Tonsil - Głośniki z Wrześni walczą o rynek z Chinami
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Tonsil, produkujący legendarne zestawy głośnikowe Altus, już się nigdy nie podniesie po upadku. Tymczasem firma planuje już ekspansję na Zachód.
Jeszcze w 2011 r. wydawało się, że legendarny producent zestawów głośnikowych Tonsil z Wrześni nie wypuści już nigdy na rynek kultowego Altusa. Zakład miał podzielić losy setek polskich przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa, które nie poradziły sobie na rynku w obliczu konkurencji obniżającej koszty dzięki przenoszeniu produkcji na Daleki Wschód. Dziś, choć Tonsil nie jest już potęgą, bardzo dobrze sobie radzi na rodzimym rynku, a nawet planuje ekspansje na Zachód. Okazuje się, że markę produkującą sprzęt audio można budować, nie opierając się na wytwarzaniu komponentów w Chinach, bowiem Tonsil, o czym nie wszyscy wiedzą, każdy detal wytwarza u siebie.
- Dźwięki płynące z zestawu głośnikowego nie mogą męczyć, muszą być naturalne - zdradza sekret dobrego sprzętu audio Marek Dutkiewicz, dyrektor techniczny Tonsilu, który w firmie z Wrześni pracuje od ponad 40 lat.
- Jeśli ktoś lubi muzykę poważną, to po zamknięciu oczu powinien sobie wyobrazić, w którym miejscu znajduje się dany instrument. Ma czuć, że fortepian jest przed orkiestrą symfoniczną, że z lewej strony są smyczki, a talerze po prawej. To scena akustyczna, ona decyduje o wartości zestawu głośnikowego - kontynuuje Marek Dutkiewicz, z wykształcenia inżynier elektryk i akustyk, od ponad dwóch dekad testuje jednak nowe produkty, bazując na innej muzyce. Włącza słynny utwór amerykańskiej grupy Eagles „Hotel California”. Zazwyczaj wystarczają mu 2-3 minuty, by ocenić, czy dźwięk wydobywający się z głośników jest odpowiedniej jakości. Metoda dyrektora technicznego musi być skuteczna, skoro firma z Wrześni ma okresy, kiedy jej produkty nie jest łatwo kupić ze względu na duże zainteresowanie klientów.
- Ubiegły rok był pierwszy, kiedy w okresie hossy w branży, czyli od września do końca grudnia, nie mieliśmy problemów z bieżącą produkcją naszych modeli, dzięki odpowiedniemu zwiększeniu produkcji - zaznacza Kajetan Adamczak, dyrektor operacyjny Tonsilu.
Tonsil we wszystkich polskich domach
Historia sprzętu, który gościł w okresie PRL niemal w każdym polskim domu, jak i firma, która go produkuje, jest pełna nagłych zwrotów akcji. Wszystko się zaczęło w 1940 r., kiedy to Hugo Schmiemanna rozpoczęła produkcję głośników wykorzystywanych przez Wehrmacht. - Chodziło o dźwiękowe zniewolenie przeciwnika - zaznacza Marek Dutkiewicz. Jeszcze przed oficjalnym zakończeniem II wojny światowej, 1 marca 1945 r., dyrekcja Polskiego Radia w Poznaniu przez ówczesnego pełnomocnika Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na powiat i miasto Wrześnię - Zygmunta Bresińskiego, postanowiła przejąć fabrykę. Zakład został nazwany Polskie Radio - Fabryka głośników we Wrześni, zanim jednak Tonsil stał się Tonsilem, musiało minąć kilkanaście lat.
- W 1960 r. nazwa pojawiła się jako rozstrzygnięcie konkursu, który wygrał jeden z konstruktorów. To było połączenie dwóch słów - „ton”, od dźwięku, i „sil”. Drugi człon odnosił się do mikrosilników, które w tamtym okresie zakład również produkował - opowiada dyrektor techniczny Tonsilu. Początki były trudne, ponieważ brakowało wykształconej kadry, głównie akustyków, fizyków oraz chemików, których powoli zaczęto pozyskiwać z Politechniki Wrocławskiej. Mimo niekompletnej obsady już dwa lata po wojnie udało się wyprodukować pierwszy mikrofon, a w 1949 r. transformator głośnikowy. Na wielkie zmiany nadszedł czas nieco później, w okresie rozkwitu rewolucji radiowo-telewizyjnej, której skutkiem była decyzja o budowie dużej hali produkcyjnej.
