Wypoczywał tutaj Żelazny Kanclerz Otto von Bismarck. Teraz szkolą się leśnicy. Warcino w gminie Kępice to miejsce, gdzie przyroda splata się z historią.
Podobno w Warcinie było tak cicho, że Otto von Bismarck co wieczór słyszał wycie wilków. Teraz tych zwierząt tu nie ma, ale podczas spaceru w pobliskich lasach wprawne oko dostrzeże zbłąkaną sarnę albo rudą kitę lisa. Wprawnych oczu (i uszu) nie brakuje, bo w niegdysiejszej rezydencji kanclerza Rzeszy mieści się Technikum Leśne szkolące przyszłych leśników i myśliwych.
Żona stwierdziła: szkaradny, więc pałac wyremontowano
Warciński majątek trafił we władanie Bismarcka dopiero w 1867 roku. Wcześniej przechodził przez ręce innych niemieckich rodów: von Zitzewitz, von Massow, von Podewils, von Blumenthal. Sam pałac, w stylu barokowym, powstał w 1664 roku. Przez lata podupadał, aż wreszcie wykupił go kanclerz - za 400 talarów, które otrzymał od Landtagu.
Skusiło go malownicze położenie budynku - w otoczeniu lasów i wszechobecnej zwierzyny łownej. Żona Bismarcka określała pałac jako „trochę szkaradny, ze zniszczonymi, wstrętnymi pokojami”, dlatego z remontem nie czekano długo. Dodatkowo do rezydencji dobudowano w 1872 r. skrzydło wschodnie. W 1901 r. powstał natomiast łącznik i skrzydło z wieżą zegarową. Taki pałac przetrwał do naszych czasów.
Otto von Bismarck jako miłośnik polowań zakochał się w warcińskich lasach chyba ze wzajemnością, bo pałacowe pokoje zawsze pełne były myśliwskich trofeów. Nic dziwnego, że w krótkim czasie rezydencja stała się jego ulubionym miejscem letniego wypoczynku, a Warcino zaczęto nazywać wkrótce wiejską stolicą Rzeszy.
Zapraszamy na salony i do ogrodu
Wejdźmy w końcu do środ-ka - tu na miłośników XIX-wiecznych wystrojów czeka wyjątkowa sala kominkowa, czyli zachowany niemal w oryginalnym stanie gabinet Bismarcka, w którym góruje zdobiony, glazurowany kominek. W pozostałych salach można obejrzeć inne eksponaty, myśliwskie trofea czy fragmenty broni myśliwskiej.
Na jednej z zewnętrznych ścian pałacu znajduje się rzeźba przedstawiająca ulubionego konia żelaznego kanclerza - Schmeterlinga, czyli Motylka. Dalej mijamy potężny dąb, pod którym w 1882 r. parafowano trójprzymierze zawarte między Niemcami, Austro-Węgrami i Rosją. Przechodząc przez uroczy mostek na stawku Pantofelku, dotrzemy do podnóża wzniesienia, na którym pochowane zostały ukochane psy Bismarcka. Groby, które wcześniej pochłonęło bagno, zostały odrestaurowane przez uczniów Technikum Leśnego.
Na szczególną uwagę zasługuje park pałacowy, którego częścią jest między innymi ogród botaniczny z cennym starodrzewiem i okazami roślin z całego świata. O jego pielęgnację osobiście dbał Żelazny Kanclerz, nie tylko samodzielnie wytyczając ścieżki, ale też pilnując, by przybywało nowych okazów.
Nieopodal znajduje się malownicze źródełko wody pitnej Joanna, z którego korzystają chętnie turyści, ale także mieszkańcy. Dlaczego? Podobno jedno z ujęć daje wodę czyniącą nasze lico niezwykle urodziwym, natomiast drugie napoi nasze serce i zapewni życie w zdrowiu. Głównym powodem jest chyba jednak to, że źródełko napełni puste baniaki zupełnie za darmo.
Z miłości do kobiety, z nienawiści do czarownic
Warcińskie lasy pełne są nie tylko saren, danieli i dzików, ale też legend i tajemnic. Gdy zapuścimy się nieco głębiej, wśród stare buki i sosny okalające pobliskie trakty, dotrzemy do podnóża Czarciej Góry.
