Z. Herbert pozostawił po sobie wiersz o uroczym tytule „Contra Augustinum Pontificem in Terra Nubica peccatorem in purgatorio”. Nadanie pompatycznego tytułu dość skromnemu utworowi literackiemu i to jeszcze w języku łacińskim jest wyraźnym znakiem, że autor będzie mówił o rzeczy ważniejszej niż mogło się na pierwszy rzut oka wydawać. Rozumiejący język łaciński wiedzą, że mówi w nim o Augustynie, biskupie w prowincji nubijskiej, który jako grzesznik przebywa obecnie w czyśćcu.
Czemu Herbert sprowadza z nieba do jego pełnego pokutników przedsionka wielkiego Ojca Kościoła, który nie tylko od wieków cieszy się opinią świętości, ale do tego jest autorytetem w wielu dziedzinach – od gramatyki i muzyki przez filozofię po teologię? Czyni tak za to, że Augustyn nie zdoła już wymazać jednego zdania: „kochaj i czyń co chcesz”, które na przestrzeni wieków pchnęło wielu do decyzji i działań, które na innych ściągały łzy i ból. Rzeczywiście w imię czegoś, co ludzie uznają za miłość, popełniono tak wiele zbrodni, że poeta ma pełne prawo umieścić na chwilę Augustyna w czyśćcu, byśmy się dwa razy zastanowili czy aby na pewno działamy z miłości.
W Dziejach Apostolskich Łukasz Ewangelista notuje z kolei słowa św. Piotra, księcia Apostołów, które skierował on do przedstawicielu Sanhedrynu, gdy zabraniali jemu i Janowi przemawiać w imię Jezusa: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Gdyby pójść za Herbertem i zrzucić na autora odpowiedzialność za tych wszystkich, którzy jego zdanie wezmą jako oręż w złej sprawie, to Apostołów, którzy – jak wszyscy wiemy zasiadają w niebie na dwunastu tronach – też trzeba by na chwilę ściągnąć do czyśćca. Oczywiście to nie samo zdanie wymaga oczyszczenia ogniem czyśćcowym, ale przekonanie wielu, którzy są przekonani, że słyszą Boga, podczas gdy tak naprawdę słuchają samych siebie.
Niestety widzenia mistyków, słowa wypowiadane przez opętanych podczas egzorcyzmów, głosy słyszane podczas modlitwy czy objawienia przynoszone przez ukazującą się Maryję czy Pana Jezusa są dla wielu chrześcijan bardziej boskie niż nauczanie Kościoła zawarte w Piśmie i Tradycji i przekazywanie obecnie przez urząd nauczycielski Kościoła. Przykłady można mnożyć, ale myślę, że wszyscy w ostatnim czasie spotkaliśmy się z sytuacją, gdy powołując się na zdanie „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” i jakieś niepewnej proweniencji objawienie ktoś odmawiał założenia maseczki w kościele czy walczył z przyjmowaniem Komunii Świętej na dłoń....
Kiedy Piotr i Jan powoływali się na boski autorytet wbrew zaleceniu Sanhedrynu wcale nie mówili, że mieli jakieś widzenie, spotkali mistyka czy ukazał im się anioł z nieba i nakazał im działać w jakiś konkretny sposób. Mówią o tym, że ich ręce dotykały Boga, że ich oczy Go widziały, że rozmawiali z Nim tak, jak się rozmawia z przyjacielem. Bóg, którego słuchają bardziej niż człowieka, nie przychodzi w widzeniach i objawieniach, ale przyszedł w ludzkim ciele, w człowieku – Jezusie z Nazaretu, który stał się nowym Adamem i zapoczątkował nowy lud, Kościół.
Dla chrześcijan zdanie o tym, że bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi, oznacza zatem przylgnięcie do Pana i Jego Kościoła, który rozproszone dzieci Boże gromadzi w jedno. Dla nieznających Chrystusa będzie okazją do oddzielania się od innych, do pielęgnowania własnego poczucia wyższości i budowania swojej własnej wspólnoty według własnych wyobrażeń o tym, co dobre, słuszne i sprawiedliwe. I to nie Jan i Piotr trafią za to zdanie do czyśćca, ale ci, którzy myślą, że Bóg przemówił przez kogoś innego niż Jezus. Nie ma innego imienia, w którym możemy być zbawieni.