Trener Polonii Przemyśl: Plusy jesieni? To, że się skończyła
O fatalnej rundzie jesiennej rozmawiamy z Pawłem Załogą, trenerem Polonii Przemyśl, która w rundzie jesiennej wywalczyła tylko 17 punktów i jest na pozycji spadkowej.
Nie da się ukryć, że to trudny rok dla Polonii Przemyśl...
Była reforma 3 ligi, spadliśmy i jakoś nie mogliśmy się pozbierać i odnaleźć w nowej rzeczywistości. Do tego nie oszczędzały nas kontuzje. To wszystko złożyło się na taki, a nie inny wynik.
Najprościej będzie zapytać: co się stało z Polonią Przemyśl w rundzie jesiennej?
Chyba trochę złudne były sparingi, które wyglądały dobrze w naszym wykonaniu i zanosiło się na to, że wszystko będzie fajnie. Pojawiły się jednak wspomniane przeze mnie kontuzje i nie mogliśmy odnaleźć rytmu. Staraliśmy się szukać nowych rozwiązań, ale cały czas coś się działo. Końcówkę rundy dogrywaliśmy w 12-13.
Mimo wszystko drużynie z takim potencjałem ludzkim wywalczenie 17 punktów po prostu nie przystoi...
Nie przystoi, ale tak naprawdę miałem jedenastu seniorów, a reszta to juniorzy. Kontuzje mieli Skała, Jaroch, Wanat, Sedlaczek, Gosa i tak mógłbym jeszcze wymieniać. Kadra okazała się za wąska. Niektórzy juniorzy na tę ligę byli za słabi fizycznie. Część grała na własną odpowiedzialność na środkach przeciwbólowych. Może 2-3 mecze zagraliśmy w optymalnym składzie, ale już nie w optymalnej formie.
Występy w rundzie jesiennej mogą być jeszcze pokłosiem dosyć pechowego spadku z 3 ligi?
Wiedzieliśmy, że będzie reforma więc o pechu mówić nie można. Po prostu JKS był skuteczniejszy i to on się utrzymał. Może ten spadek siedział jednak w głowach, a do tego w 4 lidze gra się inaczej.
Co było największym mankamentem pana drużyny?
Na pewno skuteczność. Do tego szwankowała gra obronna. Stoperzy nie byli tak pewni jak w 3 lidze, ale to też pokłosie zmian kadrowych. Teraz na bokach defensywy grali młodzieżowcy. Bolączka były również bramki tracone po stałych fragmentach gry.
A jakieś plusy tej jesieni pan dostrzega?
To, że się skończyła. Będzie można odpocząć i każdy zdoła się wykurować. Jest też sporo do przemyślenia, bo nie tak to miało wyglądać. Chcieliśmy postawić na wychowanków, ale teraz widać, że potrzebujemy wzmocnień. Młodzież musi się jeszcze uczyć.
Po jednym z meczów oddał się pan do dyspozycji zarządu, ale ten nie czynił gwałtownych ruchów. Po rundzie również jasno powiedziano, że stawiają na pana. Takie poparcie musi pana cieszyć?
Każdy kto chodził na nasze mecze widział jaka jest sytuacja kadrowa. Gdyby nie kontuzje to inaczej by to wyglądało. Tego jestem pewien.
Do kiedy zostajecie w treningu?
Potrenujemy do końca listopada, bo do wtedy piłkarze mają umowy. Grudzień jest miesiącem niepłatnym u nas, ale jak ktoś będzie chciał trenować, to jestem do dyspozycji.
Jak dużych zmian możemy się spodziewać zimą?
Pozyskanie 5-6 zawodników, to takie moje ultimatum, aby pracować z dobrym skutkiem. Pewnym piłkarzom trzeba też pewnie będzie podziękować.
Do jakich formacji w głównej mierze potrzebujecie nowych zawodników?
Na pewno musimy wzmocnić obronę i atak. Pomoc i liczbowo, i jakościowo wygląda całkiem nieźle.
Ma pan już kandydatów, czy potrzebne będą testy?
Nie chcę na razie mówić o konkretach, ale mamy pewnych zawodników na oku i będziemy z ich klubami rozmawiać.
Mistrzem jesieni została Wólczanka Wólka Pełkińska. To dla pana zaskoczenie?
Kompletnie nie. Grali najrówniej i zasługują na miejsce, które zajmują. Dla mnie są murowanym faworytem do awansu.
Kto w pana opinii w 4 lidze zaskoczył pozytywnie?
Solidnie wyglądali beniaminkowie z Jasła i Dębicy. Przeciwko nam Czarni oraz Igloopol pokazali się z dobrej strony. Oba te zespoły wniosły „coś” fajnego do tej ligi.
Pewnie po tym wszystkim marzy się panu urlop?
Musimy zresetować głowy i od stycznia pełni nadziei wrócić do pracy.