Trzeba pomyśleć. W Muzeum Borów Tucholskich mogą być żywe lekcje historii
Radna Wiesława Alichniewicz podzieliła się swoimi przemyśleniami o funkcjonowaniu muzeum. Wiele osób myśli tak samo.
- Mam dużo kontaktów w innych miastach. Dzwonią do mnie znajomi z Uniwersytetu Trzeciego Wieku i pytają, czy w muzeum coś się zmieniło, bo chętnie by wpadli do Tucholi - opowiada Wiesława Alichniewicz. - Dyplomatycznie odpowiadam, tak zmienia się, zapraszam. Nie mówię tego w złej wierze, ja sugeruję, że może być to wspaniałe miejsce dla uczniów i odwiedzających i może to miejsce żyć. Nie chcę krytykować.
Radna zauważyła, że od lat nie zmienił się wystrój sal przyrodniczej i etnograficznej. - Przecież można porozmawiać z technikum leśnym, mają w swoich zbiorach mnóstwo ciekawych przedmiotów. Poza tym na strychu jest miejsce, gdzie można gromadzić eksponaty od mieszkańców. Lutowa wystawa dowiodła, że mieszkańcy chętnie dzielą się swoimi zbiorami. Można by tworzyć wystawy, opisywać i pokazać pasje mieszkańców.
Alichniewicz dodała, że muzeum jest w pięknym miejscu, można nawiązać współpracę z muzeum w Bydgoszczy.Tam mają duże zbiory, którymi chętnie się podzielą. - Nasi seniorzy wyjeżdżają na warsztaty, a przecież takie warsztaty aż się proszą, żeby były na miejscu - mówiła. - Muzeum może żyć i wzbogacać wiedzę o kulturze, przyrodzie i sztuce. Może powstałaby jakaś grupa, która społecznie zaangażuje się w prace muzeum. Podpowiadałaby, co można zrobić i jak. Można nawiązać współpracę ze szkołami. Nie musi być ciągle ta sama wystawa.
Starosta odniósł się pozytywnie do pomysłu. Do tematu wrócimy.