- W zasadzie nie było w Polsce domu, w którym by sprzęt Tonsilu się nie pojawiał, bo wszystkie telewizory i radioodbiorniki były wyposażone w nasze głośniki - tłumaczy Marek Dutkiewicz.
Jednak największym hitem okazały się pierwsze zestawy głośnikowe, które po raz pierwszy pojawiły się pod koniec lat 60. Dzięki nim wzrosło zainteresowaniem przedsiębiorstwem władz państwa, co poskutkowało wytypowaniem Tonsilu do zakupu pomocy technicznej w ramach programu modernizacji przemysłu elektronicznego. Dzięki temu na początku 1973 r. podpisano z firmą Pioneer umowę licencyjną, która gwarantowała możliwość zakupu maszyn niezbędnych do wytworzenia nawet najmniejszych komponentów głośników. Rynek zachodni stanął dla przedsiębiorstwa z Wrześni otworem.
- Wtedy też wybudowano komorę bezechową do badań głośników, będącą jedną z najlepszych w Europie. Zakupiono także aparaturę pomiarową z uznanej duńskiej firmy Bruel&Kjaer. W tamtych czasach trudno było o tak rozbudowane laboratorium, jakie posiadał Tonsil. Dzięki temu nawiązaliśmy wiele kontaktów z firmami zachodnimi, takimi jak Grundig czy Blaupunkt - opowiada dyrektor techniczny. Sprzedaż wystrzeliła - produkty z polskiej fabryki zaczęły podbijać Francję, Niemcy, Wielką Brytanię czy Stany Zjednoczone. Co ciekawe, na każdym z rynków sprawdzały się inne zestawy głośnikowe, na rynek francuski skierowany był model ZG25C, na amerykański i kanadyjski Audiolab oraz Impact. Ale to z myślą o rynku niemieckim powstał flagowy produkt wrzesińskiego zakładu - zestaw Altus, który produkowany jest do dziś. W tym czasie nawet 90 proc. produkcji Tonsilu trafiało poza granice Polski. Firma z miesiąca na miesiąc rozwijała się coraz bardziej, by w latach 80. otworzyć oddział montujący zestawy głośnikowe w Lesznie. Przez całą dekadę wypuszczono około 120 nowych zestawów głośników. Zaraz po zmianie ustrojowej wydawało się, iż Tonsil przejdzie do gospodarki rynkowej suchą nogą. Zdecydowano nawet o wejściu przedsiębiorstwa na giełdę w 1991 r. Zakład liczył wtedy ponad 3,6 tys. pracowników, a Września około 20 tys. mieszkańców, dlatego nie sposób było znaleźć rodziny, która nie miałaby związków z firmą. Samo biuro rozwoju, którym kierował Marek Dutkiewicz, w szczytowym okresie zatrudniało 176 osób, w tym 100 konstruktorów, technologów, fizyków, akustyków.
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych akcje Tonsilu zakupił japoński gigant Pioneer i od tego czasu zaczęła się prawdziwa rewolucja technologiczna w Tonsilu w zakresie produkcji głośników samochodowych. - Wydajność na taśmie montażowej w 1998 r. głośników samochodowych budziła respekt. Cykl produkcyjny wynosił 4,5 sekundy, co dawało 6,5 tys. głośników na jednej zmianie z jednej tylko taśmy, a mieliśmy ich wtedy trzy. Ocieraliśmy się o 20 tys. zestawów dziennie - opowiada Marek Dutkiewicz.
Firma inwestowała także w kosztowne badania. Dzięki temu udało się opracować biocelulozę, bardzo ciekawy i innowacyjny materiał na membranę, wykorzystany w głośniku szerokopasmowym posiadającym najlepsze parametry na świecie. Na 49 Światowej Wystawie Wynalazków w Brukseli „Brussels Eureka 2000” Tonsil za pracę nad głośnikiem otrzymał srebrny medal.
