Urzędnicy we własnych furach nabijają kilometrówki
Pracownicy bełchatowskiego magistratu otrzymują 1379 zł ryczałtu rocznie za korzystanie z prywatnego auta do celów służbowych.
Delegacje do miast partnerskich, wyjazdy na szkolenia, doglądanie inwestycji w miastach, inwentaryzacja samorządowego mienia, obsługa imprez i realizacja zadań sztabu kryzysowego to niektóre zadania, do realizacji których urzędnicy korzystają z samochodów prywatnych. A to kosztuje dziesiątki tysięcy złotych, choć w budżetach miast to kwoty niezauważalne.
- Najczęściej są to wyjazdy w ramach szkoleń - mówi Mariola Czechowska, prezydent Bełchatowa. - Mamy też kilku pracowników, którzy mają comiesięczne ryczałty obowiązujące tylko na terenie miasta. W niektórych wydziałach jest to nieuniknione. Są pracownicy, którzy korzystają ze swojego auta praktycznie każdego dnia - dodaje Mariola Czechowska.
W tym roku bełchatowski magistrat zawarł umowy już z ośmioma urzędnikami, z których każdy dostanie roczny ryczałt w wysokości 1.379 zł, za korzystanie z własnego auta do celów służbowych. Obejmuje on trasy po mieście na maksymalnie 300 km w miesiącu. Wyjazdy poza miasto rozliczane są delegacjami.
- W naszym partnerskim, litewskim mieście Taurogi uderzyło mnie, że w gminie liczącej ok. 30 tys. mieszkańców w urzędzie mają 12 służbowych aut - mówi prezydent Bełchatowa. - My w dwa razy większym mieście mamy dwa auta, ale w niektórych wydziałach też by się przydały.
Z służbowych aut korzysta głównie prezydent miasta i wiceprezydenci, którzy niejednokrotnie sami siadają za kółkiem. Ale jak mówi prezydent Cze-chowska, gdy tylko auta są wolne, to mogą z nich korzystać też inni pracownicy.
Nie ma jednolitych stawek, według których rozliczane są przejechane kilometry. Rozporządzenie ministra infrastruktury określa jedynie kwoty maksymalne za jeden kilometr. To 52 grosze w autach o pojemności silnika do 900 cm3 i 83 grosze w autach z większymi silnikami.
916 pracowników łódzkiego magistratu obyło w ubiegłym roku podróże służbowe
Maksymalne stawki otrzymują urzędnicy w kilku miastach, m.in. w Piotrkowie, Pabianicach, Zgierzu i Łowiczu. Ale już w Łodzi i Bełchatowie magistraty oddają swoim pracownikom tylko połowę tych stawek, czyli maksymalnie 26 i 42 grosze za kilometr.
Najwięcej służbowych kilometrów przejeżdżają urzędnicy miejscy z Łodzi. W 2016 r. podróż służbową odbyło 916 pracowników magistratu. Ale tylko 57 z nich korzystało w tym celu z samochodów prywatnych, co w sumie kosztowało łódzki magistrat niespełna 10 tys. zł. - W pozostałych przypadkach środkiem transportu był pociąg, autokar lub inny środek transportu - podkreśla Grzegorz Gawlik z Urzędu Miasta Łodzi.
Samorządy różnie też określają maksymalny miesięczny limit kilometrów. W Bełchatowie jest to 300 km, ale zwykle oscyluje on w granicach 200 km miesięcznie. Na taką odległość ryczałt przyznanych ma czterech pracowników Urzędu Miejskiego w Pabianicach (jeden pracownik może przejechać 150 km).
W Łowiczu, w ciągu trzech pierwszych miesięcy roku na wyjazdy służbowe urzędników magistratu miasto wydało 3,2 tys. zł.
- W kwocie tej mieszczą się wydatki poniesione na rozliczanie podroży służbowych związanych z delegowaniem pracowników na szkolenia - podkreśla Aneta Jakubczak, zastępca naczelnika wydziału finansowego w Urzędu Miejskiego w Łowiczu. - W związku z używaniem prywatnego samochodu do jazd lokalnych w celach służbowych zawartych jest 14 umów z pracownikami, z czego 12 osób korzysta z prywatnego auta regularnie. Zwrot kosztów używania samochodu następuje na podstawie przedstawionej ewidencji przebiegu pojazdu, tzw. kilometrówki - dodaje urzędniczka.
W radomszczańskim starostwie z ryczałtu na korzystanie z własnego auta korzysta tylko jedna osoba. Dostaje 1140 zł.
- Do większości wyjazdów używane są samochody służbowe - mówi Justyna Tarnacka-Makowska ze starostwa.