Tu hrabia zażywał kąpieli. Zaglądamy do dawnego spa Potockich w Łańcucie
W swoje 90. urodziny luksusowe łaźnie rzymskie Potockich nabrały blasku, niczym z początku ubiegłego wieku. A były wtedy powodem do dumy. Niewiele rezydencji mogło się pochwalić takimi cudami techniki i wnętrzami kąpielowymi. Turyści będą mieli szansę zajrzeć tu od lutego.
Luksusowe łaźnie rzymskie powstały w części piwnic łańcuckiej rezydencji pod koniec lat 20. XX wieku.
- Wyposażone były, jak na tamte czasy, w najnowocześniejsze systemy grzewcze, urządzenia kąpielowe i do elektroterapii, saunę, przyrządy gimnastyczne - podkreśla Grażyna Ulma, zastępca dyrektora Muzeum - Zamku w Łańcucie.
Były powodem do chluby. Niestety, wojna wszystko zmieniła. - Po wyjeździe Potockich miejsce to popadło w degradację, nie było należycie szanowane. Traktowano je jako zwykłe piwnice do przechowywania rzeczy niepotrzebnych. Nie było pieniędzy na niezwykle kosztowny remont łaźni - mówi Wit Karol Wojtowicz, dyrektor Muzeum - Zamku w Łańcucie. - Część wyposażenia została oddana na złom, część przekazana do innych ośrodków.
W nieogrzewanych już pomieszczeniach wszystko niszczało. Pojawiła się wilgoć, zagrzybienia. Farby zaczęły się łuszczyć i odchodzić płatami.
Dyrektor Wit Karol Wojtowicz cieszy się, że udało się zdobyć pieniądze i spełniło się jego marzenie o odrestaurowaniu tego miejsca.
- To ogromna radość, że po wielu latach niebytu zamek odzyskał ten znaczący fragment ekspozycji.
Na podstawie dawnych zdjęć
Jeszcze przed otwarciem odnowionych łaźni dla turystów, mogliśmy je podziwiać z grupą dziennikarzy.
Wchodzi się do nich z parteru drewnianymi schodami z ciemnej dębiny.
- Co ciekawe, po zdjęciu trepów okazało się, że schody zostały wykonane w wyciętych w ziemi stopniach, na których położono cegły i drewno - opowiada Wit Karol Wojtowicz. - To wszystko było dobre dla niewielkiej ilości gości i domowników. Natomiast odnawiając łaźnie musieliśmy to zejście wykonać porządniej, z uwagi na bezpieczeństwo turystów.
Alicja Mogielska, kierownik Działu Konserwacji Dzieł Sztuki w Muzeum - Zamku w Łańcucie zwraca uwagę także na oryginalną, odrestaurowaną boazerię w tej klatce schodowej, a także na niezwykle ciekawą polichromię na sklepieniu łukowym, przedstawiającą fontannę, którą zdobią stwory podobne do szczupaków i delfinów.
Wchodzimy do pierwszego pomieszczenia - gabinetu wypoczynkowego wyposażonego w skórzaną kanapę, fotele, stół, piękne wieszaki na ubrania.
- Dawny pokój wypoczynkowy wypełniony był właśnie takimi stylowymi meblami w typie XVIII-wieczych Hepplewhite’ów - opisuje Wit Karol Wojtowicz.
Ozdobą gabinetu są polichromie z motywami kwiatowymi.
- Po ich oczyszczeniu wyszły nam piękne szczegóły. Proszę zwrócić uwagę na te niewielkie żółte motylki. Jest ich zaledwie kilka - Alicja Mogielska pokazuje drobne dekoracje ścienne.
Dowiadujemy się, że w tym pokoju wszystkie portale, boazeria i snycerka to rekonstrukcja, którą wykonano na podstawie fantastycznie zachowanych zdjęć archiwalnych z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Na zlecenie Alfreda Potockiego wykonał je Józef Piotrowski, konserwator zabytków sztuki i kultury, członek Towarzystwa Naukowego Lwowskiego. Miały być wykorzystane w dużej monografii o zamku, która, niestety, nie wyszła drukiem, natomiast w znacznie skromniejszej formie wydano przewodnik.
Z pokoju wypoczynkowego wchodzi się do niewielkiego baru - pijalni wód mineralnych, kawy i nie tylko. Tu uwagę zwraca oryginalna komoda z karafkami, szklanicami, kieliszkami i innymi szklanymi naczyniami. Mebel wieńczy rzeźba. Nie jest to Bachus, jak myślano, lecz pijący Satyr z różkami. W otoczeniu kiści winorośli.
