Tragedia w Studziankach. Alkohol i przemoc domowa doprowadziły do tragedii
O zamordowanie 43-letniej mieszkanki Studzianek (gm. Wasilków) jest podejrzany jej mąż. Został zatrzymany w poniedziałek wieczorem.
- Kobieta została brutalnie pobita. Bezpośrednią przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny spowodowany rozległym urazem twarzoczaszki i klatki piersiowej - informuje Katarzyna Pietrzycka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Takie są wstępne wyniki przeprowadzonej wczoraj sekcji zwłok 43-letniej mieszkanki podbiałostockich Studzianek. Zwłoki kobiety policjanci znaleźli w niedzielę późnym wieczorem w jej domu.
O morderstwo jest podejrzany mąż kobiety. Gdy jego żona umierała, on uciekł. Został zatrzymany w poniedziałek wieczorem. Przebywa w policyjnej izbie zatrzymań. Policja nie ujawnia szczegółów i odsyła do Prokuratury Rejonowej, która prowadzi śledztwo.
- O tym, czy będzie tymczasowo aresztowany, zdecyduje sąd - wyjaśnia prokurator Katarzyna Pietrzycka.
Tragedią jest wstrząśnięta cała wieś.
- On pił, a ostatnio też i żona. Były awantury, bicie. Ostatnio kobieta chodziła mocno poobijana - mówi jedna z sąsiadek.
Według sąsiadów kobieta miała problemy zdrowotne. Gdy została bez pracy, w domu zaczęło dziać się źle.
Pod koniec roku szkolnego wszczęliśmy procedurę, by założyć tej rodzinie Niebieską Kartę. Ale nie zdążyliśmy...
nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Studziankach
Małżeństwo miało trzy córki. Dwie pełnoletnie wyprowadziły się już z domu. Natomiast najmłodsza, 10-letnia od jakiegoś czasu mieszka ze starszą siostrą.
- Wszyscy martwiliśmy się o tę rodzinę. Pod koniec roku szkolnego wszczęliśmy procedurę, by założyć im Niebieską Kartę. Nie zdążyliśmy... - mówi nauczycielka dziewczynki, prosząc o anonimowość.
Irena Godlewska, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wasilkowie powiedziała, że rodzina nie była pod opieką kierowanego przez nią ośrodka.
- Jeśli ktoś do nas się nie zgłasza, to nie jesteśmy w stanie go odwiedzać - mówi. I nie chce więcej rozmawiać na ten temat.