Jeśli do szkolnych przyborów doliczymy opłaty, to na ucznia trzeba wydać blisko tysiąc złotych. Zamiast zwracać uwagę na okładki, sprawdźmy, czy tornister dziecka nie będzie zbyt obciążony
Wakacje to spory wydatek. Ale gdy się kończą, pojawia się następny. Związany ze szkołą.
Dorota Kaczor z Zielonej Góry to mama 12-letniego Pawła, 8-letniego Jaśka oraz 2-letniej Oli. W ich rodzinie przygotowania do 1 września rozpoczęły się kilka dni temu. Pani Dorota pokazuje nam wieżę zbudowaną z bloków, pisaków, kredek.
– Wszystko już kupione i wszystko… potwornie drogie – nie ukrywa. – Same plecaki to wydatek 100 zł na jedno dziecko. Ich jeszcze nie kupiłam, bo czekam na dobrą promocję. Piórniki z wyposażeniem podstawowym – 30 zł sztuka, do tego długopisy za 25 zł, do nich wkłady za 20 zł, zeszyty...
Pani Dorota podkreśla, że książki kupuje tylko do religii i do języka. Bo chłopcy są akurat z roczników, którym darmowe podręczniki przysługują. Gdyby nie to, jeszcze więcej by kosztowała szkolna wyprawka.
Chłopcy pani Doroty należą do stowarzyszenia Mikołaj Dzieciom Margarety Niewiedział. W ubiegłym roku w ramach wyprawki dostali piórniki i plecaki. Dla domowego budżetu tej pięcioosobowej rodziny to duże wsparcie.
Ile w tym roku wyda pani Dorota? – W bardzo podstawowej wersji powinnam zmieścić się w 500 zł – mówi. Ale szybko kalkuluje też dodatkowe wrześniowe wydatki. – Ubezpieczenie za dwójkę dzieci to 150 zł, do tego buty zmienne do chodzenia po szkole, buty na wf., stroje. W granicach tysiąca „pęknie”.
– Co roku jest drożej – dodaje pan Jarosław, głowa rodziny. – Jak Paweł zaczynał szkołę, to kupowaliśmy podręczniki, ale z tego co pamiętam, nie było drogo.
A teraz… Na wszystkim – od ołówka, poprzez teczkę, aż po bidon, muszą być piłkarze. A jak kredki są z piłkarzem, to od razu są droższe. Niezły biznes… Paweł jest w starszej klasie, chciałby markowy plecak, bo jak nie ma metki, to wstyd.
– Wyprawka? Jeszcze synowi nic nie kupiliśmy. Poza butami na wychowanie fizyczne. Młodemu stopa urosła w wakacje o ponad centymetr, więc czekaliśmy z zakupem do ostatniej chwili. A akurat była wyprzedaż w CCC – mówiła nam w środę w gorzowskiej galerii Manhattan Joanna Dobiecka. Dlaczego czeka z wyprawką? – Początek września to zawsze obniżki, promocje, wyprzedaże. Plecaki, zeszyty czy inne wyposażenie będą za półdarmo – tłumaczy.
Ale i teraz można nieco zaoszczędzić. – Najtaniej jest w marketach i sieciówkach. Pepco, Netto, Tesco... Trzeba czekać na gazetki i „łowić” – mówi „GL” gorzowianka Magdalena, mama 8-latka i 10-latki. I wylicza, że np. koszulki i spodenki na wf. można dostać już po 9 zł.
Hity? Z obserwacji sprzedawców wynika, że u chłopców to szkolne wyposażenie z bohaterami serii Avengers (Kapitan Ameryka, Spider-Man, Thor), dziewczynki najczęściej biorą towar z pieskami i kotkami. – Takimi modami kierują się jednak najmłodsi uczniowie. Starsi wolą markowe rzeczy z logo firm sportowych – usłyszeliśmy.
– W strojach na apel do szkoły nadal obowiązują kolory biało-czarny i biało-granatowy, ale dzisiaj uczennice i uczniowie ubierają się już inaczej niż kiedyś. – Dla dziewczynki sukienka. Nie ma nic piękniejszego – podkreśla Agnieszka Czaplińska, która od lat sprzedaje odzież w Nowej Soli. Modna sukienka na apel ma białą górę, a dół ozdobny, np. z tafty. Kosztuje ok. 100 zł. Za spódniczkę, w tym roku koniecznie z falbanką, zapłacimy ok. 50 zł, podobnie za bluzeczkę, którą może ozdobić krawat, cekiny lub marszczone rękawki.
– Wróciły do łask koszule. Dziewczyny bardzo je lubią – dodaje właścicielka butiku. – Rodzice już nie kupują chłopcom garniturowych spodni. Wybierają ciemny kolor, ale są to spodnie z bawełny lub dżinsu, aby przydały się nie tylko na apel.
Idąc tropem tego, co markowe i nie, co modne i mniej modne, sprawdziliśmy w zielonogórskich sklepach ceny przyborów szkolnych. Plecaki – od 30 zł w marketach (ładne, z motywem znanej bajki), do nawet 180 (takie z „bajerami”, rączką do ciągnięcia, usztywnianymi plecami), piórniki od 30 do 80 zł ( oczywiście z Krainą Lodu, postaciami z bajki Shimmer i Shine, piłkarzami, bohaterami Star Wars, Spi-dermanem, autami, a dla starszych – ze zwierzakami…), farby ok. 20 zł, pędzle tyle samo, kredki świecowe, ołówkowe (najlepsze mogą kosztować nawet 70 zł za 12 sztuk), mazaki, zeszyty, okładki, naklejki na zeszyty, długopisy, ołówki, nożyczki, plastelina, blok techniczny i zwykły, klej. Niby to wszystko to drobiazgi„tylko” za 5 czy 10 złotych, jednak uzbiera się niezła suma.
Czy ulegać modom i kupować droższe, ale z wizerunkiem ulubieńców, szkolne przybory? Zdaniem psycholog Anny No-wackiej z Zielonej Góry – jak we wszystkim, trzeba zachować umiar. Sami z dzieciństwa pamiętamy, z jaką radością wąchaliśmy pachnące gumki czy piórnik z kolorowym pawiem. Dzięki naszym idolom na piórniku szkoła może być przyjemniejsza. Ale dziecko nie musi mieć wszystkich przyborów droższych, markowych, zwłaszcza jeśli te stare są w dobrej formie.
Pamiętajmy, że dzieci wszystkie te zeszyty, piórniki będą musiały dźwigać. Skoro więc mamy wybór między twardą a miękką okładką, wybierzmy tę drugą, by nadmiernie nie obciążać młodych kręgosłupów. Rehabilitant Tomasz Smoliński przypomina -wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego – tornister wraz z zawartością nie powinien ważyć więcej niż 10 proc. wagi dziecka. Nie zastępujmy plecaków torbą na jedno ramię. Coraz więcej tornistrów ma też... kółka.