Wąski korytarz z gabinetu wypoczynkowego prowadzi do toalety, ale także do windy, która woziła domowników i gości hrabiego na piętra. Tu możemy przyjrzeć się pierwszym odnalezionym warstwom ozdób malarskich ścian.
Kolejnym pomieszczeniem, do którego wchodzi się po „wypoczynku”, jest gabinet fizykoterapii, bogaty w urządzenia do elektroterapii. Ten, jak podają źródła, na sklepieniu miał rysunki wodnych stworów, ryb i delfinów. Znajdowały się tam lampy kwarcowe, diatermia, sześcioboczna kabina do „kąpieli elektrycznych”, leżanki do rehabilitacji i masaży.
Dużo udało się z tego odtworzyć. - Oryginalne są: zegar nad lustrem, waga znaleziona w zamkowych magazynach, metalowy kosz i część ebonitowych elementów służących do elektroterapii - wylicza kierownik Działu Konserwacji Dzieł Sztuki. - Nasz również jest taborecik i biała skrzynka. Większa część to jednak rekonstrukcja, m.in. leżanki, kabina do elektroterapii.
Z kolei lampy to antyki, z epoki.
Pomieszczenie dekorowane jest analogiczną boazerią na ścianach, jak w gabinecie wypoczynkowym.
Dalszy punkt zwiedzania to tzw. kąpielisko, całe wyłożone niewielkimi kafelkami. W kolorach błękitu, niebieskiego, piaskowego.
- Większość ceramiki na podłodze, ścianach i sklepieniu jest oryginalna. Niewiele było wypełnień. Płytki zachowały się świetnie scalone - mówi Alicja Mogielska wskazując, że oryginalne są tu duża wanna i mniejsza do nasiadówek wraz z armaturą.
Podobnie jak ciekawe w kształcie i formie elementy do wentylacji oraz drzwi prowadzące do trzech niewielkich, przylegających pomieszczeń: łaźni tureckiej - mokrej, parowej, łaźni rzymskiej do gorących, suchych, powietrznych kąpieli oraz do toalety.
Dowiadujemy się, że na zdjęciach archiwalnych drzwi były drewniane. Ale zapewne nie sprawdziły się w wilgotnych wnętrzach, więc zostały wymienione na metalowe. Pierwotnie niklowane, co dawało efekt srebra.
- Po wielu debatach zdecydowaliśmy się zostawić elementy z mosiądzu, nie niklowane. Rekonstruowane również są w tym samym kolorze, żeby nie wprowadzać dysonansu.
Na jednej ze ścian w oczy rzucają się trzy urokliwe, stylowe prysznice. Zostały wykonane na podstawie zdjęć.
- Zmierzenie ich było dość proste, ponieważ zostały sfotografowane na tle drobnych płytek ceramicznych. Bardzo łatwo było nam zatem obliczyć średnicę rur, szerokość, wysokość. Poza tym widoczne były ślady w podłodze z pierwotnego posadowienia - tłumaczy Wit Karol Wojtowicz.
Leżanka z marmurowym blatem też jest oryginalna. Przez długi czas znajdowała się w dziale konserwacji.
Łaźnie bez wody
Ten, kto liczył, że w łaźniach zażyje kąpieli, będzie nieco rozczarowany. - To tylko atrapy. Nie można się tu kąpać - śmieje się kierownik i na poważnie tłumaczy, że wody nie podpinali ze względów bezpieczeństwa. Byłaby to dodatkowa ingerencja w budynek.
Dyrektor Muzeum - Zamku dodaje, że przed remontem w łaźniach rzymskich były widoczne spore ubytki w niektórych partiach ścian, ponieważ w latach 50., kiedy zakładano centralne ogrzewanie, potraktowano te piwnice jako niczemu nie służące. Przez środek biegły więc rury w osłonach z wełny mineralnej, swobodnie przekute w ścianach. - To wszystko trzeba było usunąć. Zrobić centralne ogrzewanie poza łaźniami. Pozatykać dziury.
Żmudna praca, ale dająca fantastyczny efekt. I satysfakcję.
- Gdy dziś chodzimy po tych odnowionych wnętrzach, ciepło robi się na sercu - przyznaje Grażyna Ulma.
Relaks dla gości hrabiego
Troszkę historii. „Całą sieć wodnokanalizacyjną wraz z doprowadzeniem wody uzdrowiskowej ze źródeł z Handzlówki, odległej o 10 km od Łańcuta, a także wszystkie urządzenia sanitarne kąpielowo - natryskowe łaźni wykonała firma Antoniego Kunza ze Lwowa. W zbiorach biblioteki i archiwum Muzeum - Zamku w Łańcucie przechowuje się zestaw jego 10 oryginalnych planów z lutego - kwietnia 1927 roku” - czytamy w artykule Marty Paterak „Łaźnie i elektroterapia w zamku w Łańcucie”. Instalacje i urządzenia elektryczne wykonało z kolei Akcyjne Towarzystwo Elektryczne Sokolnicki & Wiśniewski ze Lwowa.
