Urszula Dudziak w Filharmonii Lubelskiej. „Wyśpiewam wam więcej”
Urszula Dudziak opowiada m.in. o tym, jak kiedyś uwierzyła w siebie i swój głos.
Jak pani wspomina swoje muzyczne początki?
Już od dziecka wiedziałam,że czeka mnie wspaniała muzyczna przygoda. U na s wdomu zawsze było dużo muzyki i mama powtarzała, że w każdym domu powinno być pianino i biblioteka.
Jako czterolatka zaczęłam grać na ośmiobasowym akordeonie, potem doszło pianino i do pianina śpiew.
Miałam swój zespół w szkole średniej a będąc w klasie przedmaturalnej poznałam Krzysztofa Komedę, który mnie zaprosił do klubu jazzowego w Warszawie i tam śpiewałam z nim podczas letnich akcji i to był mój taki pierwszy poważny krok, żeby na dobre zakochać się w muzyce jazzowej i zostać jej wierną do dzisiaj.
Poza Ellą Fitzgerald kto jeszcze miał na panią wpływ przy muzycznych wyborach.
Oprócz Elli, pamiętam, że trochę wcześniej będąc w szkole szkole usłyszałam i zachwyciłam się Wandą Warską śpiewającą jazz i Ludmiłą Jakubczak za timbre głosu i Marią Koterbską za swingowanie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień