Torunianin ma aż 24 tys. długu wobec sądów
36-latek jest jednym z rekordzistów w regionie. Takiego długu „dorobił się” zaledwie w ciągu sześciu miesięcy. Krajowy rekordzista zalega aż na 162 tys. zł.
Od 1 lipca ubiegłego roku do biur informacji gospodarczej zgłaszane są także osoby niepłacące kosztów sądowych, grzywien i nawiązek. Na wezwaniach do zapłaty wysyłanych przez sądy widnieje dodatkowa klauzula ostrzegająca, że brak wpłaty w terminie przewidzianym w kodeksie karnym wykonawczym, czyli w ciągu 30 dni, skutkuje wpisaniem informacji do wszystkich biur.
W ciągu ostatniego półrocza do Krajowego Rejestru Długów oraz BIG InfoMonitor wpisano prawie 14,5 tys. różnego rodzaju zobowiązań, na kwotę 33 mln zł. Ponad połowę z nich stanowią grzywny. Rekordzista w każdym z tych rejestrów jest winien sądom 162 tys. zł.
Jakie długi sądowe mają mieszkańcy naszego regionu? Zadłużenie notowane w KRD wynosi 357,3 tys. zł, a w BIG InfoMonitor - 140,2 tys. zł. Rekordziści są winni odpowiednio 25 i 24 tys. zł.
Gdy pół roku temu zmieniano przepisy i pojawiła się możliwość wpisywania dłużników sądowych na „czarną listę”, eksperci przewidywali, że to rozwiązanie zwiększy spłacalność zasądzonych kar. To szczególnie ważne, bo sądy coraz częściej orzekają grzywny zamiast wyroków pozbawienia wolności w zawieszeniu, które nie są zbyt dolegliwe dla skazanych.
Jak pokazuje półroczne doświadczenie biur informacji gospodarczej, wpis do rejestru dłużników rzeczywiście działa dyscyplinująco na skazanych. Informacja o tym, że ktoś ma niezapłaconą grzywnę sądową czy nie uregulował kosztów sądowych, odstrasza od współpracy z taką osobą. Dlatego też wielu dłużników sądowych płaci zaległe kary, żeby zniknąć z rejestru i odzyskać dobre imię.
- Jak wynika z naszych danych, tylko w pierwszej połowie grudnia różnego rodzaju firmy i instytucje spytały o blisko 200 osób z długiem wobec sądów. I z pewnością nie pomogło to tym dłużnikom w załatwieniu zaplanowanych spraw - mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Zarówno banki, firmy pożyczkowe, jak i operatorzy telewizyjni czy komórkowi sprawdzają swoich potencjalnych klientów w biurach informacji gospodarczej. Jeśli tam zajrzą, dowiedzą się, że ktoś ma niespłacony dług i komu jest winien pieniądze. Uzyskają również informację, czy dłużnik nie zapłacił wymiarowi sprawiedliwości grzywny, kosztów sądowych czy innego rodzaju zobowiązań.
A wpisanie na „czarną listę” dłużników oznacza kłopoty. Osoby znajdujące się na niej mają spore problemy na przykład z zaciągnięciem kredytu czy kupieniem jakiegoś towaru na raty. Firmy telekomunikacyjne nie chcą im sprzedawać telefonów w promocji, a operatorzy telewizji kablowej i dostawcy szerokopasmowego internetu odmawiają świadczenia swoich usług. Dłużnicy mogą mieć również kłopot z wynajęciem mieszkania czy biura.
Jeśli jednak banki, firmy leasingowe i pośrednictwa ratalnego, operatorzy telefoniczni, telewizje kablowe podpiszą umowę z dłużnikiem, to mogą mu zaoferować gorsze warunki.
Warto wiedzieć, że dla długów zgłaszanych przez wymiar sprawiedliwości nie ma ograniczeń wysokości wpisywanej kwoty. Oznacza to, że z sądu do rejestru można trafić nawet za niezapłaconą złotówkę!
Standardowo dla pozostałych zaległości obowiązuje próg 200 zł dla osób prywatnych i 500 zł dla firm. Do rejestru trafia się, jeśli minęło co najmniej 60 dni od dnia, w którym dług powinien być zapłacony.
Jeśli spłacimy nasz dług, wówczas w ciągu 14 dni od momentu, gdy pieniądze wpłyną na konto wierzyciela, ma on obowiązek usunąć nasze dane z rejestru. Nie pozostanie w nim żaden ślad, że mieliśmy dług. Mamy jeszcze jedno wyjście: czekać, aż nasz dług zostanie automatycznie wykasowany z rejestru. Stanie się tak po dziesięciu latach od jego wpisania.