Hrabia Potocki do łaźni zapraszał swoich ważnych gości, by oddawali się tu relaksowi. Marta Paterak cytuje pamiętnik Wirgilii Sapieżyny, krewnej Potockich z Ameryki:
„1933. Gdy na weekend wybraliśmy się do słynnego, łańcuckiego zamku ciotki Betki (Elżbiety Potockiej), była to pierwsza wizyta, która składałam w Polsce (...). Przybyliśmy około 7 wieczorem. Inni goście, według tego, co mówił burgrabia, który nas witał - około 20 osób, rozeszli się do swoich pokoi, herbatę piliśmy więc sami. Zanim skończyliśmy, przyszedł przywitać nas Alfred, syn ciotki Betki. Zaprowadził nas do naszych pokoi ogrzanych kominkami i mocno pachnących. Mąż od razu wyszedł z nim, by wziąć turecką łaźnię i masaż w pomieszczeniach znajdujących się pod zamkiem. Moje rzeczy były rozpakowane, walizy zniknęły. Weszła pokojowa z oznajmieniem, że kąpiel gotowa”.
Otwarcie dla gości nowej atrakcji turystycznej zamku planowane jest na nowy sezon, czyli w lutym.
- Ze względu na niewielką powierzchnię łaźni i specyfikę tych wnętrz, nie będzie to turystyka masowa - zastrzega Wit Karol Wojtowicz. - Zastosujemy bardzo podobne zasady jak z drugim piętrem. Będziemy wpuszczać maksymalnie 10-osobowe grupy, wcześniej umówione. Po każdych takich odwiedzinach musi być przerwa na stabilizowanie klimatu.
Dyrektor dodaje, że myśli także o przygotowaniu wirtualnego spaceru po łaźniach rzymskich. W planach jest wystawa środków czystości pochodzących z międzywojnia. Mydeł, past do zębów, szczoteczek i innych akcesoriów związanych z kąpielą.
Wielki remont w Łańcucie
Dobiegające końca prace remontowo-konserwatorskich w rezydencji Potockich pochłonęły miliony złotych i były możliwe dzięki dofinansowaniu z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Zakres prac był ogromny. Odnowione zostały elewacje, fortyfikacje, ogrodzenia (prawie 2,5 km), rzeźby, ogród włoski, wewnętrzne dziedzińce, wieżyczki obronne przy moście, bramy wjazdowe oraz alejki.
Remontowana jest oranżeria, która stanie się nowoczesnym Centrum Edukacji, Kultury i Tradycji im. Jana Potockiego. Podczas jej odnowy udało się odkryć dawny system ogrzewania podpodłogowego z piecami i prawdopodobnie ślady prochowni. Budynek ten został wzniesiony dzięki decyzji księżnej Marszałkowej Lubomirskiej według projektu Chrystiana Piotra Aignera, jednego z najwspanialszych architektów z XVIII i początku XIX w., który głównie pracował w Puławach, ale w Łańcucie też miał spory dorobek, jak np. Sala Balowa, Wielka Jadalnia, neogotycka elewacja.
- Chcemy pokazywać, uczyć, przybliżać historię. Stąd też na parterze planujemy Słownik Terminologiczny Sztuk Pięknych i Słownik Sztuki Ogrodowej. Pokażemy historię tego domu, bogactwo jego zbiorów, ogrody baroku, renesansu. W jednym z narożników odtworzony zostanie teatr łańcucki, gdzie zaprezentujemy wszystkie dekoracje, jakie posiadamy. W przeciwległym narożniku stanie atrapa balonu, którym wzleciał podróżnik, literat - Jan Potocki.
Na piętrze korytarz będzie poświęcony początkom Łańcuta. W pierwszej sali zaprezentowana zostanie historia rodziny Szreniawitów Lubomirskich, druga poświęcona będzie księżnej Marszałkowej i Janowi Potockiemu, trzecia - Pilawitom Potockim, a ostatnia przeznaczona będzie na warsztaty dla dzieci i młodzieży. W każdej zainstalowane zostaną rzutniki i ekrany. Z pomocą mappingu goście przeniosą się do zamkowych wnętrz, np. gabinetu, sali balowej. Odnowiona zostanie też ujeżdżalnia z 1830 roku.
Prace potrwają do grudnia 2020.