Nigdy jeszcze tak nie było, żeby Suwalszczyzna stała się pępkiem świata. A coś takiego miało w lutym i marcu mijającego roku miejsce.
Przyjechała do nas cała czołówka obecnej władzy, z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele. Nie ma się oczywiście co czarować i uważać, że Suwałki stały się najważniejsze. W centrum polityki znaleźliśmy się tylko na chwilę. Bo u nas akurat odbywał się wielki test - czy po kilku miesiącach nowej władzy PiS jest górą, czy PO.
I nie chodziło bynajmniej o jakieś kluczowe sprawy, lecz o jedno miejsce w 100-osobowym Senacie. W sumie, niczego na tym nagłym zainteresowaniu nie wygraliśmy. Te drogi, która mieli nam budować wcześniej, będą budować, a to, czy powstanie nowoczesna kolej, jak było niewiadomą, tak i pozostało.
Po raz kolejny Suwałki stały się głośne w całym kraju, gdy w trakcie niekończącej się debaty o Trybunale Konstytucyjnym jeden z posłów rzucił, że można by jego siedzibę przenieść na przykład do miasta nad Czarną Hańczą. To, niestety, nie był element większej strategii polegającej na rozlokowywaniu centralnych instytucji poza stolicą, jak w niektórych krajach, lecz kolejny straszak na nielubianych sędziów. Ja to bym wolał, aby w przyszłym roku politycy Suwałkami już się nie bawili, tylko zrobili coś konkretnego dla ich mieszkańców.