Trenerzy alarmują: - 20 złotych to bariera

Czytaj dalej
Fot. Mirosław Woźniak
Joanna Bejmajoanna.bejma@pomorska.pl

Trenerzy alarmują: - 20 złotych to bariera

Joanna Bejmajoanna.bejma@pomorska.pl

W barcińskim ratuszu poruszono problem odpłatności za zajęcia w klubach.

Przedstawiciele klubów sportowych i Barcińskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji spotkali się podczas komisji oświaty kultury i sportu, by omówić nowe zasady współpracy. Te (z sześcioma klubami przyp. red.), obowiązują od stycznia br. By przygotować się do współpracy prowadzono rozmowy z instruktorami w ramach funkcjonowania sekcji i grup piłkarskich.

- Kiedy omawialiśmy możliwości finansowe wspólnie stwierdziliśmy, że środki, którymi stowarzyszenia dysponują nie starczą na to, by zabezpieczyć dodatkowe atrakcje. Mówiliśmy o nich w tym kontekście, by zmobilizować uczestników do systematycznego, aktywnego uczestnictwa, bo z frekwencją bywało różnie - przypomniała Beata Gaik-Mazurek, prezes BOSIR-u.

Opracowano więc regulamin współpracy i miesięczną opłatę w wysokości 20 złotych.

Marcin Kaśków, prezes Dębu Barcin oświadczył, że kiedy pojawił się pomysł takiego finansowania klubów był i jest jego orędownikiem. - Na tę chwilę jednak nasza współpraca jest daleka od oczekiwań. I nie chodzi tylko o finanse - zaznaczył.

Wymienił brak umowy między BOSiR-em a klubem. Chciałby, aby w dokumencie było rozgraniczenie, kto odpowiada za merytorykę, kto za finanse. - Bo kto będzie odpowiadał za to, że we wrześniu czy w październiku skończą się pieniądze? - zapytał.

Zwrócił także uwagę na brak dobrej komunikacji i brak zaufania do klubu.

Obecna na spotkaniu wiceburmistrz Lidia Kowal nie zrozumiała, jak klubowi we wrześniu czy w październiku może zabraknąć pieniędzy. - Zmieniła się formuła wypłaty wynagrodzeń. Mieliśmy to w formie ryczałtu, teraz trenerzy mają godzinówkę. W tej chwili mają po trzy treningi i jak będą robić tyle treningów, wyczerpią budżet w październiku - wyjaśnił Marcin Kaśków.

Przedstawiciele z Piechcina w osobach Dawida Nowackiego, prezesa Zagłębia Piechcin, Jakuba Wojciechowskiego, trenera bilardu oraz Michała Pipina, sekretarza ZP i sponsora, oświadczyli zaraz, że największą bolączką mieszkańców ich miejscowości jest opłata za zajęcia.

- Pani prezes była na spotkaniu i widziała co było. To duży problem. Z tego co słyszałem w Barcinie trochę mniejszy. Jak będą te opłaty to w Piechcinie zniknie wszystko. Chyba nie o to chodziło - powiedział prezes.

Dodał, że nie ma tu także tylu sponsorów co w Barcinie.

Radna Ewa Kołodziejska i burmistrz Michał Pęziak powtórzyli, że pieniądze z opłat mają iść na uatrakcyjnienie zajęć. Te mają w większym stopniu przyciągnąć młodych.

Wątpliwość w tej kwestii miał jednak Jakub Wojciechowski. - Nigdy nie spotkałem się z problemem, bym miał małą frekwencję. A jak dziecko nie przychodziło, ponosiło konsekwencje, na przykład nie jechało na zawody. Mówiłem, że to nie sks-y, ale na spotkaniu była inna reakcja. Rodzice byli anty nastawieni do odpłatności. Nasza miejscowość jest specyficzna, będę powtarzał to jak mantrę. Są problemy, patologie, plotka poszła, że każdy zapłaci, a jest możliwość ulg. Na drugi dzień się dowiedziałem, że nawet za orlika trzeba będzie płacić. Nie wiem, czy nie odniesie to zupełnie innego skutku w przypadku Piechcina, że na niektórych zajęciach nie będzie nikogo - stwierdził.

