Trump chwali, krzepi i robi z nami biznes na gazie
Słuchając wczorajszych wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa, z wielkim zaskoczeniem odniosłem wrażenie, że Polska i Stany Zjednoczone mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Nie chodzi mi przy tym o jakieś żarty dotyczące na przykład ogromnej roli dolara w życiu Polaków, bo dolar zatracił już sporo ze swej dawnej magii i musi teraz mozolnie rywalizować z innymi walutami, jak chociażby euro, a i nasza złotówka też jest przecież dzisiaj walutą całkiem przyzwoitą.
Ze zdziwieniem więc słuchałem prezydenta USA, który narzekał na amerykańską telewizję CNN, krytykując ją za nierzetelne relacje. „Mam nadzieję, że media w Ameryce mogą być nie tylko wolne, ale i uczciwe” - powiedział z goryczą prezydent Trump. Wtedy również i nasz prezydent Duda poskarżył się na polską stację telewizyjną (nie wymienił nazwy), która przemilczała jego wizytę w Chorwacji. Sytuacja Trumpa jest jednak w kwestii mediów o wiele trudniejsza, bo przecież w Ameryce nie ma telewizji państwowej.
Innym zaskakującym wątkiem w wypowiedzi amerykańskiego lidera była krytyka skierowana pod adresem byłego prezydenta Baracka Obamy. Chodziło o to, że Obama nie doprowadził do wykrycia ewentualnego rosyjskiego wpływu na wynik wyborów prezydenckich w Stanach. Obama nie wykorzystał informacji wywiadowczych, zaniedbał, nie zareagował - wymieniał oskarżenia prezydent Trump. Nasz prezydent w tej kwestii nic nie dodał, choć aż się prosiło o to, bo przecież zarzuty dotyczące poprzedników to stały fragment gry, a fraza „Tuska wina” jest w Polsce powtarzana równie często, jak „Zdrowaś” w różańcu.
Do wspólnych polsko-amerykańskich spraw dołączyć mają niebawem rakiety typu „Patriot”, a przede wszystkim gaz łupkowy, dla którego prezydent Trump na serio chyba widzi w Polsce i krajach Trójmorza duży rynek zbytu. Trudno powiedzieć, czy transport gazu statkami z drugiej półkuli może być ekonomicznie opłacalny, ale zapewne może być jakimś argumentem podczas negocjowania ceny rosyjskiego gazu. W tym przypadku interesująco wygląda zwłaszcza postawa Węgier, które już negocjują podłączenie się do rosyjskiego rurociągu Turkish Stream. Pewnie uzyskają niezłą cenę - choć oczywiście taki geszeft z Gazpromem nie świadczy najlepiej o solidarności wśród krajów Trójmorza w dziedzinie źródeł energii.
Nasz prezydent w tej kwestii nic nie dodał, choć aż się prosiło o to, bo przecież zarzuty dotyczące poprzedników to stały fragment gry, a fraza „Tuska wina” jest w Polsce powtarzana równie często, jak „Zdrowaś” w różańcu.
Co prawda nie było wczoraj mowy o gwarancji obecności wojsk amerykańskich w Polsce, ale za to było mnóstwo wielkich słów i krzepiących pochwał pod adresem naszego wspaniałego narodu, ducha i państwa. Prezydent Trump nie powiedział tego wprost, ale widać było, iż w Polsce czuje się dobrze i gdyby mógł, to może nawet zostałby u nas na dłużej niż16 godzin. Ale nie mógł, bo śpieszył się do Hamburga, więc i o zniesieniu wiz do USA mowy nie było. No cóż, nie można mieć wszystkiego.