regulaminów.