Głos zabrał Rafał Moritz, trener UKS Barcin. Zaznaczył, że klub owszem dostaje pieniądze o gminy, ale już od dawna zbierał dodatkowe środki. - Skończyły się czasy, że wszystko jest za darmo, przy ośmiu treningach w miesiącu 20 złotych to jest 2 i pół złotego za zajęcia. Kto taką ofertę może dać?

- Świadomy rodzic będzie wolał, żeby dziecko czas wolny spędziło w formie zorganizowanej pod opieką osoby dorosłej, wykwalifikowanej, nie na podwórku. Jak jest teraz dyskusja z rodzicami to dobrze by było, gdyby ten trener, działacz zaczął tłumaczyć, że to w trosce o dzieci. Problemem jest nie 20 zł, tylko generalnie brak dzieci na zajęciach. Zajęcia mają być atrakcyjne i wtedy dziecko przyjdzie - dodał burmistrz.

- Trzeba uświadomić rodzicom, że kluby to nie sks-y. W klubach dzieci rywalizują na arenach wojewódzkich, nie można łączyć jednego z drugim - dopowiedział Rafał Moritz.

Marcin Kaśków zaproponował, że skoro są dysproporcje między Barcinem a Piechcinem, to może zrezygnować z opłaty w Piechcinie?

- Ludzie nie róbcie z Piechcina dziadowa - zareagował burmistrz.

Inne propozycje mieli radni Rafał Rydlewski i Janusz Wojtkowiak. Pierwszy zaproponował, by opłatę za zajęcia wprowadzić w programie pilotażowym od września.

- Nowy sposób myślenia do mnie dociera, ale jest gdzieś obawa, żebyśmy nie zrobili sobie krzywdy - powiedział.

Janusz Wojtkowiak zaproponował z kolei, by zamiast 20 złotych wprowadzić najpierw opłatę w wysokości 5 złotych.

Beata Gaik-Mazurek odnosząc się do ostatniej kwestii oświadczyła, że program pilotażowy nie jest dobrym pomysłem.

- Zmiany wprowadza się wtedy, kiedy one następują, a te zmiany są od stycznia. Opłaty zostały wprowadzone od marca- usłyszeliśmy. - W przypadku każdego stowarzyszenia za działalność merytoryczną odpowiada zarząd stowarzyszenia i my w to absolutnie nie chcemy ingerować, ale za finansowanie przedsięwzięć odpowiada BOSiR - odpowiedział prezesowi Dębu.

Dodała, że dla spółki, podstawą do działania jest umowa podpisana na zarządzanie z gminą.

- Nie potrzebujemy w tym momencie umów ze stowarzyszeniami. Opracujemy je w momencie, kiedy będą już szczegółowo określone zasady i kiedy będziemy wiedzieli, jaka jest lista uczestników poszczególnych zajęć - dowiedzieliśmy się.

Zapewniła, że Dębowi nie skończą się pieniądze przy końcówce roku (bo te kwestie będą na bieżąco monitorowane), a BOSiR chce i korzysta z doświadczeń klubu.

- Brak zaufania? W pewnym momencie ten brak zaufania odczuliśmy. Wiemy, że trudno jest coś odbudować, ale staramy się nawzajem.

Prezes przyznała dalej, że spotkanie jakie odbyło się w Piechcinie było trudne i największą bolączką rzeczywiście była 20-złotowa opłata. Dodała, że instruktorzy przyznawali, że mają dzieci, ale bywa, że nie ma ich zbyt dużo, niektóre nie uczęszczają na zajęcia wcale (nie dotyczy to wszystkich zajęć), i żeby zachęcić do uczestniczenia w nich, należy je uatrakcyjnić.

Przypomniała, że opracowano ulgi, i powtórzyła, że zajęcia, o jakich mowa, to nie sks-y, które odbywają się w szkole. Zajęcia te odbywają się po lekcjach i prowadzą je instruktorzy, którzy dostają za to wynagrodzenie.

Joanna Bejmajoanna.bejma@pomorska.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.