Po wdrapaniu się na jej szczyt, ciekawski turysta znajdzie tam ruiny kaplicy rodowej Bismarcków oraz pokryte mchem grobowce. Kanclerz nakazał stworzenie mauzoleum dla swojej żony, która zmarła w 1894 r, choć niektóre źródła datują jego wybudowanie na 1905 r. Po śmierci Ottona ciało jego ukochanej jednak przeniesiono, by mogło spocząć u boku Żelaznego Kanclerza w niemieckim Friedrichsruh.
Skąd jednak wzięła się nazwa wzniesienia? Według legendy, przed wybudowaniem kaplicy, na Czarciej Górze miejscowa ludność wymierzała przed wiekami sprawiedliwość kobietom posądzanym o czary - podobno ostatnia czarownica o imieniu Svanita spłonęła na warcińskim stosie w 1765 roku.
Historia Bismarcków w Warcinie dobiegła końca, kiedy wkroczyli sowieci. Pałac zamieszkiwała wtedy synowa Ottona, która zażyła truciznę, nie mogąc pogodzić się ze stratą warcińskiego majątku.
Trzeba zdjąć kapelusz, bo las to kościół
Mawiał tak prof. Stanisław Sokołowski, patron Technikum Leśnego w Warcinie, które działa w pałacu od 1946 r. To szkoła wyjątkowa, bo jest jedną z jedenastu tego typu w Polsce oraz jedyną w województwie pomorskim.
Przyjeżdżając tu w czasie trwania roku szkolnego, z każdego zakamarka kompleksu pałacowego usłyszeć można dźwięki wydobywające się z myśliwskich rogów - to młodzi sygnaliści przygotowujący się do corocznych zawodów. Hejnał „Koniec polowania” może wryć się w pamięć, gdy zdecydujemy się w Warcinie zostać dłużej - pałac dostępny jest bowiem dla zwiedzających, a w odrestaurowanej wozowni dostępne są miejsca noclegowe. Mieści się tam również Centrum Edukacji Regionalnej.
Szkolna młodzież silnie angażuje się w działanie Ośrodka Rehabilitacyjnego Ptaków Drapieżnych „Dżawat” - nazwa to imię jastrzębia, który w 1981 r. zdobył tytuł Króla Łowów pod opieką warcińskiego ucznia. Wolontariacką pomocą obejmowane są ptaki, które do naturalnego środowiska wrócić mogą dopiero po wyleczeniu kontuzji, złamań i okaleczeń. Wybuch pandemii utrudnił w znacznym stopniu działanie ośrodka, jednak mimo tego udało się zrehabilitować w 2021 r. 13 ptaków.
Gdzie jechać dalej?
Warcino może przyciągnąć na dłużej, ale dla wytrawnych turystów może być tylko przystankiem na szlaku atrakcji turystycznych gminy Kępice. Znajdą tu również coś dla siebie miłośnicy wodnych rozrywek. Nad Jeziorem Obłęskim, ok. 10 kilometrów dalej, działa Ośrodek Wypoczynkowy „Sobótka”, gdzie adrenalinę podnieść może przejażdżka na wakeboardzie. Nurtem malowniczej, niekoniecznie rwącej Wieprzy, popłyniemy natomiast kajakiem.
Nic straconego dla wielbicieli spacerów! Rzekę można podziwiać z suchego lądu, przechadzając się ścieżką wytyczoną wzdłuż brzegu w Kępicach. Jeśli wolimy bardziej ustronne miejsca, spodobać się może błysk tafli jeziora Kryształ lub śpiew dzikich ptaków nad Jeziorem Lewarowym, za którym przebiega granica z województwem zachodniopomorskim.
Jak dotrzeć do tych cudów natury? Do Kępic dojedziemy ze Słupska pociągiem regionalnym w zaledwie pół godziny, później to już tylko 4 km piechotą do Warcina. Jeśli zdecydujemy się na krótki wypad, to z pomocą przychodzi nam (albo raczej przyjeżdża) weekendowa linia nr 320 słupskiego PKS-u - tymi autobusami dojedziemy prawie pod same pałacowe wrota, a później wrócimy bez problemu do miasta. My jednak polecamy wycieczkę rowerową. Wtedy dotrzeć można do każdego zakamarka warcińskiej krainy.