Mimo sukcesów od 1997 r. rozpoczął się najtrudniejszy okres dla zakładu, zakończony ogłoszeniem upadłości. Najpierw w Tonsil uderzył kryzys gospodarczy, jaki wystąpił w Azji Wschodniej, a następnie wstrzymanie zamówień od dwóch istotnych angielskich firm Wharfedale i Mission. Obie zostały podkupione przez chińskie firmy, szybko wynosząc się z Europy. Przedsiębiorstwo z Wrześni zostało jeszcze dobite przez wycofanie zamówień od potentata w branży elektronicznej - japońskiego Sony. Firma zaczęła się staczać po równi pochyłej. Doszło do zwolnień grupowych, a pracownicy coraz bardziej wchodzili w konflikt z większościowym udziałowcem spółki. Upadłość Tonsilu została ogłoszona w 2004 r., kolejne próby ratowania przedsiębiorstwa, tworzenie kolejnych spółek córek nie przyniosło żadnego rezultatu. W końcu nieruchomości zostały zlicytowane przez komornika, a na miejscu dawnego zakładu powstały budynki mieszkalne. Syndyk masy upadłościowej wystawił Tonsil na licytację. W 2011 r. prawa do marki, łącznie z dokumentacją techniczną i parkiem maszynowym, kupił przedsiębiorca z Wrześni Sławomir Wieszczeciński.
- Z produkcją nie można było ruszyć od razu, bo wymagało to skompletowania rozsianego po Polsce sprzętu i urządzeń. Kiedy już wróciły do nas, okazało się, że niektórych głośników nie możemy już produkować, ponieważ zaginęły formy - tłumaczy Kajetan Adamczak. Start „nowego” Tonsilu nie był łatwy, także ze względu na brak zaufania ze strony klientów oraz właścicieli salonów audio. Podchodzili oni do sprzętu z rezerwą i ostrożnością, obawiając się, że firma skończy jak poprzednie, które próbowały wskrzeszenia marki. Wprowadzanie nowej strategii odbywało się ostrożnie i etapami, symbolem zmian była zmiana kolorystyki z niebieskiej na czarną i srebrną, zaczęto m.in. porządkować dystrybucję, nastawiając się głównie na salony audio.
- Ważnym elementem było wprowadzenie nowych modeli, by pokazać, że nie zajmujemy się wyłącznie odtwarzaniem już sprawdzonych patentów - mówi dyrektor operacyjny. Zbudowano więc nowego Altusa. - Nie narzucaliśmy sobie jednak kosztów wytworzenia samego produktu, założyliśmy jedynie, że zrobimy coś fajnego i dobrego. Efekt mnie trochę zaskoczył, ponieważ sądziłem, że cena detaliczna będzie oscylować w granicach 4 tys. zł za parę, a wyszło od 6 tys. w górę, w zależności od sposobu wykończenia. Odbiór, mimo to, był bardzo dobry, trudno znaleźć tak duże zestawy z pierścieniami tłoczonymi z aluminium, wykończone lakierem czy naturalnym fornirem i skórą w podobnej cenie - kontynuuje Kajetan Adamczak.
Głośniki dla młodych i podróżnych
Plany na najbliższą przyszłość związane są z premierą nowych, jeszcze droższych modeli, m.in. nowej odsłony zestawu Omega, który powinien się pojawi na rynku za 3-4 miesiące. Ambicją firmy jest jednak nie tylko rozwój audio domowego, a szczególnie wprowadzenie modeli z wyższej półki, ale również produkcja głośników bezprzewodowych oraz soundbarów. - Trzecim obszarem pozostanie dla nas większe zaangażowanie w nagłośnienie przemysłowe. Już teraz nasze produkty są wykorzystywane np. na dworcach kolejowych czy w pojazdach uprzywilejowanych - opowiada dyrektor operacyjny.
Obecnie w zakładzie pracuje około 60 osób, większość z nich to doświadczeni pracownicy, którzy z Tonsilem związali się 20-30 lat temu. Być może to oni staną się współodpowiedzialni za kolejną audio rewolucję z Wrześni, którą wieszczy Marek Dutkiewicz.
- Trzymamy rękę na pulsie, bo głośnik, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, czyli elektromagnetodynamiczny powstał prawie 100 lat temu. Najwyższy czas, by coś się w akustyce wydarzyło - podsumowuje.
Na razie jednak głośnik to nadal membrana, cewka zawieszona w szczelinie oraz magnes.