Trener Cosmosu Nowotaniec: Czasem trzeba było dawać z wątroby
- Po rundzie jesiennej czuję niedosyt. Trochę punktów nam uciekło – mówi Ireneusz Zarzyka, grający trener Cosmosu Nowotaniec.
Poprzedni rok był dla was trochę jak bajka?
Na pewno to dla nas fajna przygoda. Mierzyliśmy się z ciekawymi rywalami i była się szansa zmierzyć z mocnymi rywalami. Dla małego Nowotańca to na pewno było spore wydarzenie. Teraz dobrze by było się utrzymać, bo w tym roku klub obchodzi 70-lecie istnienia.
Zanim do tego doszło świętowaliście historyczny awans do 3 ligi...
A niewielu na nas stawiało i mało kto wierzył, że stać nas na to. Mieliśmy wąską kadrę, ale panowała świetna atmosfera i osiągnęliśmy spory sukces.
Do Nowotańca przyjeżdżały takie firmy jak Garbarnia, Motor Lublin, Resovia czy Stal Rzeszów. Gdyby 2 lata temu ktoś panu powiedział, że tak będzie to, co by pan sobie o tej osobie pomyślał?
Na pewno w to bym nie uwierzył. Nowotaniec to mała wioska, a tu przyjeżdżają drużyny z Krakowa, Lublina czy Rzeszowa. Ważne, że przeciwko tym rywalom nie pękaliśmy, a czasem brakowało nam trochę szczęścia. Tak było choćby w meczu z Garbarnią.
Po wygranych meczach z Motorem i Stalą Rzeszów musiał ktoś pana uszczypnąć?
(śmiech) Chłopaki dawali z siebie wszystko i zrobiło się o nas głośno. Początkowo trudno było wierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Jak z perspektywy czasu ocenia pan rundę jesienną w waszym wykonaniu?
Wywalczyliśmy mniej punktów niż się spodziewałem. Człowiek uczy się jednak na błędach. Z czasem przyszły kontuzje, kartki, ale chłopaki się mimo to nie poddawali. Z gry jestem zadowolony, ale czuję niedosyt, bo trochę punktów uciekło nam w końcówkach. Okazało się, że ławka była trochę za krótka. Z drugiej jednak strony Karpaty Krosno wywalczyły tylko punkt więcej od nas, a dysponowały nieporównywalnie większymi środkami od nas.
Na początku sezonu mocno namieszaliście. Rywale was lekceważyli?
Pewnie trochę tak. Każdy z nas chciał się jednak pokazać i udowodnić, że stać nas na grę w tej lidze.
Wydawało się, że początek może być dla was ciężki, bo latem doszło sporo nowych twarzy...
Tych zmian było sporo, a na początek dostaliśmy JKS Jarosław i Motor Lublin. Wypadliśmy w tych meczach dobrze i poszło. To nam samym pokazało, że możemy namieszać i nie musimy się obawiać.
W połowie rundy przyszedł jednak słabszy moment. Zadyszka?
To nie to. Pojawiły się wspomniane urazy. Sam nie mogłem grać w pięciu meczach. Ważne, że zdołaliśmy się podnieść i jeszcze trochę punktów uciułaliśmy.
Koniec końców zgromadziliście 16 punktów. Ile zabrakło do pełnej satysfakcji?
Gdybyśmy mieli 20 punktów to byłbym zadowolony. Jest to jednak strata do odrobienia i do tego będziemy dążyli wiosną.
Sporo punktów uciekło wam przez brak doświadczenia?
Tego pewnie też brakowało. U nas jest tylko kilku piłkarzy, którzy grali wcześniej na tym poziomie i starali się ciągnąć ten wózek. Sporo za to mamy młodzieży. Jesienią zebrali jednak niezbędne doświadczenie i to powinno procentować.
Piotr Laskowski mówił po meczu ze Stalą Rzeszów, że niektórzy z was oddychali już rękawami. Jak często musieliście nadrabiać pewne braki wielką ambicją?
My zawsze słynęliśmy z ambicji. Czasem jak nogi nie niosły to trzeba było dawać z wątroby. Tak było właśnie we wspomnianym meczu ze Stalą Rzeszów.
Wydaje się, że przerwa w rozgrywkach przyszła dla was w dobrym momencie, bo dwa ostatnie mecze przegraliście...
Był czas, aby się zastanowić nad pewnymi kwestiami i odpocząć. Teraz przychodzi czas na pracę. Trzeba też będzie dokooptować nowych piłkarzy.
Jesienią mieliście problemy ze zdobywaniem bramek. Przydałby się nowy napastnik?
Na pewno tak. Już wcześniej mówiłem, że przydałby się drugi napastnik. To zawsze zwiększa pole manewru. Czasem można zagrać dwójką z przodu, a przede wszystkim w przypadku kontuzji jest naturalny zmiennik.
Czyli nie boi się pan rywalizacji?
Mimo, że mam swoje lata to się tego nie boję (śmiech).
Latem długo dopinaliście sprawy kadrowe. Teraz pewnie szybciej wolałby pan mieć zamkniętą kadrę...
Chciałbym, ale żyjemy w takich, a nie innych realiach i nie mam prawa narzekać, ani wybrzydzać.
Cel na wiosną w waszym przypadku wydaje się być oczywisty...
Jest spora szansa na utrzymanie i o to powalczymy. Oczywiście, mecze będą trudne, ale wszystko wskazuje na to, że spadną tylko dwie drużyny i na pewno stać nas na zajęcie bezpiecznego miejsca.
A kto pana zdaniem wygra ligę?
Mocne jest KSZO Ostrowiec Św. Zapewne Stal Rzeszów też się wzmocni i będzie jeszcze mocniejsza. Pewnie między tymi dwie drużynami rozstrzygnie się ta walka.