Uważaj, nie wyhamujesz przed sarną!
Od początku tego roku do końca września na terenie województwa śląskiego doszło już do 1566 zdarzeń z udziałem zwierząt. W 25 wypadkach poważnie ucierpieli kierowcy lub pasażerowie. Zdarzały się nawet wypadki śmiertelne. Noga z gazu, bo trudno wyhamować przed sarną, która wyskakuje z lasu, jakby specjalnie pod koła...
Przed rozpędzonego na szybkiej trasie biegnącej między polami Raciborszczyzny volkswagena lupo wybiega sarna. Siedząca za kierownicą 40-letnia kobieta naciska na pedał hamulca, ale nie ma szans zatrzymać już swojego pojazdu. Niebieski volkswagen uderza w zwierzę i wpada do rowu. Na szczęście kobieta wyszła bez szwanku ze spotkania ze zwierzęciem, do którego doszło na drodze krajowej nr 45 między Raciborzem i Bieńkowicami. Nie zawsze jednak kończy się tylko na rozbitym aucie. Zwierzęta na drogach stanowią poważne zagrożenie, a zdarzeń drogowych, których są przyczynami, jest mnóstwo na Śląsku.
- Od początku tego roku do końca września na terenie województwa śląskiego doszło już do 1566 zdarzeń z udziałem zwierząt. W tym 25 wypadków, w których ucierpieli kierowcy lub pasażerowie. Zdarzały się nawet wypadki śmiertelne - zdradza nam podinspektor Grzegorz Olejniczak z wydziału ruchu drogowego w Wojewódzkiej Komendzie Policji w Katowicach. Tłumaczy, że najwięcej bo aż 160 zdarzeń, w tym 4 wypadki, w których ucierpiało 5 osób odnotowano w powiecie częstochowskim. Sporo było też w rejonie Gliwic - 121 zdarzeń z udziałem zwierząt (2 wypadki, jedna osoba zginęła) i Bielska - 114. Dzika zwierzyna wybiega też na biegnące przez lasy i pola drogi Ziemi Raciborskiej.
W 2014 roku na drogach zginęło 45 jeleni, 10 danieli i 44 sarny - mówi nam Robert Pabian, zastępca Nadleśniczego w Rudach Raciborskich. A przecież do tego dochodzą jeszcze dziki i inni mieszkańcy lasów.
- Zwierzęta, które padną na drogach mamy w ewidencji, bo wchodzą one w plan odstrzału kół łowieckich. Gdy jeleń padnie pod kołami tira, koło łowieckie o jedną sztukę zmniejsza odstrzał - wyjaśnia Pabian.
Gdzie kierowcy, którzy mieli bliskie spotkanie z mieszkańcem lasu mogą dochodzić swoich praw?
- Nie dałem rady wyhamować. Zauważyłem sarnę w ostatnim momencie, jak wyskakiwała z lasu. Próbowała przeskoczyć jeszcze nad maską i całym impetem uderzyła w przednią szybę - relacjonuje internauta, który przeżył bliskie spotkanie z sarną. Jego problemy dopiero się zaczęły, bo jeśli kierowca nie ma wykupionego ubezpieczenia autocasco, trudno będzie mu dochodzić odszkodowania.
- Zdarza się, że kierowcy, który rozbili samochody z powodu zwierząt wybiegających na jezdnię o odszkodowanie zwracają się do Lasów Państwowych, ale nic tu nie wskórają - mówi Robert Pabian z nadleśnictwa Rudy Raciborskie.
- Lasy Państwowe nie są ubezpieczone od wolno biegającej zwierzyny. Zdarza się, że odszkodowania wypłacają zarządy dróg, ale tylko wówczas, gdy przy drogach nie ma znaków ostrzegających przed zwierzyną. Jedynie bezproblemowo sprawę załatwia autocasco - mówi Robert Pabian.
Dodaje, że zarząd dróg wojewódzkich pyta o najczęstsze miejsca migracji zwierząt, by we wskazanych przez leśników miejscach stawiać znaki. - U nas powinny być w wielu miejscach. Na przykład na każdym wyjeździe z Rud. Zwierzyny jest bardzo dużo - przyznaje Robert Pabian.
Jest jeszcze jedno pytanie, które nurtuje wielu kierowców.
Czy ci, którzy po spotkaniu z sarną mają już zniszczone auto, mogą pocieszyć się choć “upolowaną zdobyczą” i zabrać ją do domu, by potem wrzucić do garnka?
- To niezgodne z prawem, bo zwierzę nawet padłe w dalszym ciągu jest własnością Skarbu Państwa. Padlina musi zostać zutylizowana - rozwiewa wszelkie wątpliwości zastępca nadleśniczego z Rud.